Kodeks postępowania administracyjnego powstał w czasach, kiedy nie było telefonów komórkowych, skanerów czy kserokopiarek. Z tego powodu dziś jego stosowanie bywa czasami trudne. 8 października Naczelny Sąd Administracyjny podjął uchwałę w składzie siedmiu sędziów, która rozstrzygała tego rodzaju problem. Chodziło konkretnie o kserowanie akt sprawy.
Prawo strony i rzeczywistość
Uchwała była odpowiedzią na pytanie prawne rzecznika praw obywatelskich. Dotyczyło ono interpretacji art. 73 § 1 kodeksu postępowania administracyjnego. Zgodnie z tym przepisem strona ma prawo wglądu w akta sprawy w obecności pracownika urzędu. Może też sporządzić z nich notatki, odpisy, kopiować. Prawo do tego przysługuje także po zakończeniu postępowania. Dodatkowo stronie przysługuje przywilej żądania uwierzytelnienia odpisów lub kopii akt sprawy – pod warunkiem że stoi za tym ważny interes strony.
Okazało się, że na tym tle dochodzi do sporów, gdy chodzi o kopiowanie akt sprawy. Sądy rozstrzygają je zaś bardzo różnie. Powstały dwie linie orzecznicze. Pierwsza z nich mówi, że urzędnicy, prowadząc postępowania, nie muszą na podstawie tego przepisu na każde żądanie strony sporządzać kopii. Z językowej wykładni przepisu wynika, że musi być istotny powód wskazany przez stronę. Dopiero wtedy urzędnik kseruje. Nie wszystkie sądy uważają tak samo. Jest druga linia orzecznicza, że sporządzenie kopii pisma (ksero) z akt sprawy jest tożsame z udostępnieniem akt rozumianym według art. 73 § 1 k.p.a.
RPO postanowił więc zadać pytanie NSA, czy w ramach udostępniania akt stronie na podstawie art. 73 § 1 kodeksu postępowania administracyjnego mieści się sporządzenie przez organ (w sposób wynikający z posiadanych możliwości technicznych i organizacyjnych) kopii dokumentacji zgromadzonej w aktach sprawy.
– Pierwsza linia orzecznicza jest bardziej rygorystyczna i dominuje w urzędach – mówił Joanna Lipińska z Biura RPO podczas rozprawy przed NSA. – Druga linia jest zdecydowanie lepsza. Kserokopiarki są dziś na wyposażeniu każdego urzędu, dlaczego strony postępowań administracyjnych nie miałyby z nich skorzystać, oczywiście nie za darmo. Chcemy, by NSA przesadził, która linia jest właściwa – tłumaczyła Joanna Lipińska.