Fala podwyżek zalewa Polskę

Stawki za śmieci rosną czasami nawet dwukrotnie. Mogłoby być mniej, gdyby nie to, że system ich utylizacji staje się niewydolny.

Publikacja: 13.02.2020 08:50

Fala podwyżek zalewa Polskę

Foto: Shutterstock

W Białymstoku nowy cennik za wywóz odpadów ma wejść w życie od marca. I nie będzie to przyjemna dla mieszkańców zmiana. Gospodarstwa domowe mają płacić 50–80 proc. więcej niż dotychczas. Stawki za śmieci posegregowane przy mieszkaniu o powierzchni do 40 mkw. wzrosną do 16 zł na miesiąc z 9 zł dotychczas. Przy mieszkaniu 40–80 mkw. – do 36 zł z 21 zł, a powyżej 80 mkw – do 45 zł z 29 zł.

Na osobę czy za metry

W Gdyni ceny za odbiór śmieci segregowanych rosną ponad dwukrotnie (a za śmieci nieposegregowane – trzykrotnie). Nowe stawki to odpowiednio: 37 zł za lokal do 45 mkw, 63 zł za 45–60 mkw, 73 zł za 60–80 mkw oraz 90 zł za lokal powyżej 80 mkw.

W Gdańsku stawki też zależą od powierzchni mieszkania i też wzrosły dwukrotnie – za 1 mkw. trzeba teraz płacić 88 gr. Przy 50-metrowym lokum daje to 44 zł na miesiąc wobec 22 zł wcześniej.

CZYTAJ TAKŻE: Śmieci to coraz cenniejszy towar. Opłaty w dużych miastach w górę średnio o połowę

W Opolu ceny wzrosły o 46 proc. (nowa stawka za osobę za śmieci segregowane to 19 zł na miesiąc). W Katowicach – o 52 proc. za śmieci segregowane (do 21,3 zł na osobę), a niesegregowane ponad dwukrotnie (do 42,3 zł); podobnie jest w Kielcach – wzrost odpowiednio do 14 zł i 28 zł na osobę. W Bydgoszczy podwyżki wyniosły 70 proc. – do 22 zł na osobę (za śmieci segregowane), a w Łodzi o ponad 84 proc. – do 24 zł na osobę.

Rewolucje w cennikach

W Warszawie trudno oszacować procentowe zmiany, bo od marca zmieni się cały system poboru opłat, ale tu też wzrosty są nawet dwukrotne. Nowe stawki są ryczałtowe – 65 zł na miesiąc za mieszkanie w bloku i 95 zł za dom jednorodzinny. Dotychczas 4-osobowa rodzina mieszkająca w bloku płaciła 30 zł na miesiąc, a jednoosobowa – 15 zł (chodzi oczywiście o stawki za odpady segregowane).

CZYTAJ TAKŻE: Mieszkańcy stolicy zapłacą więcej za wywóz śmieci

Przykłady miejsc, gdzie ceny za wywóz śmieci boleśnie wzrosły, można wymieniać długo i należy się spodziewać, że wcześniej czy później podwyżki obejmą całą Polskę. W Krakowie nie ma jeszcze decyzji, ale miasto przymierza się do poważnych zmian. Obecnie prowadzone są konsultacje, jaki system poboru opłat będzie najlepszy z punktu widzenia stabilności źródła dochodów – od osoby, od gospodarstwa domowego czy może od powierzchni lokalu.

""

Shutterstock

regiony.rp.pl

Także we Wrocławiu trwają prace legislacyjne nad dostosowaniem cenników do nowych wymogów (obecnie opiera się na on systemie mieszanym). W Lublinie zaś nie było jeszcze przetargu, który uwzględniałby ostatnie zmiany. Ale stawki i tak są o 50 proc. wyższe niż w 2018 r.

