Panie prezydencie, wojewoda warmińsko-mazurski nakazał miastu usunąć pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Pan jednak odwołał się od tej decyzji. Dlaczego zależy panu, aby pomnik został w Olsztynie?
Dyskusja na ten temat trwa w Olsztynie od wielu lat. Rozpoczęliśmy ją już w 2010 roku, gdy plac Xawerego Dunikowskiego został wpisany do rejestru zabytków. Wówczas uznaliśmy, że należy opracować projekt zagospodarowania tego miejsca, bo sam pomnik był w rejestrze już od 1993 roku.
Byliśmy zgodni co do tego, że należy odpowiednio wyeksponować przy tej okazji naszą trudną i bolesną historię związaną z nazizmem, komunizmem i z wojskami sowieckimi, które w 1945 roku wkroczyły do Olsztyna i zniszczyły miasto oraz mordowały jego mieszkańców. Uznaliśmy, że w ramach przygotowywanego projektu powinniśmy opisać historię związaną z powstaniem pomnika i wykorzystać jego obecność do prawdziwej narracji historycznej.
To miało być swoiste muzeum pamięci. Takie było też przesłanie konkursu architektonicznego na zagospodarowanie placu X. Dunikowskiego, przy którym stoi monument. Konkurs został rozstrzygnięty w 2013, ale dotychczas nie udało się nam pozyskać środków na jego realizację. We wrześniu ub.r. minister kultury uchylił wpis pomnika do rejestru zabytków, a prezes IPN wydał dwa postanowienia, że obiekt nie spełnia warunków, o których mowa w art. 5a ust. 1 ustawy o zakazie propagowania komunizmu. W ubiegłym miesiącu wojewoda wydał decyzję o rozbiórce monumentu z rygorem natychmiastowej jej wykonalności, a ja, wykorzystując środki prawne, odwołałem się od tej decyzji do ministra kultury. Jeśli minister podtrzyma decyzję wojewody, sprawa trafi do sądu.
W tym roku budżet Olsztyna ma wynieść ponad 1,7 mld zł. To jest o prawie 300 mln zł więcej niż w 2022 roku. Skąd taki wzrost dochodów, gdy wpływy podatkowe samorządów spadają bardzo mocno?