Na Marsa z przesiadką w Wielkopolsce

Hangar na dawnym lotnisku wojskowym w Pile mieści dziś bazę kosmiczną.

Publikacja: 07.01.2018 21:00

Habitat Lunares – stacja kosmiczna i laboratorium w jednym.

Habitat Lunares – stacja kosmiczna i laboratorium w jednym.

Foto: Rzeczpospolita, Anna Gregorczyk

„Śluza powietrzna nie działa, brak zasilania w bazie. Ciemność… Zostały nam może dwie minuty tlenu… Oba włazy są zamknięte… Deszcz meteorytów zniszczył główne źródło zasilania. Zostaliśmy obudzeni przez system alarmowy. Standardową rzeczą w takiej sytuacji jest przełączenie na zasilanie awaryjne, wyłączenie wszystkich eksperymentów, wysłanie naprawczych dronów i skontaktowanie się z Centrum Kontroli Misji. Następnie utrzymywanie systemów podtrzymywania życia tak długo, jak tylko się da. Do czasu kiedy główny generator zostanie naprawiony lub kiedy umrzemy. Cokolwiek nastąpi pierwsze”.

Tak mógłby wyglądać zapis z dziennika astronauty uwięzionego w bazie na innym globie. Ten pochodzi z habitatu Lunares – symulowanej stacji kosmicznej i laboratorium badawczego w jednym. Panują tu warunki analogiczne do tych, które astronauci znajdą w prawdziwej bazie na Księżycu lub Marsie (Luna + Ares = Lunares). Habitat ma umożliwić badanie zachowań ludzi w warunkach osamotnienia oraz życia i pracy na bardzo małej przestrzeni. Pilska baza składa się z modułu sypialnego, kuchni, biura, laboratoriów biologicznego i analitycznego, magazynu ze sprzętem, siłowni oraz łazienki. Trzeba tam wytrzymać przez dwa tygodnie, wyjść można jedynie w skafandrze kosmicznym – i to tylko do wnętrza hangaru, który symuluje powierzchnię Księżyca lub Marsa.

– Z tego co wiemy, nie ma podobnego miejsca w Europie. Ze stuprocentową pewnością możemy też potwierdzić, że Lunares to jedyny habitat na świecie, w którym testuje się na ludziach różne rodzaje oświetlenia i bada funkcjonowanie zegara biologicznego – podkreśla w rozmowie z „Rz” Radek Grabarek z Lunares.

Oczekuj nieoczekiwanego

W ubiegłym roku w habitacie odbyły się cztery misje – trzy naukowe oraz jedna edukacyjna, dla młodzieży (wówczas każda z dwóch grup spędziła tu 24 godziny).

I tak, podczas pełnowymiarowej misji „marsjańskiej”, obok badań nad percepcją czasu i zegarem biologicznym, przeprowadzono symulację wypadku, wskutek którego w bazie pojawia się osoba niepełnosprawna. Wszystko dlatego, że członkiem sześcioosobowej załogi był wówczas Marcin Kaczmarzyk, pracownik naukowy Politechniki Rzeszowskiej, który prowadził m.in. autorski projekt pokazujący, jak osoba niepełnosprawna poradzi sobie z manualnymi czynnościami w skafandrze astronauty.

– Normalnie, gdy wykonuję jakieś precyzyjne rzeczy, pomagam sobie ustami – w hełmie i skafandrze to nie jest możliwe. Trzeba było ruszyć głową i wymyślić rozwiązania. I tak na przykład do zbierania i umieszczania w odpowiednich miejscach śrubek miałem magnes przyklejony na hełmie mocną, dwustronną taśmą – opowiadał Marcin Kaczmarczyk. Wykorzystano też moment, w którym jedna z osób musiała, z przyczyn osobistych, opuścić bazę. – Zaaranżowano śmierć członka załogi podczas spaceru kosmicznego. Astronauci przećwiczyli procedury odpowiednie do takiej sytuacji, łącznie z pochówkiem i rozdysponowaniem zadań nieobecnego astronauty – opowiada Radek Grabarek.

Na 2018 rok zaplanowano m.in. sześć misji analogowych połączonych ze szkoleniem uczestników i realizacją zadań naukowych, trzy misje edukacyjne dla młodzieży oraz badania na potrzeby dwóch prac naukowych.

– Do końca stycznia ogłosimy rekrutację na tegoroczne misje. Poszukujemy specjalistów, naukowców z różnych dziedzin i inżynierów. Ale szukamy nie tylko astronautów, również członków Centrum Kontroli Misji oraz osób, które chciałyby przeprowadzić swoje badania i eksperymenty podczas misji – wymienia Grabarek.

Agencja czuwa

Organizator przedsięwzięcia – spółka Space Garden – współpracuje z Europejską Agencją Kosmiczną. Dzięki temu udało się m.in. zdobyć specjalistyczny sprzęt, a pracownicy ESA biorą udział w organizacji szkoleń. Za sprawy naukowe odpowiada pracująca w holenderskim ośrodku Agencji dr Agata Kołodziejczyk, która koordynuje działalność bazy od początku, jeszcze gdy habitat znajdował się pod Tarnowem.

– Konstrukcja została przeniesiona z Rzepiennika Biskupiego, ale zaaranżowana w inny sposób – wyjaśnia Radek Grabarek. – Baza od samego początku pomyślana była jako modułowa i mobilna, tak aby łatwo było ją przenieść. Zmieniliśmy lokalizację na Piłę ze względu na możliwość wykorzystania hangaru lotniczego po Su-22 do symulowania powierzchni Księżyca lub Marsa. Takie miejsce uniezależnia nas od pogody i pozwala na zupełną izolację astronautów.

„Śluza powietrzna nie działa, brak zasilania w bazie. Ciemność… Zostały nam może dwie minuty tlenu… Oba włazy są zamknięte… Deszcz meteorytów zniszczył główne źródło zasilania. Zostaliśmy obudzeni przez system alarmowy. Standardową rzeczą w takiej sytuacji jest przełączenie na zasilanie awaryjne, wyłączenie wszystkich eksperymentów, wysłanie naprawczych dronów i skontaktowanie się z Centrum Kontroli Misji. Następnie utrzymywanie systemów podtrzymywania życia tak długo, jak tylko się da. Do czasu kiedy główny generator zostanie naprawiony lub kiedy umrzemy. Cokolwiek nastąpi pierwsze”.

Pozostało 86% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej