Rz: Celem na ten sezon jest miejsce w pierwszej ósemce, grudzień się kończy, a plan zrealizowany z nawiązką: Jagiellonia jest w czołówce tabeli. A jakby tego było mało, to jeszcze rozbiliście groźną Koronę Kielce 5:1.
Ireneusz Mamrot: Mówiłem o miejscu w pierwszej ósemce, bo taki cel postawił przede mną zarząd klubu i na razie jesteśmy na dobrej drodze do jego osiągnięcia. Jesteśmy zadowoleni z pozycji w tabeli, zwłaszcza że latem, ze względu na grę w pucharach, mieliśmy bardzo mało czasu na przygotowanie do sezonu. Nie będę ukrywał, że nas samych zaskoczyły rozmiary zwycięstwa nad Koroną, która jesienią prezentowała się naprawdę dobrze i grała bardzo ofensywnie. Zagraliśmy po prostu dobry mecz.
W połowie grudnia liczy się głównie zdrowie?
Piłkarska jesień jest dla nas bardzo długa, bo zaczęła się latem, a kończy w zimie. Drużyny, który walczyły w Europie, rozegrały naprawdę wiele spotkań i to normalne, że organizmy piłkarzy mogą być przeciążone. Nas te problemy również dopadły, mamy w drużynie sporo urazów i nie wszyscy są zdolni do gry. Na szczęście w meczu z Koroną ci, którzy dostali szansę, godnie zastąpili kolegów. Nie jest dla mnie problemem, jeśli ze składu wypadnie mi nawet trzech zawodników, ale pod warunkiem, że po jednym z każdej formacji.
Pan jest pewnie przyzwyczajony do kombinowania z ustawieniem drużyny, bo w I lidze w Chrobrym Głogów trzeba się było nieraz napocić. Nie dość, że mniej klasowych piłkarzy do dyspozycji, to jeszcze trzeba koniecznie zmieścić młodzieżowca…