Ubolewamy, że nie kupiła tego spółka, która zajmuje się inwestowaniem w infrastrukturę turystyczną czy narciarską, a najbardziej ubolewamy nad tym, że nie otrzymaliśmy tego, co wcześniej było przez mojego poprzednika deklarowane radzie miasta. Była to obietnica 51 proc. udziałów w spółce. Potoczyło się to w zupełnie inną stronę. Szkoda, bo jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy w 2013 r., albo nawet parę kroków w tyle.
Ale mieliście zachować decydujący głos w spółce.
Nigdy nie mieliśmy decydującego głosu w spółce, mamy zagwarantowane jedynie prawo pierwokupu. Czy z niego skorzystamy, to będzie zależało od sprzedającego, czy przedstawi wiarygodną i uczciwą wycenę.
Zakładając, że w przyszłości samorządy, w tym Zakopane, odkupią PKL, jak zamierzacie ją wykorzystać, by rozwinęła region?
To będzie kluczowa decyzja podjęta wspólnie, we współpracy z mieszkańcami i właścicielami tych gruntów. A więc zupełnie inne podejście – wspólne i zgodne, z korzyścią dla wszystkich. Widzę w tym olbrzymią szansę, gdyby PKL przeszedł w ręce samorządów, to jestem pewny, że ludzie chcieliby z nami współpracować na rzecz całej lokalnej społeczności.
Jak chociażby w austriackich Alpach.
Nie trzeba szukać tak daleko, wystarczy sięgnąć do przykładu z naszego regionu, naszych ludzi – Białki Tatrzańskiej. Albo mojego rejonu – Harendy – gdzie inwestor i właściciele działek potrafili zbudować wyciąg, który prężnie działa. Wspólne działanie w jednym celu jest możliwe.
W Zakopanem udało się też dokończyć wielkie sportowe inwestycje, które są przyszłością Podhala. Nie było to łatwe, bo Wielka i Średnia Krokiew leżą na terenach Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie obowiązuje między innymi bardzo restrykcyjna ustawa o ochronie przyrody.
Zakopane kojarzone jest ze sportami zimowymi. To dla nas wielka radość, że Puchar Świata w skokach narciarskich odbywa się u nas i przyszłe puchary nie są zagrożone dzięki kapitalnej modernizacji Wielkiej Krokwi. Mamy w 100 procentach zapewnienie Ministerstwa Sportu, że będą środki na remonty małych i średnich skoczni, które będą funkcjonować podobnie jak na przykład w Planicy. Jeśli to się uda, Zakopane będzie kompleksowym miejscem dla skoków narciarskich, do nauki, treningów od małego dziecka po Puchar Świata w tej dyscyplinie. Także w tym roku rozpocznie się budowa tras narciarskich na tamtych obiektach, będzie można organizować zawody.
My jako miasto postanowiliśmy coś od siebie dołożyć, bo choć nie możemy jako miasto być inwestorem, możemy je wspierać po swojemu. Przedstawiłem radzie miasta projekty uchwał pozwalające dawać upusty podatkowe inwestorom budującym tu wyciągi narciarskie czy obiekty sportowe. Zwolnienia dotyczyłyby zwolnień podatków od nieruchomości przez okres co najmniej pięciu lat. Wychodzimy naprzeciw wszystkim tym, którzy by chcieli taką infrastrukturę stworzyć.
Zakopane jest krytykowane za chaos architektoniczny, nadmiar reklam. Państwo dało gminom możliwość dużej ingerencji „w krajobraz” dzięki ustawie krajobrazowej. Czy i tu widzi pan potrzebę zmian?
Już na początku swojej kadencji zacząłem z tym problemem coś robić, choć nie było jeszcze wtedy ustawy krajobrazowej. Wydałem zarządzenie likwidacji reklam tzw. przewieszanych, które rozciągano nad ulicami. Nie znajdzie pani dziś na żadnej zakopiańskiej ulicy ani jednej. Wypowiedzieliśmy też umowy na reklamy na dzierżawionych od miasta budynkach. A więc od swojej strony – zarządcy – zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, żeby dać dobry przykład takich regulacji. Pokazaliśmy, że zaczynamy od siebie.
Ale nadal reklam w Zakopanem jest dużo.
Dlatego teraz wspólnie z mieszkańcami staramy się wypracować kierunki uchwały krajobrazowej, by reklamy w mieście bardzo mocno ograniczyć i stworzyć model reklamowania, który nie będzie chaotyczny. Uczestniczymy również w programie Montevideo Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie, który ma ograniczyć reklamy na zakopiance.
Tak jak handel na Krupówkach, który zalał reprezentacyjny deptak.
Pierwszy krok już zrobiliśmy. Dwa lata temu wprowadziliśmy Park Kulturowy na Krupówkach, czyli m.in. jednolitość ogródków, zakaz prowadzenia poza lokalami użytkowymi działalności handlowej i usługowej. Zniknęły też reklamy wielkoformatowe, szyldy mogą wisieć wyłącznie na parterze, a stoiska handlowe mają formę fasiągów. Zrobiliśmy nawet wystawę, jak jeszcze trzy lata temu wyglądała ta ulica i jak wygląda dziś; różnica jest ogromna. Co prawda, ma pani rację, w tym temacie jest jeszcze coś do zrobienia, tym bardziej, że są tacy, co stawiają opór, słabiej się dostosowują. Jestem jednak święcie przekonany, że te zmiany są już zauważalne.
Chciał pan ograniczyć sprzedaż alkoholu w mieście, zresztą tak postępuje wiele gmin–kurortów, które chcą ucywilizować spożywanie alkoholu. Ale radni pana nie poparli.
Przygotowałem uchwałę zgodną z wymogami nowej ustawy o ograniczeniu sprzedaży alkoholu. Po części ich rozumiem, że uznali, że należy otworzyć się na przedsiębiorców i zwiększyliśmy ilość punktów sprzedaży alkoholu, bo w naszym mieście turystycznym jest to potrzebne. Będziemy to analizować i badać, jak to wpłynie na miasto. My nie mamy takiego problemu jak chociażby Sopot, gdzie turyści lubią poświętować na Monciaku. U nas ten problem nagminnie nie występuje. Nasz turysta chce chodzić po górach, więc rano musi być na chodzie.
Jak nowa zakopianka, która w końcu powstaje, zmieni Zakopane?
Myślę, że będzie to wielkie udogodnienie nie tylko dla nas, ale i całego Podhala. Dojazd do Zakopanego potrafi być uciążliwy przez korki – to wie każdy, kto próbował przyjechać do nas zakopianką. Cieszę się, że już w niedługim czasie do Nowego Targu będzie droga czteropasmowa, natomiast jest również do Zakopanego budowany węzeł poroniński. Tak więc ruszyły się gardłowe sprawy, które były przez lata nierozwiązywalne. My również coś w tej kwestii robimy – mamy projekty rozbudowy rond wjazdowych i budowę parkingu zaporowego, z którego ruch turystyczny może rozproszyć się dzięki komunikacji miejskiej.