Pieniędzy w samorządach będzie radykalnie więcej – zapowiadał minister finansów Andrzej Domański, przedstawiając reformę finansowania JST, która weszła w życie od stycznia 2025 r. Wyliczał, że łącznie w tym roku do lokalnych społeczności trafi 25 mld zł więcej, a w ciągu najbliższych 10 lat nawet 345 mld zł więcej. Sprawdziliśmy, jak te zapowiedzi przełożyły się na budżetowe realia w największych miastach.
Wyniki okazują się bardzo zaskakujące, bo o ile część metropolii może pochwalić się sporym wzrostem swoich dochodów i wydatków w 2025 r. w porównaniu z 2024 r., o tyle w niektórych można mówić o prawdziwej mizerii budżetowej.
Jakie dochody wielkich miast w 2025 r.
Najgorzej zdaje się wyglądać sytuacja w Warszawie. W budżecie na 2025 r. zaplanowano łączne dochody na poziome ok. 26,3 mld zł, czyli o niemal miliard złotych niższym wobec 27,4 mld zł w 2024 r. Poznań również oczekuje spadku wpływów do miejskiej kasy – o 2,9 proc., a Łódź, Gdańsk czy Wrocław – spodziewa się wzrostów, ale mało imponujących – o 1-3 proc.
Z analizy przygotowanej przez Unię Metropolii Polskich wynika, w przypadku 12 zrzeszonych miast dynamika dochodów budżetowych w 2025 r. będzie sięgać od 92,5 proc. (co oznacza spadek o 7,5 proc.) do 111,7 proc. (co oznacza wzrost o 11,7 proc.). Łączna zaś wartość tych dochodów ma być o 0,5 proc. niższa niż w 2024 r. (przy czym akurat do spadku w tym ujęciu przyczynia się głównie Warszawa, której ogromny budżet dominuje inne miasta).
Czytaj więcej
Najbliższe wybory prezydenckie mogą dla dużej grupy samorządowców mieć decydujące znaczenie. Chodzi o jeden z najważniejszych postulatów ustrojowych.