Adam Krzysztoń: Trudna sytuacja szpitali wynika z wyceny procedur medycznych

Nie powinno być odgórnie regulowane, ile ma zarabiać lekarz czy pielęgniarka. Dyrektor konkretnego szpitala powinien o tym decydować – mówi Adam Krzysztoń, starosta łańcucki i wiceprezes Związku Powiatów Polskich.

Publikacja: 06.10.2024 13:11

Adam Krzysztoń, starosta łańcucki i wiceprezes Związku Powiatów Polskich

Adam Krzysztoń, starosta łańcucki i wiceprezes Związku Powiatów Polskich

Foto: mat. pras.

Panie starosto, ile osób mieszka na terenie powiatu łańcuckiego?

Około 81 tysięcy.

Jak dużo dzieci urodziło się w zeszłym roku, ale także w tym roku, w powiatowym szpitalu?

W powiatowym Szpitalu Świętego Michała Archanioła w Łańcucie urodziło się w 2023 roku 539 dzieci, a w tym roku do końca września urodziło się 439 noworodków.

Przy takiej liczbie porodów powiatowa porodówka raczej nie byłaby zagrożona. Pewnie pan słyszał, że był taki pomysł resortu zdrowia, by tam, gdzie rodzi się mniej niż 400 maluchów, takie oddziały zamknąć.

W województwie podkarpackim mamy taką sytuację, że w Rzeszowie jest duży prywatny szpital, w którym rodzi się bardzo dużo dzieci z całego regionu. Więc my też musimy być bardzo dobrzy, aby kobiety chciały u nas rodzić. I naprawdę się staramy, by to nasz powiatowy szpital był wybierany przez panie w ciąży, bo z Łańcuta do Rzeszowa jest 15 kilometrów. W Łańcucie mamy bardzo dobrą własną porodówkę. Jest dobrze, ale chcielibyśmy, by było jeszcze lepiej i więcej dzieci się u nas rodziło.

A jak pan, jako wiceprezes Związku Powiatów Polskich, patrzy na ten pomysł resortu zdrowia w sprawie łączenia porodówek? Choć zdaje się ministerstwo powoli się z niego wycofuje.

U nas w Łańcucie to nie byłby problem, bo do Rzeszowa mamy blisko. Ale są regiony, jak na przykład powiat bieszczadzki, gdzie odległości do szpitali są naprawdę duże, więc tam na pewno nie powinno wdrażać się tego typu rozwiązań.

Czy porodówka blisko mieszkańców ma znaczenie, nawet gdy notuje się tam tylko 200, 250 czy 300 porodów rocznie?

Tak naprawdę to same kobiety wybierają, gdzie chcą urodzić swoje dziecko, bo tam czują się bezpiecznie. Bywa, że nawet gdy te porodówki są blisko, kobiety i tak wybierają odleglejsze szpitale. Jednak w przypadku ciężarnych powinna być przyjęta odległość, która nie będzie zbyt duża, tak by kobieta w ciąży mogła spokojnie być dowieziona na szpitalny oddział położniczy.

Czytaj więcej

Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego: Jak uchronić się przed kataklizmami

I by nie urodziła w karetce albo by lekarze mogli jej pomóc na czas, gdy dochodzi do jakichś komplikacji przy porodzie.

Dokładnie tak. Karetka powinna dojechać do pacjenta w ciągu 15 minut. Odległości do porodówek nie powinny być zbyt duże. To specjaliści powinni określić, ale na pewno to nie może być zbyt daleko.

Jaka jest kondycja finansowa powiatowego szpitala w Łańcucie?

Do tej pory szpital z trudem, ale się bilansował przez wszystkie lata. Natomiast w czasie pandemii Covid-19, gdy nasz szpital został wyznaczony jako szpital jednoimienny dla województwa podkarpackiego, jego sytuacja finansowa się pogorszyła. W Łańcucie mamy kliniczny oddział zakaźny i to spowodowało, że zostały wyłączone na kilkanaście miesięcy inne oddziały szpitalne. A wynagrodzenia pracownikom trzeba było płacić, co wpłynęło mocno na kondycję finansową naszej placówki.

Musieliśmy dobrze płacić lekarzom i pielęgniarkom, żeby chcieli pracować w tym bardzo ciężkim okresie. Te podwyżki wynagrodzeń przełożyły się na 2023 rok i stąd mieliśmy ponad 20 milionów długu. A nigdy wcześniej takie sytuacje się u nas nie zdarzały, bo jednak zawsze staraliśmy się mieć bilans szpitala bliski zera. Z tego też powodu rok 2023 był dla nas trudny. W tej chwili uspokajamy powoli sytuację finansową szpitala, ale to potrwa kilka lat, jeśli nic złego nie będzie się działo. Za kilka lat powinniśmy dojść do wyniku zbilansowanego.

To mają państwo i tak szczęście, bo są takie szpitale powiatowe, które mają nie dziesiątki, lecz nawet setki milionów długów.

Niestety, tak bywa.

Z czego to może wynikać? Jak pan spojrzy nie tylko na powiat łańcucki, ale szerzej na Polskę powiatową? Co jest powodem takiej sytuacji?

Moim zdaniem to wynika z wyceny procedur medycznych.

Nadal w szpitalach utrzymują się takie proporcje, że 80–90 proc. środków z NFZ zjadają wynagrodzenia, a co zostanie, idzie na procedury medyczne?

Nadal tak jest. U nas jest to około 81 proc. Ale jak rozmawiałem z kolegami samorządowcami, to wiem, że zdarza się, że wynagrodzenia przekraczają nawet 100 proc. przychodów z NFZ.

Czytaj więcej

Krzysztof Kosiński: Ogromna część samorządów będzie nadal dokładała do nauczycielskich pensji

Co w takiej sytuacji zrobić? Jaki jest ratunek dla szpitali powiatowych? Czy tylko dosypywanie kolejnych pieniędzy? Czy są też jeszcze jakieś inne rozwiązania?

Te sprawy powinny być uregulowane poprzez właściwą wycenę procedur medycznych. Szpital powinien otrzymywać takie kwoty, aby móc pokryć ponoszone koszty wykonywanych procedur. A jeśli chodzi o wynagrodzenia personelu, to nie powinno być odgórnie regulowane, ile ma zarabiać lekarz czy pielęgniarka. Dyrektor konkretnego szpitala powinien o tym decydować i sprawdzać, czy go na to zwyczajnie stać. Każdy trybik w szpitalu jest ważny. Każdy pracownik szpitala jest ważny, by placówka mogła dobrze funkcjonować, i każdy powinien być godnie wynagradzany. Z otrzymywanych z Narodowego Funduszu Zdrowia środków finansowych na procedury medyczne powinno nas być stać, aby dobrze wynagradzać swoją kadrę: lekarzy, pielęgniarki i wszystkich pracowników. A teraz powstały potężne kominy i problemy.

A czy to nie jest tak, że w niektórych szpitalach może być zwyczajnie za dużo personelu? Nie mówię nawet o lekarzach czy pielęgniarkach, ale np. administracji?

Pewnie może też tak być. Trzeba poznać sytuację każdego szpitala i ją dokładnie przeanalizować. Jestem samorządowcem już od ponad 25 lat, w związku z tym pamiętam wiele różnych sytuacji związanych ze służbą zdrowia, różnych reform i ciągłego poprawiania systemu służby zdrowia. I raz jest trochę lepiej, a zaraz potem sytuacja się pogarsza, delikatnie mówiąc.

Każdy samorząd chciałby mieć jak najwięcej dochodów i działać jak najlepiej na rzecz swoich mieszkańców. W związku z tym pewne rozwiązania muszą być regulowane odgórnie, czy to przez rząd, czy też ustalane przez NFZ. Pewno niektóre oddziały nie muszą być w każdym szpitalu, zwłaszcza gdy kolejna podobna placówka działa w pobliżu. To powinno być uregulowane odgórnie. Kilka lat temu była taka polityka Ministerstwa Zdrowia, by wprowadzić standaryzację szpitali, czym zajmował się wiceminister Piotr Gryza. Szkoda, że to zostało przerwane, bo to doprowadziłoby do pewnych rozwiązań systemowych, tak by np. nie dublowały się oddziały szpitalne zlokalizowane w blisko od siebie położonych placówkach. Moim zdaniem dzięki temu sytuacja byłaby bardziej uporządkowana.

Czy ZPP będzie rozmawiał z rządem, z resortami finansów i zdrowia, o pomocy dla szpitali w trudnej sytuacji finansowej? Jak można ją poprawić?

Będziemy rozmawiać. Mamy w Biurze ZPP bardzo dobrych ekspertów i mamy propozycje, którymi możemy się z rządem podzielić, żeby pokazać oddolnie, co zrobić, żeby to lepiej funkcjonowało. Eksperci ZPP zasugerowali bardzo wiele poprawek, które należy wprowadzić do nowelizowanej właśnie ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Dla przykładu, zwracali uwagę na kilka kwestii, które mają na celu zapewnienie lepszego finansowania i stabilności samorządów. ZPP podkreśla potrzebę zachowania neutralności przy zmianie formy opodatkowania, aby decyzje podatników nie miały negatywnego wpływu na dochody samorządów.

