Udany zabieg to nowy obywatel

Od kiedy rząd zdecydował, że nie będzie pomagał finansowo parom starającym się o dziecko metodą in vitro, wspierają je samorządy. Przybywa takich, które decydują się na finansowanie procedur medycznych.

Publikacja: 05.03.2018 05:00

Opinię na temat gminnego programu wydaje Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Opinię na temat gminnego programu wydaje Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.

Foto: shutterstock

Rządowy program wspomaganej prokreacji realizowany był od 2013 r. do połowy 2016 r., kosztował 100 mln zł. Dzięki niemu przyszło na świat 6210 dzieci.

– Likwidacja tego programu była jedną z pierwszych decyzji poprzedniego ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. Ale wraz z jego zamknięciem problem bezpłodnych par nie zniknął. Coś dla nich trzeba było przecież zrobić – komentuje łódzki radny Adam Wieczorek, inicjator tamtejszego programu wsparcia in vitro.

Radni z Łodzi zaczęli myśleć o własnym programie już w grudniu 2015 r. – Dzięki temu mogliśmy ruszyć od razu, gdy tylko wygasło finansowanie programu rządowego – mówi Wieczorek.

Częstochowa pionierem

Łódź jednak nie jest ani pierwszym, ani tym bardziej jedynym w Polsce samorządem, który zdecydował się na wprowadzenie takiego rozwiązania. Pierwszy program ruszył w Częstochowie już w 2012 r.

– Chcieliśmy pomóc bezdzietnym parom z naszego miasta, dla których jedyną szansą na doczekanie się własnego potomka jest metoda in vitro. Chodziło nam głównie o tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na sfinansowanie kosztownej procedury – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy. – Trzeba także dodać, że nasz program – oprócz tego, że pomaga mieszkańcom w rozwiązaniu istotnego życiowego problemu – bezpośrednio, choć oczywiście w ograniczonej skali, przeciwdziała niekorzystnym tendencjom demograficznym, z którymi borykają się niemal wszystkie polskie miasta. Bo przecież efektem programu są nowi mieszkańcy miasta.

Procedury in vitro finansują teraz (poza wymienionymi wyżej) także samorządy w Poznaniu, Gdańsku, Warszawie, Szczecinku i Sosnowcu.

Miliony na dzieci

W Łodzi władze miasta obiecują, że na sfinansowanie programu przeznaczą milion złotych rocznie. Ale w pierwszym roku działania programu, czyli w 2016 r., było to 500 tys. zł.

– Podkreślamy jednak, że jeśli w jakimś roku te pieniądze skończą się zbyt wcześnie, jesteśmy w stanie dołożyć kolejne. Tak zresztą było już w poprzednich latach – zapewnia Adam Wieczorek.

Zapewnione przez miasto środki mają wystarczyć na sfinansowanie 200 procedur rocznie. Każda para otrzymuje dofinansowanie w wysokości 5 tys. zł na jedną procedurę. Próbować może maksymalnie trzy razy. Jeśli do ciąży dojdzie już za pierwszym razem, to kolejne dwie procedury może wykorzystać, starając się o następne dziecko.

Program przeznaczony jest dla par, w których kobieta ma nie więcej niż 40 lat. – Ale za zgodą lekarzy mogą do niego przystąpić także kobiety do 42. roku życia – dodaje Wieczorek. Dzięki temu programowi urodziło się już 50 dzieci. Kolejnych 125 par spodziewa się potomstwa już w tym roku.

W Poznaniu od razu przyjęto, że z programu mogą korzystać kobiety do 43. roku życia. To najwyższy limit wieku ze wszystkich programów samorządowych w Polsce.

Z poznańskiego programu wsparcia in vitro może skorzystać 367 par rocznie. Łączna kwota zaplanowana na realizację procedur w latach 2017–2020 wynosi 7,3 mln zł. Rocznie przeznaczono na program ponad 1,8 mln zł. W 2017 r. odnotowano 71 ciąż, w tym 12 mnogich.

W Częstochowie od 2012 r. dofinansowanie objęło łącznie 100 procedur; urodziło się już 25 dzieci, 11 jest „w drodze”. – W tym roku rozpoczęła się realizacja kolejnej edycji programu. Podczas zorganizowanego w sobotę, 20 stycznia, naboru chęć udziału w programie zgłosiły aż 52 pary. Teraz w budżecie miasta na realizację dofinansowania w 2018 r. jest zapisanych 150 tys. zł, co wystarczy dla 30 par. Ale możliwe jest – wzorem roku poprzedniego – wydatkowanie większej kwoty, aby wszystkie pary mające medyczne wskazania i pragnące skorzystać z szansy na własne dziecko miały taką możliwość – informuje Włodzimierz Tutaj.

W Sosnowcu program ruszył niemal rok temu. Miasto chce rocznie wydawać na ten cel 200 tys. zł. – Nasz program obejmuje dofinansowanie do wysokości 80 proc. kosztów, ale nie więcej niż 5 tys. zł. Do tej pory skorzystało z niego 35 par. U dziesięciu z nich procedura zapłodnienia pozaustrojowego poskutkowała ciążą, w tym jedną mnogą.

Pod koniec ubiegłego roku program wystartował w Warszawie. Na lata 2017–2019 przewidziano możliwość skorzystania z niego przez ok. 2,5 tys. par.

W Gdańsku i w Szczecinku program ruszył jesienią ubiegłego roku. W pierwszym z tych miast w latach 2018–2020 ma być po 211 zabiegów. Budżet na ten cel to 1,1 mln zł rocznie. Para będzie mogła skorzystać maksymalnie z trzech prób, miasto dopłaci do każdej z nich maksymalnie 5 tys. zł.

Szczecinek na in vitro chce przeznaczyć 100 tys. zł rocznie. Z zabiegu może skorzystać para, jeśli kobieta nie skończyła 40 lat. Dofinansowanie to 5 tys. zł.

Ryzyko opinii

Choć niektórym samorządom w przeszłości udało się wdrożyć programy refundacji in vitro, dziś może to być coraz trudniejsze. Zgodnie z nowymi przepisami o być albo nie być programu zdecyduje Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Chodzi o to, że jeśli instytucja ta wyda o programie negatywną opinię, nie będzie on mógł być realizowany. Ma to chronić publiczne pieniądze przed marnotrawieniem.

– Z uwagi na zmieniające się przepisy i tzw. otoczenie polityczne zawczasu postaraliśmy się o pozytywną opinię. Teraz chętnie udostępniamy nasz program wszystkim samorządom, które są tym zainteresowane. Jeśli swój napiszą na wzór naszego, jest spora szansa, że nie zostanie on oceniony źle – mówi Adam Wieczorek.

Z łódzkiego programu chce teraz skorzystać gmina Pabianice.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej