Innowacje odpowiedzią na kryzysy

Covid-19 stał się katalizatorem koncepcji smart city. Czy miasta wyciągną wnioski z pandemii i kolejnych czyhających zagrożeń?

Publikacja: 04.09.2020 16:00

Innowacje odpowiedzią na kryzysy

Foto: Sidewalk, projekt smart city realizowany w Toronto przez Google’a, to jedna z najgłośniejszych ofiar pandemii i wyjątek potwierdzający regułę, że inteligentne miasta to jeden z kluczowych sposobów na współczesne kryzysy. Fot./materiały prasowe

Nowoczesne zarządzanie miejską infrastrukturą zyskuje na znaczeniu, ale często dopiero wówczas gdy nadchodzi kryzys. Tak było, gdy w 2012 r. w Nowy Jork uderzył niszczycielski huragan Sandy, powodując 19 mld dol. strat, czy gdy w 2016 r. zamachowiec wjechał ciężarówką w tłum na promenadzie w Nicei, zabijając 87 osób.

Wnioski wyciągane post factum sprawiły, że największa amerykańska metropolia zaplanowała inwestycje w zabezpieczenie systemów energetycznych, telekomunikacyjnych i transportu, a wiele europejskich miast postawiło na różnego rodzaju fizyczne bariery i systemy ochrony mieszkańców (ponad jedna trzecia londyńczyków badanych przez ATG Access chce od władz miejskich wdrażania zaawansowanych „smart” zabezpieczeń na ulicach, chroniących przed takiego typu incydentami jak ten w Nicei).

Dziś metropoliom przyszło mierzyć się z kolejnym wyzwaniem – pandemią.

– Miasta na całym świecie doświadczyły kryzysu wywołanego pandemią. Wezwania do zachowania dystansu społecznego, ograniczenia w przemieszczaniu się, zamykane urzędy, zawieszana komunikacja publiczna to tylko niektóre z jego przejawów – wylicza Grzegorz Pióro, menedżer SPIE Building Solutions.

Jak wyjaśnia, w efekcie wprowadzono w życie wiele rozwiązań ułatwiających funkcjonowanie mieszkańcom. – W wielu przypadkach spełniają one kryterium budowy inteligentnego miasta. Część z nich zapewne pozostanie z nami na dłużej, być może nawet na stałe – dodaje.

Długa lista wyzwań

Eksperci przekonują, że skutecznie wdrażane strategie smart city są w stanie sprostać wyzwaniom współczesnego świata. Tym bardziej że problemów będzie przybywać – wystarczy wymienić choćby zmiany klimatyczne. W tym pierwszym przypadku to same miasta są w dużej mierze ich sprawcą. Choć zajmują zaledwie 2 proc. powierzchni Ziemi, to „konsumują” 78 proc. wytwarzanej tu energii i odpowiadają za ponad 60 proc. emisji gazów cieplarnianych. W efekcie ocieplenia klimatu oraz podniesienia poziomu mórz i oceanów w ciągu paru dekad z map mogą zniknąć Wenecja, Osaka, część Bombaju i Lagos czy Key West na Florydzie.

A powodzie i anomalie pogodowe to tylko część wyzwań. Metropolie muszą zmierzyć się choćby z zalewem imigrantów czy cyberterroryzmem (tylko w ub.r. ofiarą ataków hakerskich i żądań okupu padło kilkanaście amerykańskich miast, w tym Nowy Orlean, Baltimore czy Atlanta). Do tego spektrum zagrożeń dołączyła epidemia koronawirusa.

– Covid-19 to nowy rodzaj kryzysu, z którym muszą się zmagać miejskie władze, i swego rodzaju masowy globalny eksperyment dla ludzi i technologii – ocenia Mark Coeckelbergh, profesor filozofii Uniwersytetu Wiedeńskiego.

Jak pisze na stronach uczelni: „Pandemia, jak niemal każdy kryzys, stawia pytania o interakcje społeczne i naturę społeczności oraz ich związek z technologią i cyfryzacją”.

Jego zdaniem w czasie epidemii bardziej niż kiedykolwiek wcześniej włodarze miast potrzebują dostępu do bieżących informacji i zbiorów danych z zakresu bezpieczeństwa. Systemy obserwujące rozprzestrzenianie się wirusa i przepływ ruchu miejskiego, analizujące jakość wody pitnej i powietrza, informacje o awaryjności infrastruktury drogowej, wodociągowej i energetycznej, platformy zarządzania komunikacją publiczną to elementy, które stanowią tkankę współczesnych inteligentnych miast, a dziś zyskały na znaczeniu.

Sensory, drony i autonomiczne pojazdy

Potwierdza to przykład Chin, jednego z wiodących na świecie rynków pod względem zaawansowania wdrażania rozwiązań z zakresu smart city. Tam technologie „smart” – w postaci specjalnych aplikacji dla mieszkańców oraz rozwiniętej infrastruktury różnego rodzaju sensorów i czujników (kontrolujących w dużej mierze ludzi poprzez ich identyfikację, badanie temperatury i określanie położenia) – przyczyniły się do szybkiego uporania się z rozprzestrzeniającą się pandemią. Podobne rozwiązania, z wykorzystaniem Smart City Data Hub i miejskiego monitoringu, zastosowano w Korei Płd. Z kolei w Dubaju system automatycznego sczytywania tablic rejestracyjnych (na co dzień używany w celu poprawy bezpieczeństwa na drogach) wykorzystano do wykrywania mieszkańców, którzy podczas lockdownu opuszczali domy bez zezwolenia.

Iris Pang, główna ekonomistka w chińskim oddziale ING, przekonuje nawet, że kraj ten nie wyszedłby z recesji wywołanej przez Covid-19 tak szybko, gdyby nie właśnie owe rozwiązania inteligentnych miast.

– Covid-19 pokazał, jak inteligentne miasta mogą skutecznie ograniczać szkody wynikające z kryzysów, gdy one wystąpią, a nawet pomagać w zapobieganiu im – twierdzi Iris Pang.

Carlo Ratti, dyrektor w MIT Senseable City Lab, zaznacza, że choć obecny kryzys jest dramatyczny, to może stać się ważnym polem testowym innowacji. I Chiny pandemię oraz lockdown potraktowały jako poligon doświadczalny. W miastach, zgodnie z dewizą Rahma Emanuela, byłego burmistrza Chicago, który mówił: „nigdy nie pozwól sobie na zmarnowanie kryzysu”, masowo testowano technologie autonomicznych samochodów czy dronów, które dostarczały m.in. szpitalom próbki medyczne czy mieszkańcom niezbędne artykuły.

W tym przypadku również w Polsce podjęto próby z takimi innowacyjnymi rozwiązaniami. Dron Hermes w ramach testów na kilkukilometrowym odcinku przewiózł między warszawskimi placówkami medycznymi próbki z wymazami do badań (docelowo ma odciążyć tzw. karetki wymazówki), a bezzałogowiec firmy Spartaqs w Katowicach wykonał dezynfekcję przestrzeni publicznej.

Sławomir Huczała, główny konstruktor w Spartaqs, podkreśla, że dron ma specjalną konstrukcję, która umożliwia mu zabranie na pokład 15 litrów płynu do antyseptycznych oprysków. – Z jednego załadowania dronoid będzie w stanie odkazić kilka przystanków. To wydajniejsze i bezpieczniejsze rozwiązanie niż piesi opryskiwacze – mówi. Tego typu innowacyjne drony zastosowano też we Włoszech i w Singapurze.

Ale przykładów innowacyjnych działań samorządów z Polski jest więcej. Na ulicach miast pojawiły się maseczkomaty, nad wieloma miejscowościami zawisły drony do automatycznej detekcji skupisk ludzi, wdrożono tzw. urzędowe paczkomaty czy zewnętrzne okienka z bezkontaktowymi dziennikami podawczymi.

Wśród ciekawych rozwiązań Grzegorz Pióro wskazuje również CityBoxOffice, czyli mobilny punkt obsługi poprzez wideokonferencje, wdrożony w Otwocku, sesje rady miasta w Szczecinie w postaci wideokonferencji czy stałe spotkania live w mediach społecznościowych organizowane przez prezydentów Wrocławia Jacka Sutryka i Poznania Jacka Jaśkowiaka.

– Technologie, których wdrażanie ciągnęło się latami, w wielu miastach zostały uruchomione w ciągu tygodni, a nawet dni. Znalazły się dodatkowe pieniądze na działania podnoszące poziom bezpieczeństwa i zdrowia mieszkańców – mówi Grzegorz Pióro. – I nie chodzi tylko o akcje prospołeczne, jak przeciwdziałanie gromadzeniu się mieszkańców, czy rozdawanie środków ochronnych, ale również o stricte rozwojowe: uruchamianie usług, które pozwalają korzystać z urzędów i infrastruktury samorządowej w bezpieczny zdalny sposób.

