Specustawa mieszkaniowa ma być kołem ratunkowym dla rządowego programu Mieszkanie+. Dziś rząd może pochwalić się tylko pilotażem tego programu. Projekt ostro krytykuje Związek Miast Polskich.
Radni mogą więcej
Chodzi o projekt ustawy o ułatwieniach w przygotowaniu inwestycji mieszkaniowych, czyli tzw. specustawy mieszkaniowej. Jego nowa wersja przewiduje, że rady miast, a nie wojewodowie, będą wydawać decyzje lokalizacyjne zezwalające na budowę budynków wielorodzinnych. Będą mogły również ustalać swoje własne, ostrzejsze standardy, które musi spełnić inwestycja, by taką decyzję otrzymać. W tym celu radni mają stosować standardy urbanizacyjne przewidziane w projekcie, takie jak dostęp do drogi publicznej, komunikacji miejskiej, szkół, przedszkoli. Projekt różnicuje również wymogi, które inwestycje muszą spełnić, by otrzymać decyzję lokalizacyjną. Decydujące znaczenie będzie miała wielkość miasta. Im większe miasto, tym odległości do przystanków czy przedszkoli mają być mniejsze.
W miastach powyżej 100 tys. mieszkańców odległość między nowymi blokami a przystankiem powinna wynosić nie więcej niż 500 m, a w mniejszych – kilometr. Podobne rozróżnienie jest przewidziane dla szkół i przedszkoli. W miastach powyżej 100 tys. mieszkańców te placówki powinny leżeć w odległości do 3 km od osiedla, a w pozostałych – 1,5 km. Po wybudowaniu osiedla deweloperzy będą mieli obowiązek sfinansować samorządom dowóz dzieci do szkół i przedszkoli.
Projekt zezwala na wydawanie decyzji sprzecznych z ustaleniami miejscowych planów. Muszą być one jednak zgodne ze studium. Od tej zasady będzie wyjątek w wypadku gruntów kolejowych, poprzemysłowych czy pocztowych. Tam będzie można budować nawet wtedy, gdy zabrania tego studium.
Specustawa mieszkaniowa ma obowiązywać tylko przez dziesięć lat.