– Krajowa strategia jest bardzo ważna, ale istotne są także deklaracje składne przez rząd. Jazda na rowerze jest priorytetem z wielu powodów: mniej wypadków, lepszy stan zdrowia i korzyści dla klimatu. Dlatego inwestujemy w ruch rowerowy i infrastrukturę, która jest przyjazna dla środowiska. Polityka rowerowa wpisuje się w dużo szerszy kontekst ekologicznego transportu. Nasza narodowa strategia rowerowa zakłada, że wszystkie regiony i społeczności rozwijają własne lokalne plany. Przykładem może być miasto Jena, gdzie niewiele osób jeździło na rowerze. Władze miasta chcą osiągnąć do 2025 roku poziom 25 proc. W tym celu miasto prowadzi duże inwestycje, takie jak budowa bezpiecznych pasów dla rowerów i ścieżek rowerowych. Musimy uwolnić przestrzeń, która zajęta jest przez parkingi samochodowe – zaznaczył ambasador Austrii.
Stadler podkreślił także „rolę przepisów drogowych w kwestii ruchu rowerowego”. – Zgodnie z prawem rowerzyści mogą skręcać w prawo na czerwonym świetle, a jeszcze kilka lat temu nie mieli takiej możliwości. Rowerzyści mogą także jechać pod prąd ulicą jednokierunkową, co jest oczywiście niebezpieczne, ale najważniejsze jest edukowanie kierowców, że taki ruch będzie występował na niektórych odcinkach dróg. Potrzebna jest także zmiana nastawienia lokalnych władz i społeczności. W Wiedniu mieszka jedna czwarta populacji Austrii, w związku z tym radykalnie ograniczono liczbę samochodów, aż o 50 proc. W mieście nie ma sensu, żeby posiadać samochód, bo wiedeński transport publiczny jest świetnie rozwinięty. Są też ścieżki rowerowe i szerokie chodniki. Tak naprawdę łatwiej jest się nie poruszać samochodem – stwierdził przedstawiciel Austrii w Polsce.
Stadler został także zapytany o to, jak wygląda współpraca między regionami w kontekście polityki rowerowej. Ambasador przyznał, że „regiony w Austrii rywalizują ze sobą o to, kto ma lepszą strategię rowerową”. – Miasto Salzburg ma najwyższy wskaźnik rowerzystów na tysiąc mieszkańców. Karyntia na południu Austrii jest bardzo górzysta i ma wiele jezior, co sprawia, że jest nastawiona na turystykę. I to właśnie ten region jest najbardziej postępowym i prorowerowym miejscem w Austrii. Znajduje się w nim 25 tys. km ścieżek i tras rowerowych – wyjaśnił ambasador.
Rower służbowy zamiast samochodu
A jak sytuacja rowerowa wygląda w Danii? Ole Toft, ambasador Królestwa Danii w Polsce, stwierdził, że „Dania jest w bardzo podobnej sytuacji do Holandii”. – Jazda na rowerze jest wpisana w naszą kulturę. Kiedy na ulicach pojawiły się samochody, to nie przestaliśmy jeździć rowerem. W Danii większość dzieci jeździ do szkoły rowerem. Od 2014 roku prowadzimy narodowy program rowerowy, który jest wspierany z państwowych środków. Program cieszy się dużym poparciem lokalnych gmin. Strategia skupia się na dwóch filarach: kulturze i infrastrukturze. Koordynujemy nasze działania między urzędami. Do pociągu można zabrać rower, bo są w nim specjalne wagony, w których znajdują się stojaki. Mamy też miejsca do parkowania dla rowerów na stacjach kolejowych. Dużo trudniej zaparkować tam samochód. Pracujemy też nad specjalnymi autostradami dla rowerów. Po to, żeby mieć pewność, że w godzinach szczytu ludzie będą mogli bezpiecznie i szybko dotrzeć do celu – mówił ambasador.
Przyznał, że np. w Kopenhadze priorytetem dla urbanistów jest ruch rowerowy, a nie samochodowy. Dlatego autostrady dla rowerów mają pierwszeństwo na światłach, tzn. że to kierowca samochodu musi poczekać, a nie rowerzysta. – Zachęcamy firmy do tego, żeby ułatwiały pracownikom korzystanie z rowerów. W Danii i Polsce wiele przedsiębiorstw zapewnia pracownikom samochody służbowe. My zachęcamy do tego, żeby zamiast tego udostępniały rowery elektryczne. Wielu, szczególnie młodych pracowników, woli tego typu rozwiązanie. Wszystkie duńskie dzieci uczą się jeździć na rowerze, zanim skończą sześć lat. Musimy się cały czas upewniać, że dziecko ma umiejętność jazdy rowerem, żeby rodzice nie bali się posyłać dziecka do szkoły za pośrednictwem tego środka transportu – zaznaczył ambasador Danii.
Toft wskazał także na rolę rowerów w polityce integracyjnej wobec imigrantów. – Dania ma wielu imigrantów, którzy nie wyrośli w kulturze rowerowej. Dlatego prowadzimy naukę jazdy na rowerze i oswajamy ich z ruchem rowerowym, co jest częścią programu integracji imigrantów. Czasami widzimy, że to dziecko kieruje rowerem, a w koszu rowerowym podróżuje jego rodzic – dodał.