Szansa czy zagrożenie

Analitycy uważają, że Covid-19 przyspieszy wiele działań związanych ze smart city. Anna Lisa Boni, sekretarz generalna unijnego stowarzyszenia EurocCities, twierdzi nawet, że budżety miejskie będą się teraz koncentrować na inwestycjach w cyfryzację i rozwiązania „smart”, aby zwiększyć odporność mieszkańców na tego typu zagrożenia. Ale kryzys związany z koronawirusem, mimo że stał się napędem dla nowych technologii, stanowi też zagrożenie dla realizacji wielu projektów smart city. Oczywiście chodzi o pieniądze.

Theo Blackwell, dyrektor ds. cyfrowych w londyńskim magistracie, wskazuje, że nadszarpnięte przez Covid-19 budżety sektora publicznego będą musiały zostać ponownie oszacowane. Jak wyjaśnia na łamach serwisu CityMetric, projekty będą wymagały żelaznych uzasadnień biznesowych. Problemy z finansowaniem należy – jego zdaniem – umiejętnie rozwiązać i, zamiast wstrzymywać, skutecznie je dostosować do nowych warunków. Jako przykład wskazuje Londyn, który zmienił przeznaczenie niektórych projektów, w tym m.in. sieci czujników jakości powietrza – te w czasie pandemii, dzięki algorytmom przetwarzania obrazu, wykorzystano do analizy ruchu w mieście i oceny przestrzegania obostrzeń związanych z izolacją.

Ale groźbę spowolnienia inwestycji w smart city dostrzega również Bettiny Tratz-Ryan, analityczka firmy Gartner. – Obecnie wszyscy mają problem z finansami, więc z pewnością niektóre projekty zostaną odłożone lub ograniczone – zauważa.

Jedną z ofiar Covid-19 jest głośny projekt Sidewalk. Chodzi o budowę inteligentnego miasta w jednej z dzielnic Toronto, za którą stał Google. Firma zarzuciła warte niemal 1 mld dol. przedsięwzięcie w maju, gdyż tworzenie miasta połączonego z internetem, wyposażonego w autonomiczne auta, podgrzewane chodniki, wszechobecne czujniki okazało się w sytuacji kryzysu związanego z koronawirusem „niepewne ekonomicznie”.

Jednak, jak podkreśla Tratz-Ryan, inteligentne miasta to sposób na wyjście z kryzysu Covid-19. A o skali rozwoju przedsięwzięć związanych z ich budową mogą świadczyć prognozy MarketWatch. Według nich globalny rynek smart city w latach 2020–2023 będzie rozwijał się w tempie ponad 22 proc. rocznie. Z kolei wedle Mordor Intelligence w 2019 r. tego typu projekty na świecie warte były ok. 625 mld dol. A już za sześć lat wartość ta przekroczy 1,7 bln dol.

Nowoczesne zarządzanie miejską infrastrukturą zyskuje na znaczeniu, ale często dopiero wówczas gdy nadchodzi kryzys. Tak było, gdy w 2012 r. w Nowy Jork uderzył niszczycielski huragan Sandy, powodując 19 mld dol. strat, czy gdy w 2016 r. zamachowiec wjechał ciężarówką w tłum na promenadzie w Nicei, zabijając 87 osób.

Wnioski wyciągane post factum sprawiły, że największa amerykańska metropolia zaplanowała inwestycje w zabezpieczenie systemów energetycznych, telekomunikacyjnych i transportu, a wiele europejskich miast postawiło na różnego rodzaju fizyczne bariery i systemy ochrony mieszkańców (ponad jedna trzecia londyńczyków badanych przez ATG Access chce od władz miejskich wdrażania zaawansowanych „smart” zabezpieczeń na ulicach, chroniących przed takiego typu incydentami jak ten w Nicei).

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał Promocyjny
Oświetlenie ulic: samorządy mogą zaoszczędzić duże pieniądze
Smart City
Problem z zaparkowaniem auta w mieście? Pomogą algorytmy
Smart City
Coraz więcej kamer w miastach. Wielki Brat patrzy
Smart City
Czas, aby samorządy napędziły rewolucję nad naszymi głowami
Smart City
Innowacyjne apki z Polski pomogą samorządom