Sporo miast może „pochwalić się” wciąż kilkoma, a nawet kilkunastoma tysiącami (np. Łódź) nielegalnych urządzeń. W większości przypadków nie ma też szansy na szybkie wyeliminowanie starych pieców, a sami samorządowcy przyznają, że wymiana idzie opornie i potrzebne są nowe rozwiązania.
W Krakowie, Warszawie i Skawinie urządzeń grzewczych najgorszej jakości, tzw. kopciuchów, praktycznie w gminnych zasobach już nie ma. – Nie znajdziemy starych pieców w lokalach gminnych. Jedyne potencjalnie czynne paleniska na paliwo stałe znajdują się w ok. 80 budynkach, rozproszonych na obszarze gminy. Stanowią one ok. 0,1 proc. wszystkich budynków mieszkalnych w Krakowie i są to lokale prywatne lub o nieuregulowanym statusie prawnym - mówi Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu. Kopciuchów w lokalach gminnych nie ma też Skawina, a stolica deklaruje jedynie 88 takich urządzeń.
Samorządy powoli wymieniają najstarsze piece
Do miast, które mają sporo starych pieców w zasobach komunalnych należą z kolei m.in.: Łódź, Szczecin, Gdańsk, Poznań, Wrocław, Częstochowa, Zielona Góra czy Bydgoszcz. Część z nich, jak np. Poznań, systematycznie likwiduje przestarzałe urządzenia. Z kolei wrocławski samorząd ocenia, że w 2028 roku kopciuchy powinny przestać truć miasto, bo zostaną zlikwidowane. Problemem jednak nadal pozostanie - ok. 22 tys. kopciuchów pracuje w tzw. wrocławskim obwarzanku, czyli gminach otaczających stolicę Dolnego Śląska.
Podobny problem ma zresztą i Kraków – w krakowskim obwarzanku ciągle jest czynnych ok. 12 tys. nielegalnych kopciuchów i to stąd napływają zanieczyszczenia nad stolicę Małopolski. Najlepiej jednak stare, najgorszej jakości piece mają się w Łodzi – gdzie w samym tylko mieście działa ich ponad 12 tys. Łódź nie ma też na razie realnego planu na szybką wymianę trucicieli.
Czytaj więcej
Choć już na ponad połowie terytorium kraju najgorsze piece bezklasowe powinny zostać zlikwidowane, część mieszkańców nadal z nich korzysta. A zawieszenie dopłat z „Czystego powietrza” utrudnia ich wymianę.