Czy miasto jest w konflikcie z PŻM?
Od lat mamy problem z nabrzeżami. Wszystkie nabrzeża należące do miasta miały być wyremontowane. No i zostały. Poza tymi należącymi do wspólnej spółki – miasta i PŻM. Mieliśmy już uzgodnienie w tej sprawie. Miasto miało przejąć wszystkie tereny, natomiast zmiana władzy spowodowała, że te decyzje zostały zatrzymane. Podejmujemy kroki prawne, żeby to wszystko wyprostować.
Na drodze sądowej przeciwko PŻM?
Tak.
W ub. roku ogłosił pan konkurs na wielki projekt „Łasztownia, Nowe serce miasta”. Chodzi o zagospodarowanie tzw. Międzyodrza, w znacznej mierze terenu poprzemysłowego. Zainteresowanie wyraziły 242 biura projektowe z całego świata, a ostatecznie wpłynęło 26 koncepcji. Jesienią rozstrzygnęliście konkurs. Co dalej?
W tej chwili przygotowujemy się do zmiany planu zagospodarowania dla tej części miasta. Po zmianie będziemy przystępować do realizacji. Niektóre rzeczy już zrobiliśmy – są nowe nabrzeża, jest marina, to elementy, które już przyciągają mieszkańców. Ruszamy z budową mostu Kłodnego, to jedna z kluczowych inwestycji dla tego terenu. Pojawiają się też zapowiedzi lokalnego biznesu o inwestowaniu w tej części Szczecina. Łasztownia jest wielkim wyzwaniem, to jest projekt na parę lat i wierzę, że konsekwentnie będziemy go realizować, tak jak konsekwentnie wyremontowaliśmy wszystkie nabrzeża zgodnie z obietnicą. Trwało to parę lat, ale dziś jest już naprawdę fajnie i doceniają to mieszkańcy.
Architektka Helena Freino w analizie opublikowanej w „Gazecie Wyborczej” porównała projekt Szczecina do budowanego od 20 lat HafenCity w Hamburgu. Nie kwestionuje samego projektu, ale możliwość jego realizacji. Hamburg jest znacznie większy, do tego nieporównanie bogatszy, a rewitalizowany z mozołem obszar jest mniejszy. Stąd pytanie – skąd weźmiecie na to pieniądze?
Jeżeli chodzi o finansowanie koncepcji, to nie mam żadnych obaw. Działania miasta na Łasztowni uwiarygodniły projekty tam realizowane. Przedsiębiorcy, którzy tam wchodzą, odnoszą sukces, więc jestem przekonany, że dobrze przygotowana oferta miasta będzie się cieszyła dużym zainteresowaniem. Mamy sygnały od deweloperów ze Szczecina i spoza miasta, którzy chcieliby brać udział w tym projekcie.
Myśli pan, że przebijecie Hamburg?
Nie chodzi nam o przebijanie Hamburga. Tam jest większa skala i większe miasto. My mamy swoją perspektywę i realny projekt.
A Gdańsk?
Cieszymy się, że się rozwija, ale myślę, że nikt poza Szczecinem nie ma takiej przestrzeni do aranżacji.
Gdańsk poszedł nieco inną ścieżką. Na teren postoczniowy, zwany dzisiaj Młodym Miastem, wpuścił instytucje kultury, które tchnęły nieco życia, potem pojawili się inwestorzy. Powstają apartamentowce, biurowce, muzeum sztuki współczesnej, cała nowa dzielnica. Nie było wielkiego konkursu i projektu. Oczywiście nie wiemy jeszcze, jaki będzie finał, ale to już się dzieje.
Tak naprawdę nasz projekt idzie podobnym śladem. To, że my pokazujemy możliwości tego terenu i funkcje, otwiera drogę wszystkim inwestorom, którzy mają wyobraźnię. Tu też mają być funkcje publiczne. Będzie muzeum, które już realizuje samorząd województwa, myślimy o nowej siedzibie dla Teatru Współczesnego. Na razie chciałbym uchwalić nowy – zgodny z założeniami z konkursu – plan zagospodarowania na początku 2019 roku.
W jaki sposób będziecie ściągać inwestorów?
Szczecin już zaistniał w świecie architektury, bo mamy przecież budynek filharmonii, który został uhonorowany najważniejszymi nagrodami. To wprowadziło nas na salony architektury na całym świecie. Zainteresowanie samym konkursem było ogromne, a liczący się na świecie potentaci zauważają, że Szczecin może być świetnym miejscem do realizacji dużych projektów. Jestem spokojny, bo jakość tej przestrzeni jest niezwykła. To jest szansa dla Szczecina na nowe serce miasta, zauważają to już też turyści.
Nie chodzi o to, czy to jest fajne, bo jest, ale czy miasto da radę to udźwignąć finansowo? Równolegle ogłosił pan projekt budowy Fabryki Wody za 100 mln zł, dochodzi budowa stadionu za 250 mln zł. Budowa miasta kosztuje.
Oczywiście, że tak. Ratingi mamy wyższe od innych metropolii. Wszystko mamy policzone i jesteśmy w stanie dźwignąć te tematy, tym bardziej że akurat to, co robimy na Łasztowni, będzie w dużej części komercyjne. Tam miasto nie będzie wydawać pieniędzy, tylko będzie je pozyskiwać od inwestorów. Wydamy oczywiście na infrastrukturę, ale tutaj środki mamy już przyznane. Na razie firmy pytają, kiedy z tym ruszymy.