Życie pięciu osób zostało uratowane na warszawskim lotnisku im. Chopina tylko dlatego, że zadbało ono o rozmieszczenie defibrylatorów na swoim terenie. W terminalach dworca lotniczego oraz w kilku innych obiektach należących do stołecznego portu zostało umieszczonych 49 takich urządzeń.
Nie ma problemów z ich odnalezieniem. Jest to sprzęt, który ma ogromną szansę pomóc w przywróceniu normalnej pracy serca. W stołecznym porcie samo zdjęcie defibrylatora ze ściany i zastosowanie go do reanimacji automatycznie uruchamia alarm w lotniskowym ambulatorium. Do pomocy natychmiast rusza zespół ratownictwa medycznego, który w ciągu kilku minut może dotrzeć do każdego miejsca w terminalu i przejąć akcję ratunkową. W ambulatorium przez całą dobę dyżurują lekarze i ratownicy medyczni. System wskazuje lokalizację, gdzie doszło do zdarzenia.
Zasadą jest jednak, że zespół ratowniczy jest w stanie dotrzeć do każdego miejsca w terminalu w czasie nie dłuższym niż 4 minuty. Automatyczne defibrylatory pojawiły się na Lotnisku Chopina w 2009 r.
– Obecnie jesteśmy jedynym miejscem publicznym w Polsce i trzecim w Europie, gdzie wdrożony został kompleksowy i całkowicie zintegrowany system ratowania życia w przypadkach nagłego zatrzymania krążenia – mówi Ryszard Stykowski, instruktor Centralnego Ośrodka Szkolenia Służb Lotniskowych i twórca systemu.