Działania osłonowe

Dla części mieszkańców wprowadzane podwyżki są dużym obciążeniem finansowym. Inni narzekają, że są one niesprawiedliwe, bo mają niewiele wspólnego z rzeczywistą „produkcją” śmieci przez daną osobę. Dlatego niektóre samorządy wprowadzają różne działania osłonowe.

Przykładowo w Białymstoku utrzymane zostaną zniżki dla rodzin wielodzietnych (50-procentowe) oraz dla osób korzystających z pomocy społecznej (40-procentowe).

CZYTAJ TAKŻE: Więcej odpadów poza systemem

– Do tego nasza Rada Miasta podjęła uchwałę, zgodnie z którą samotnie zamieszkali emeryci będą mogli ubiegać się o częściowe zwolnienie z opłat w wysokości 50 proc. obowiązujących stawek – mówi Agnieszka Błachowska z białostockiego magistratu.

Zniżki dla rodzin wielodzietnych mają też Opole, Warszawa czy Poznań i okoliczne gminy. W aglomeracji poznańskiej od październiku 2019 r. duże rodziny płacą tylko za 5 osób (przy zbiórce selektywnej). Oznacza to, że każda 6. i kolejna osoba będąca członkiem rodziny wielodzietnej jest zwolniona z opłaty za gospodarowanie odpadami, a maksymalna stawka w ich przypadku to 70 lub 80 zł (w zależności od tego, gdzie mieszkają).

Chaos w systemie

Główną przyczyną skokowego wzrostu opłat za wywóz śmieci, co opisywaliśmy już wielokrotnie na łamach „Życia Regionów”, są zmiany prawne dotyczące całego systemu gospodarki odpadami i wynikający z nich wzrost kosztów. Co z kolei ma być efektem większej dbałości o ochronę środowiska naturalnego przed zanieczyszczeniami.

Ale samorządowcy wytykają, że o ile sama konieczność ochrony środowiska jest zrozumiała, o tyle niezbyt zrozumiała jest polityka rządu w tym zakresie. – Dziś widzimy efekty chaosu, który wprowadził rząd PiS w gospodarce odpadami. Błędy tego systemu, przed którymi przestrzegaliśmy, zostały przerzucone na samorządy – mówił niedawno Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. – Miasta i ich mieszkańcy muszą płacić za fatalną politykę władz państwa – podkreślał.

CZYTAJ TAKŻE: Gospodarka odpadami: poprawka nieudanej reformy

Chodzi tu m.in. o bardzo istotny wzrost opłat za składowanie odpadów. – Tzw. opłata marszałkowska wzrosła z 24,15 zł/Mg w 2017 r. do 270 zł/Mg w 2020 r. – wylicza Tomasz Porębski, rzecznik prezydenta Kielc. To ponad 10 razy więcej. – Tylko to oznaczało, że tzw. koszt eksploatacyjny Zakładu Utylizacji Odpadów w Promniku wzrósł średnio prawie o 8 mln zł rocznie – wylicza.

I dodaje, że wcześniej odpady biodegradowalne, czyli kompost, można było wykorzystać np. do rekultywacji hałd i wyrobisk pokopalnianych kamienia wapiennego i żwiru albo do nawożenia trawników i zieleńców w ciągach komunikacyjnych. To dawało możliwości praktycznie bezkosztowego odzysku kompostu. Dziś to właściwie niemożliwe.

""

fot. Piotr Guzik

regiony.rp.pl

Samorządowcy zauważają też, że coraz bardziej zaczyna brakować odpowiedniej infrastruktury do przeróbki śmieci.

– Odpady zmieszane oraz kuchenne wywożone były do instalacji w Ruszczynie, oddalonej od Łodzi o 60 km. Pod koniec 2019 r. moce przerobowe tej instalacji się wyczerpały i te rodzaje odpadów kierowane były m.in. do instalacji za Wrocławiem, do miejscowości oddalonych od Łodzi o ok. 260 km oraz 325 km – wylicza Monika Pawlak z biura rzecznika prasowego prezydenta Łodzi. W sumie wzrost kosztów transportu (z 200 do 270 zł za 1 Mg śmieci), oznacza wydatki miasta większe o 17,5 mln zł.

Paradoksy rynku

Ale to nie koniec problemów. Paradoksalnie, im więcej śmieci segregujemy, tym droższe staje się ich zagospodarowanie. Okazuje się bowiem, że o ile ceny surowców nadających się do ponownego wykorzystania spadają (bo jest ich na rynku coraz więcej), o tyle dramatycznie rosną stawki za pozostałe odpady, nadające się do przeróbki termicznej (czyli spalania). Spalarni brakuje, więc mogą one dyktować swoje warunki.

Z kolei Joanna Bieganowska z urzędu miejskiego w Gdańsku zauważa, że obowiązek selektywnej zbiórki odpadów dla wszystkich mieszkańców wbrew pozorom wymusza wzrosty stawek w tym zakresie. Bo teraz opłaty za śmieci posegregowane muszą rekompensować utracone wpływy z tytułu opłat za śmieci niesegregowane.

Krzysztof Zająkała

dyrektor Biura Gospodarki Odpadami Komunalnymi, Bydgoszcz

Wzrost stawek opłat dla mieszkańców wynika z wielu czynników, w tym przede wszystkim z rosnących kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów. Podwyżka mogłaby być mniejsza, gdyby nie szkodliwe zapisy ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, przerzucające część kosztów z nieruchomości niezamieszkałych na mieszkańców. Chodzi o bardzo szkodliwe przepisy krajowe obowiązujące od 6 września 2019 r., które mówią o maksymalnej stawce za odbiór śmieci z pojemnika 1100 l w nieruchomościach niezamieszkałych. Kwota ta wynosi ok. 54 zł za pojemnik i nie pokrywa rzeczywistych kosztów wywozu. Ze względu na prawo mówiące, że miasto nie może ani zarabiać na śmieciach, ani do nich dokładać, ustawa krzywdzi mieszkańców, gdyż wpływy od nich będą musiały pokrywać część kosztów z nieruchomości niezamieszkałych, żeby system się bilansował. Zmiana tylko tego jednego zapisu umożliwiłaby zmniejszenie opłaty dla mieszkańców o ok. 5 zł. Miasto Bydgoszcz robi wszystko, aby rząd zmienił prawo, jesteśmy w kontakcie m.in. z resortem klimatu. Otrzymaliśmy pisemne zapewnienie z Ministerstwa Klimatu o podjęciu działań mających na celu ponowne przeanalizowanie tych zapisów ustawy.

Bartosz Frankowski

naczelnik Wydziału Środowiska Urzędu Miasta Gdyni

Wzrost stawek wynika z konieczności zbilansowania dochodów i wydatków, a wydatki wzrosły, ponieważ w przetargach zorganizowanych przez Gdynię na usługę odbioru i zagospodarowania odpadów złożone oferty cenowe były średnio o 130 proc. wyższe niż oferty składane w listopadzie 2015 r. Na przyczyny tych wzrostów składa się cały szereg działań i przepisów przyjętych na szczeblu rządowym. Przykładowo od początku roku pojawił się dla mieszkańców obowiązek selektywnego zbierania odpadów ulegających biodegradacji. W ślad za odpowiednim rozporządzeniem zakaz składowania odpadów, których ciepło spalania jest wyższe niż 6 MJ/kg, przełożył się na ponad 400-proc. wzrost kosztów zagospodarowania frakcji energetycznej odpadów. Tymczasem tzw. odpady wysokokaloryczne stanowią wagowo blisko 40 proc. odpadów wytwarzanych w gospodarstwach domowych. Wzrosły opłaty za składowanie innych odpadów, dla zakładów zagospodarowania odpadów wprowadzono zaś nowe wymogi przeciwpożarowe, zabezpieczenia roszczeń i monitoringu wizyjnego w następstwie pożarów składowisk z 2018 r. Koszty usług powiększa też fakt, że wprowadzono wymogi elektromobilności pojazdów odbierających odpady od 2022 r. 10 proc. pojazdów musi posiadać napęd elektryczny lub być zasilanych gazem.

