Zanim prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zażądał obniżenia wynagrodzeń posłom i samorządowcom o 20 proc., 28 marca odbyła się dyskusja podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego nad projektem rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wynagrodzenia pracowników samorządowych autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Projekt został zaopiniowany pozytywnie przez stronę samorządową, chociaż postulowano podniesienie maksymalnych progów wynagradzania samorządowców z wyboru. Stanisław Szwed, wiceminister w resorcie pracy powiedział, że „ jeżeli samorządowcy mocno by się upierali, to możemy się zastanowić nad zmianami” i dodał, iż lepiej zająć się tą sprawą za rok, po wyborach samorządowych, na co samorządowcy stwierdzili, że obecnie walczą o wynagrodzenia dla przyszłych włodarzy, a nie dla siebie.
Jakie rozporządzenie
Jednak po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego wydaje się, iż projekt stracił na wiarygodności. Nie wiadomo, co z nim teraz się stanie, bo wszak po zapowiedzi przygotowania nowej ustawy, nie powinien wejść w życie. Chyba że rząd przesądzi o jego krótkim żywocie. Projekt rozporządzenia się pojawił z uwagi na nowelizację ustawy o pracownikach samorządowych jesienią ubiegłego roku. Aktualny straci ważność w maju tego roku. Jak będzie naprawdę, nikt nie wie. Niewykluczone, iż posłowie PiS zastosują ekspresowy tryb procedury sejmowej i przegłosują nowe przepisy w jedną noc. W ślad za nową ustawą, szybko zostanie opracowane rozporządzenie i w ten sposób zniknie obawa przed ewentualną luką prawną. Inny scenariusz przewiduje, iż wszystko zostanie po staremu i nadal samorządowcy będą zarabiać tyle, ile dziesięć lat wcześniej.
Uregulowania prawne
Płace samorządowców pochodzących z wyboru reguluje ustawa o pracownikach samorządowych z 21 listopada 2008 roku. Zapisano w niej, iż zasadnicza pensja ma wynosić siedmiokrotność kwoty bazowej, wynikającej z ustawy budżetowej na dany rok. Zgodnie z delegacją zawartą w ustawie Rada Ministrów wydaje na tej podstawie rozporządzenie, do którego dołączono tabelę z widełkami kwot wynagrodzenia dla poszczególnych kategorii gmin. Od wielu lat kwoty nie uległy zmianie. Jednocześnie stawki wynagrodzeń dla gmin, powiatów i województw, ze względu na liczbę mieszkańców, określone w rozporządzeniu, nie mają znaczenia, ponieważ ich wysokości są do siebie zbliżone i tak naprawdę wójt może zarabiać prawie tyle samo co prezydent dużego miasta. O ile zasadnicze wynagrodzenie dla prezydenta miasta na prawach powiatu wynosi od 4800 do 6200 plus dodatek funkcyjny w wysokości 2500 zł, o tyle dla wójta gminy do 15 tys. mieszkańców te stawki wynoszą od 4200 do 5900 zł plus dodatek funkcyjny w wysokości 2100 zł. Do tego dochodzą dodatki związane np. z wysługą lat. W absolutnej większości samorządowi włodarze nie pobierają nagród i premii. Dostają je za to ich pracownicy.
Nowy system
Samorządowcy od lat upominali się o podwyżki i większe zróżnicowanie widełek dla poszczególnych kategorii gmin. Bez efektu. Dziś system ich wynagradzania wymaga rewizji i zastanowienia się nad nowymi rozwiązaniami, adekwatnymi do nowoczesnego państwa. – Sposoby ich ustalania mogą być różne, ale ja powiązałbym kwotę bazową ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce w danym roku. Byłaby to jednocześnie ochrona przed próbą obniżki wynagrodzeń. Oczywiście nie proponuję średniej krajowej płacy dla samorządowców z wyboru. Pozostawiam sprawę mnożnika do zastanowienia – mówi dr hab. Dawid Sześciłło, kierownik Zakładu Nauki Administracji na Wydziale Prawa UW. Jego zdaniem mnożnik powinien uwzględniać wynagrodzenie adekwatne do zakresu odpowiedzialności szefa jednostki, a jednocześnie widełki nie mogą być za duże, by nie zachęcać radnych do walki politycznej. Uważa też, że przy tak obliczonym wynagrodzeniu, należy zlikwidować dodatki, np. specjalny czy funkcyjny. – Na czele piramidy wynagrodzeń powinien stać szef jednostki. Obecnie niejednokrotnie skarbnik czy kierownik wydziału lub departamentu zarabia więcej od swojego szefa – stwierdził dr Sześciłło.
System wynagrodzeń pracowników samorządowych pochodzących z wyboru wydaje się nie tylko anachroniczny, ale też wadliwy. Czy jednak istnieje szansa na jego zmianę, skoro PiS zamierza nie tylko go utrwalić, ale jeszcze obniżyć wspomniane kwoty o 20 procent? ©?