Rz: Wystawił pan dobre świadectwo Podlasiu w ostatnim czasie sukcesem w Rajdzie Maroka. Jak było?
Jarosław Kazberuk: Opisując ten sukces dokładniej, to zajęliśmy pierwsze miejsce w klasie i drugie w klasyfikacji generalnej samochodów produkcyjnych. Rajd w Maroku to wspaniały test przed Dakarem, bardzo go lubię, startowałem w nim już kilkanaście razy, w różnych kategoriach, zajmując miejsca na wszystkich stopniach podium. Należy on do grupy tzw. maratonów, obok rajdów Abu Zabi, Kataru czy Egiptu. To był dla nas mocny powrót po rocznej przerwie z rajdami. Przeszliśmy bowiem z całym zespołem, po zamknięciu poprzedniego projektu, do zawodów jachtowych. To o tyle istotne, że jeżdżąc kilkanaście rajdów rocznie, nabywa się dużej wprawy. Miałem zatem drobne obawy dotyczące tego startu. Jednakże na poszczególnych etapach stawaliśmy regularnie na podium i to dało nam znakomity wynik końcowy. Skądinąd nasz zespół i przeszło 400-konny ford raptor z silnikiem V8 6,2 litra spisał się na medal.
Czuje pan związek między karierą a miejscem pochodzenia? Tożsamość regionu ma wpływ na ścieżkę rozwoju?
Można śmiało powiedzieć, że to dziewicze Podlasie mnie ukształtowało. Żeby być kierowcą ekstremalnym, a warunki pustynne takie są, trzeba ćwiczyć ogólną tężyznę. Zatem w ramach treningów często robiłem wycieczki po puszczy lub leśnych okolicach Białegostoku. Od lat czuję się ambasadorem Podlasia. Często otwieram oczy ludziom, którzy widzieli podobno wszystko, a przyjeżdżając do nas, nie mogą wyjść z zachwytu. Natura jest ciągle tu nieskażona, a ludzie, szczególnie przy granicy, szczerzy i otwarci. To perełka. Tutaj przygotowywałem się do zmagań w trudnych warunkach. Biegałem i jeździłem podczas naszych srogich, podlaskich zim. Urządzałem sobie częste kąpiele w śniegu. Pracowałem też nad kondycją, jeżdżąc na rowerze, pływałem kajakami, i to wszystko na Podlasiu. Warunki życia w tamtych czasach, a były to wczesne lata 90., kiedy jeszcze trenowałem judo, a przygodę z wyścigami dopiero zaczynałem, powodowały, że trzeba było mocno się zahartować, w sensie szerszym, życiowym.
Ale te jachty już mniej pasują do tożsamości podlaskiej.