Donata Giuliani

kierownik referatu gospodarowania odpadami w wydziale kształtowania środowiska w Urzędzie Miasta Płocka

W Płocku miesięczne stawki za odbiór odpadów od 1 lutego tego roku wynoszą 26 zł za osobę, a opłata podwyższona za odpady niesegregowane – 52 zł na osobę. W 2019 r. opłaty wynosiły odpowiednio 11 zł i 16 zł i obowiązywały od 2013 r. Obecny wzrost stawek to efekt wzrostu kosztów funkcjonowania systemu, co jest z kolei wypadkową wielu czynników. Między innymi wzrostu opłaty marszałkowskiej, kosztów związanych z wprowadzeniem „pakietu antypożartowego”, trudności na rynku odpadowym, w tym konieczności dopłacania recyklerom za odbiór odpadów, zamknięcia rynku azjatyckiego, wzrostu płacy minimalnej, wzrostu cen prądu itp. Trzeba podkreślić, że miasto nie może zarabiać na gospodarce odpadami. Musi bilansować system gospodarowania odpadami, stąd też zmiany stawek opłat są konieczne. Do tej pory Płock dopłacał do systemu, mając jednak na uwadze jednoznaczne stanowisko w tej kwestii regionalnej izby obrachunkowej, podjęto decyzję o wyliczeniu stawek przez profesjonalną firmę, która określiła stawkę w wysokości 26 zł za osobę.

Katarzyna Stróżyk

z-ca dyrektora Biura Związku Międzygminnego Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej

Na terenie Związku Międzygminnego Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej, w którego skład wchodzą miasto Poznań i dziewięć podpoznańskich gmin, nowe stawki dla nieruchomości zamieszkanych są aktualizowane na bieżąco. Ostatnie zmiany wprowadzono w lipcu 2019 r., dlatego na chwilę obecną nie planuje się podnosić stawki w 2020 r. Przy kalkulacji stawek, zgodnie z przepisami, bierze się pod uwagę liczbę mieszkańców zamieszkujących daną gminę, ilość śmieci wytwarzanych na terenie gminy, koszty funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi oraz przypadki, w których właściciele nieruchomości wytwarzają odpady nieregularnie (np. sezonowo). Na sumę kosztów systemu składa się wiele czynników – to m.in. koszty odbierania, transportu, zbierania, odzysku czy unieszkodliwiania odpadów. System gospodarowania odpadami komunalnymi powinien się samofinansować, co przekłada się na konieczność ustalania wysokości ponoszonych przez mieszkańców opłat na poziomie zabezpieczającym pokrycie kosztów funkcjonowania systemu.

W Białymstoku nowy cennik za wywóz odpadów ma wejść w życie od marca. I nie będzie to przyjemna dla mieszkańców zmiana. Gospodarstwa domowe mają płacić 50–80 proc. więcej niż dotychczas. Stawki za śmieci posegregowane przy mieszkaniu o powierzchni do 40 mkw. wzrosną do 16 zł na miesiąc z 9 zł dotychczas. Przy mieszkaniu 40–80 mkw. – do 36 zł z 21 zł, a powyżej 80 mkw – do 45 zł z 29 zł.

Na osobę czy za metry

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Finanse w regionach
Inwestycje – busola samorządności
Finanse w regionach
NIK: rząd PiS ręcznie sterował finansami JST. "Nieudolne reformy i klientelizm"
Finanse w regionach
Minister finansów: System finansowania samorządów wymaga radykalnej zmiany
Finanse w regionach
Rząd przedstawi szczegóły o finansach samorządów w ciągu miesiąca?
Finanse w regionach
Wszystkie regiony Polski gonią unijną zamożność, ale w różnym tempie