Smog od lat jest nieodłącznym towarzyszem wielu polskich gmin. Jednak dopiero w poprzednim sezonie grzewczym boleśnie dał się odczuć także mieszkańcom Warszawy. To spowodowało, że politycy uważniej przyjrzeli się sprawie, a rząd przygotował nawet specjalny program „Czyste powietrze”. Szkoda tylko, że prace nad realizacją tego programu się ślimaczą.
Na szczęście w tym przypadku przykład idzie z dołu – to samorządy wzięły na siebie największy ciężar walki o czyste powietrze. Coraz więcej mamy więc lokalnych uchwał antysmogowych, które już nie budzą tak wielu kontrowersji jak jeszcze kilka lat temu.
Co więcej, lokalnej społeczności coraz bardziej zależy na tym, by pozbyć się smogu raz na zawsze. W regionach, gdzie obowiązuje zakaz spalania węgla najgorszej jakości, często sami mieszkańcy inicjują kontrole w swoim otoczeniu. W Rybniku, który ma ogromny problem ze smogiem, zapadł właśnie pierwszy (jeszcze nieprawomocny) wyrok w tej sprawie. Sąd wymierzył mieszkańcowi Rybnika karę 500 zł grzywny za spalanie w domowym piecu zakazanych flotokoncentratów węglowych. W tym roku nawet ze strony spółek węglowych dało się słyszeć głosy, że wprowadzanie w poszczególnych województwach zakazu palenia węglem słabej jakości to krok w dobrą stronę. Ostatecznie największa firma z branży, Polska Grupa Górnicza, sama zdecydowała o wycofaniu najgorszych gatunków surowca – mułów węglowych i flotokoncentratów – z oferty dla odbiorców komunalnych i indywidualnych.
Natomiast zapowiadane od początku roku prace rządu nad realizacją programu „Czyste powietrze” przebiegają zbyt wolno. Spośród 14 punktów programu jak dotąd zrealizowano tylko jeden. Chodzi o wydanie rozporządzenia w sprawie wymagań emisyjnych dla kotłów węglowych. Nowe przepisy mają wyeliminować z obrotu handlowego piece najgorszej jakości, używane w gospodarstwach domowych i mniejszych ciepłowniach.