Rz: Był pan kierownikiem literackim Teatru Polskiego we Wrocławiu. Kim pan jest i co pan robi po zwolnieniach przeprowadzonych przez dyrektora Cezarego Morawskiego?
Piotr Rudzki: W Teatrze Polskim w podziemiu nie mamy żadnej sztywnej struktury i żadnej hierarchii władzy. Ta nasza wspólnota czy kolektyw połączony, jak to określa socjologia, wspólną ramą ideowo-estetyczną, działa jak communitas, jak ją opisał Victor Turner, przeciwstawiając ją strukturze z wyraźnym podziałem na wyspecjalizowane jednostki i w związku z tym z hierarchią władzy. W zasadzie każdy z nas zajmuje się tym, czego akurat Podziemie potrzebuje: spotkania z przedstawicielami władz, dyrektorami instytucji, kupowaniem niezbędnego dla realizacji performance’ów i spektakli sprzętu, montowaniem dekoracji, sprzątaniem etc. W czasie Forum Przyszłości Kultury Agata Adamiecka z Instytutu Teatralnego opowiadała o nas jako o przypadku samoorganizacji w kulturze przebadanym przez socjologów właśnie na potrzeby Forum. Była to rzetelnie przygotowana i świetna prezentacja. Nasz model działania nie jest, oczywiście, czymś, co należałoby natychmiast wdrożyć w publicznych teatrach. Jednak nasze doświadczenie, już przecież ponadroczne, może zostać wykorzystane do poprawy modelu zarządzania teatrami publicznymi. Modelu opartego na charyzmatycznym liderze. W zasadzie ten modernistyczny, mało demokratyczny, utrudniający partycypację schemat powinien odejść w zapomnienie. Wartością jest stworzenie ekosystemu społecznego obejmującego zespół teatru, publiczność i lokalną społeczność. Celem nie może być ego dyrektora zaspokajane z publicznych pieniędzy czy komercja.
Jakie premiery do tej pory zrealizowaliście? Przypomnijmy.
Pomysł naszej działalności artystycznej to idea „podziemnego” reżysera – Krzysztofa Garbaczewskiego. I on wyreżyserował pierwszy performance według niezachowanej sztuki Witkacego „Tak zwana ludzkość w obłędzie” w foyer Teatru Muzycznego Capitol. Potem były: „Pluskwa” Majakowskiego przygotowana przez Michała Borczucha (Browar Mieszczański), „Makbet” Shakespeare’a Pawła Świątka (Browar Mieszczański), „Kształty stałe” Łukasza Twarkowskiego (Centrum Kongresowe Hali Stulecia), „Marzyciele / Ku lepszemu” Sebastiana Majewskiego (plac Wolności), „Silent Theatre: Globus Polski” Oskara Sadowskiego i „Silent Theatre: Lady Macbeth” Garbaczewskiego (oba w kontenerze przy Arsenale podczas festiwalu Nowe Horyzonty). Warto zatrzymać się chwilę przy projekcie „Silent Theatre” przygotowanym przez Garbaczewskiego. Po raz pierwszy w Polsce, a chyba i w Europie oraz na świecie, spektakl teatralny został zrealizowany w technice virtual reality 360 stopni i był do oglądania na smartfonach. Oba performance’y rozgrywały się w kontenerze sponsorowanym przez Władysława Frasyniuka. Zebrana publiczność mogła podglądać działania teatralne przez szparę w oknie. Właściwym narzędziem odbioru był jednak smartfon, na którego ekranie wnętrze kontenera rozrastało się do nieskończonych wręcz rozmiarów, a każdy widz mógł oglądać inne przedstawienie, zmieniając swój punkt oglądu. To pierwszy tak radykalny w teatrze gest nadający odbiorcy status artysty. Do dziś można oba performance’y zobaczyć na naszym fanpage’u „Teatr Polski – w podziemiu / Polski Theatre in the underground”, zresztą tak jak i większość pozostałych.
Za naszą działalność otrzymaliśmy w ubiegłym sezonie dwie ważne nagrody: honorowe WARTO, przyznane przez wrocławską „Wyborczą”, za „konsekwentną batalię w obronie wolności sztuki i wartości, jaką jest teatr publiczny, oraz świeże, pełne energii, artystycznie spełnione performance’y”, oraz Kamyk Puzyny, przyznawany przez miesięcznik „Dialog”, za „działalność teatralną łączącą sztukę i życie, twórczą oryginalność z zaangażowaniem w sprawy publiczne”.