W przypadku wprowadzenia nowych zwolnień podatkowych Związek Powiatów Polskich postuluje proporcjonalne zwiększenie udziałów samorządów w dochodach, co zabezpieczy stabilność finansową tych jednostek. Kolejnym istotnym postulatem, na który zwraca uwagę ZPP, jest kwestia konieczności reformy systemu finansowania zadań oświatowych, który oparty jest na historycznych danych i nie odpowiada rzeczywistym wydatkom, co negatywnie wpływa na samorządy. Innym, równie ważnym postulatem jest zapewnienie pełnej przejrzystości danych finansowych, które są wykorzystywane do wyliczania dochodów samorządów oraz korekt z tytułu zamożności. Tylko dzięki pełnej jawności tych informacji możliwe będzie dokonanie niezależnych analiz, które pozwolą na sprawiedliwy podział środków.

Czytaj więcej

Krzysztof Żuk: Uniezależniamy nasze dochody od bieżących działań rządu

We wtorek Sejm RP przyjął projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Jak pan ocenia ten projekt, jeśli chodzi o samorządy powiatowe?

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w przyszłym roku jako powiat możemy mieć więcej pieniędzy. To cieszy, ale niestety nadal jest wiele pytań: jak będzie funkcjonowała gospodarka? Jakie podatki będą spływały do budżetu i czy wystarczy nam pieniędzy na to, czym powiaty się zajmują?

A to są bardzo ważne dla lokalnych społeczności dziedziny, jak szkoły ponadpodstawowe, domy dziecka, domy pomocy społecznej, drogi powiatowe i szpitale. Powiaty zarządzają też urzędami pracy, a więc po części prowadzą politykę związaną z rynkiem pracy. Nadzorują też służby weterynaryjne, inspektoraty nadzoru budowlanego i rzecznika praw konsumenta.

Czy starostwo pomagało samorządom, które ucierpiały w powodzi?

Powiat łańcucki pomaga powiatowi kłodzkiemu. Samorządy gminne z terenu powiatu łańcuckiego pomagają zaś dotkniętym skutkami powodzi samorządom gminnym z powiatu kłodzkiego. Choć nie tylko, bo są też sytuacje, że dwie gminy pomagają gminom z innego powiatu, bo akurat ich mieszkańcy mają jakieś więzy właśnie z tymi samorządami gminnymi. Staramy się wspólnie koordynować niesioną pomoc. Zbieramy potrzebne rzeczy dla powodzian. Wszystkie gminy z naszego powiatu podejmują też uchwały odnośnie do pomocy finansowej. Rada Powiatu Łańcuckiego we wrześniu podjęła uchwałę o finansowej pomocy. Mamy przygotowane miejsca dla dzieci z zalanych terenów czy na zieloną szkołę, czy na taki normalny wypoczynek.

Z naszej bursy szkolnej w Łańcucie będą mogły korzystać dzieci poszkodowane przez powódź. Będą one mogły przebywać w bardzo dobrych warunkach bytowych. U nas mocno działa Caritas, która organizowała zbiórki na powodzian przy kościołach. W ramach współpracy z Caritas Archidiecezji Przemyskiej uczniowie z Młodzieżowej Rady Powiatu Łańcuckiego zebrali do puszek w trakcie organizowanych we wrześniu Dni Powiatu Łańcuckiego kwotę 7435,8 zł i 5 euro.

Czy taka pomoc samorządów jest ważna dla tych, którzy ucierpieli podczas tej wrześniowej powodzi?

Oczywiście jest bardzo ważna. Jest to takie solidaryzowanie się z tymi poszkodowanymi mieszkańcami. Jako samorządowiec strasznie źle się czułem, gdy widziałem, że u nas jest spokój, słoneczko świeci, a tam na południowym zachodzie Polski ludzie przeżywają ogromny dramat. Samorządowcy na pewno nie śpią, bo mają pełne ręce roboty.

Panie starosto, ile osób mieszka na terenie powiatu łańcuckiego?

Około 81 tysięcy.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Okiem samorządowca
Paweł Gancarz, marszałek województwa dolnośląskiego: Jak uchronić się przed kataklizmami
Okiem samorządowca
Zastępca prezydenta Wrocławia: Wolimy, żeby zalany był park, niż żeby zalane były domy
Okiem samorządowca
Nowa Sól przygotowuje się na wielką falę. Prezydent: W nocy będzie siedem i pół metra
Okiem samorządowca
Fala zbliża się do powiatu głogowskiego. Starosta: Jesteśmy gotowi na wszystko
Okiem samorządowca
Powódź w Polsce. Mieszkańcy ocalili Nysę. Burmistrz: Miasto mogło zostać zniszczone jak Kłodzko, Głuchołazy