Sztuka w stoczni

NOMUS – to kolejny po Europejskim Centrum Solidarności i Muzeum II Wojny Światowej wielki projekt powstający w dawnych terenach stoczniowych Gdańska. Tym razem miasto chce pochwalić się dorobkiem sztuki współczesnej.

Publikacja: 11.12.2017 22:30

Nowe Muzeum Sztuki powinno zacząć działać już w przyszłym roku.

Nowe Muzeum Sztuki powinno zacząć działać już w przyszłym roku.

Foto: Rzeczpospolita/Marcin Wilkowski

Zniszczony poprzemysłowy budynek z czerwonej cegły stoi tuż przy estakadzie wbijającej się w postoczniowe tereny. Dwie kondygnacje, wielkie okna z drewnianymi obramowaniami, stromy dach kryty czerwoną dachówką. Ze środka dobiegają odgłosy prac budowlanych.

– Teraz trwa remont poddasza. Sama jestem ciekawa, jak przebiega, nie możemy jednak wejść, bo to formalnie teren budowy – Aneta Szyłak, pełnomocniczka ds. powstania NOMUS Nowego Muzeum Sztuki, pokazuje otoczenie przyszłego muzeum.

W budynku niegdyś mieściły się warsztaty szkolne Stoczni Gdańskiej. Potem przez 12 lat działała tu Fundacja Wyspa Progress, która prowadziła Instytut Sztuki Wyspa, kierowany do 2014 r. właśnie przez Anetę Szyłak. Rok temu Wyspa opuściła zniszczony obiekt.

– Budynek jest zdewastowany. Trzeba szybko go zmodernizować i wprowadzić ludzi, by muzeum już działało. Na parterze będzie przestrzeń ogólnodostępna, edukacyjna, małe kino i sala wystawowa, a także kawiarenka i biblioteka. Na pierwszym piętrze mała sala wystawowa, a na drugim piętrze i poddaszu – biura i pokoje gościnne. W piwnicy zrobimy magazyny i pomieszczenia techniczne. Chciałabym, by udało nam się ruszyć w 2018 roku – mówi Szyłak.

Szkoła sopocka, szkoła gdańska

NOMUS ma pokazywać sztukę współczesną, cezurą ma być rok 1945.

– Chcemy m.in. badać i wystawiać niezwykle ciekawą historię sztuki Gdańska po 1945 roku, która jest wielką nieobecną głównego nurtu historii sztuki polskiej. A to tutaj tworzyli przesiedleńcy z Wileńszczyzny, tutaj powstała szkoła sopocka, która miała romans z socrealizmem i była zaangażowana w odbudowę miasta. To tu powstała Nowa Szkoła Gdańska i wiele innych fascynujących zjawisk artystycznych po 1980 roku. Cały rozwój naszej sceny jest jedyny w swoim rodzaju – podkreśla Aneta Szyłak.

NOMUS nie będzie samodzielną instytucją, ale częścią Muzeum Narodowego w Gdańsku. Prawdopodobnie więc przejmie jego najnowsze zbiory z działu sztuki współczesnej, które mają być podwaliną nowej ekspozycji. Trwa też kompletowanie kolekcji sztuki współczesnej. Przez kilka lat udawało się zdobywać na ten cel 100–200 tys. zł w ramach programów grantowych od Ministerstwa Kultury, a od 2017 roku 400 tys. zł gwarantuje miasto Gdańsk.

– W 2017 roku udało się także zdobyć środki na wykupienie części depozytu rodziny Henryka Stażewskiego, nabyliśmy trzy prace – opowiada pełnomocniczka.

Wiadomo jednak, że pieniędzy potrzeba będzie znacznie więcej, stąd w planie jest powołanie funduszu zakupowego. Pieniądze będą pochodzić nie tylko z dotacji, ale też prywatnych kieszeni, muzeum chce również zarabiać, np. na sprzedaży gadżetów.

Tylko Młode Miasto

Muzeum Narodowe w Gdańsku podlega marszałkowi pomorskiemu i Ministerstwu Kultury. Te instytucje będą więc formalnie decydować o kształcie NOMUS. W budowę muzeum mocno włącza się też miasto Gdańsk. Remontowany obecnie budynek jest własnością miasta, które użyczyło go muzeum. Ratusz przekazał też pierwszą transzę 893 tys. zł na jego modernizację. Do jej zakończenia potrzeba jednak znacznie więcej pieniędzy.

– Samorząd województwa nie ma możliwości finansowania modernizacji budynku, ponieważ nie jest właścicielem obiektu. Nie jest nim też Muzeum Narodowe w Gdańsku – wyjaśnia Michał Piotrowski, rzecznik prasowy marszałka.

Wygląda na to, że kasę będzie musiało wyłożyć miasto. Największym wyzwaniem jest jednak znalezienie docelowej siedziby instytucji. Panuje zgodna opinia, że podobnie jak remontowany obecnie budynek – powinna znajdować się na terenie tzw. Młodego Miasta. To obszar pomiędzy Martwą Wisłą a Motławą. Tutaj mieściła się Stocznia Gdańska. Tutaj jest Europejskie Centrum Solidarności, a nieopodal, przy ul. Wałowej, Muzeum II Wojny Światowej. W latach 90. i w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku Młode Miasto było zasiedlane przez artystów, którzy w poprzemysłowych budynkach tworzyli swoje enklawy. Tak działała Kolonia Artystów, a także Instytut Sztuki Wyspa.

– Optymalna wielkość średniego muzeum w Europie to około 10–12 tys. mkw całkowitej powierzchni. Przebadaliśmy w Gdańsku ok. dziesięciu budynków pod kątem przydatności i wybierzemy najlepszą ofertę. Skupiamy się na terenie stoczni – mówi Szyłak.

Dyrekcja muzeum i władze województwa rozważają obecnie kilka lokalizacji. Najczęściej wymienia się B90 – zespół budynków postoczniowych.

– Wydaje się najlepiej usytuowany i najbardziej odpowiedni dla planowanej działalności – mówi „Rz” Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. Dlatego negocjacje dotyczące zakupu tego obiektu cały czas można traktować jako otwarte. Muzeum szuka również możliwości pozyskania innych obiektów. Należy jednak pamiętać, że możliwość zakupu wymaga konsensusu pomiędzy nabywcą – stronami zaangażowanymi: Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, miastem Gdańsk, samorządem województwa pomorskiego, a sprzedającym – właścicielem obiektu. W związku z tym w tej chwili trudno podać więcej szczegółów.

Nie wiadomo, czy na klimat, a tym samym postępy prac przy współtworzeniu nowego muzeum wpłynie trwający od dłuższego czasu ostry spór pomiędzy Ministerstwem Kultury a miastem Gdańsk o Muzeum II Wojny Światowej. – Wierzymy, że nie będzie to miało wpływu, bo przecież zaangażowany w projekt wiceminister kultury Jarosław Sellin jest stąd, z Gdańska – mówi osoba z otoczenia muzeum.

W listopadzie Sellin uczestniczył w przekazaniu dla muzeum 17 gobelinów Tamary Jaworskiej, które będą częścią kolekcji NOMUS.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: michal.stankiewicz@rp.pl

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej