Urodę krajobrazu, zaskakujące zabytki i miejsca, o których wiadomo tylko miejscowym. Pamiętam swoją rowerową wyprawę po Wysoczyźnie Elbląskiej sprzed 15 lat. Z Olsztyna pojechałam jednego dnia do Elbląga, stamtąd do Kadyn, potem do Fromborka, Tolkmicka, by przenocować w Braniewie przed ostatnim etapem – powrotem do Olsztyna. Z Braniewa zapamiętałam gotycką wieżę bramną stojącą samotnie pośrodku rozległego zielonego skweru otoczonego starymi lipami i dębami. Była piękna, choć dość podniszczona.
Teraz ta jedyna pozostałość po braniewskim zamku biskupim w końcu doczeka się porządnego remontu. Są też pieniądze na remont wiaduktu kolejowego w Glaznotach. Kamienna konstrukcja przerzucona nad wąwozem urodą może rywalizować ze słynnym mostem w Stańczykach. Jednak o Glaznotach do tej pory wiedzieli tylko miejscowi.
Podobne zmiany czekają pola grunwaldzkie. Na pierwszej inscenizacji wielkiej bitwy było nas, widzów, może z tysiąc, a rycerzy kilkudziesięciu. Dziś bitewne pola to pokaźny biznes. Za unijne pieniądze przyznane przez urząd marszałkowski powstały szlaki piesze i rowerowe, tablice informacyjne, pola namiotowe itd.
Ruch i inwestycje są też w warmińsko-mazurskiej strefie ekonomicznej, gdzie szykuje się rekordowy rok. Rekordowe były też listopadowa zbiórka pieniędzy na odnowienie starych olsztyńskich cmentarzy oraz głosowanie na jubileuszowy – piąty – budżet obywatelski stolicy Warmii i Mazur. To dobrze, w końcu miejscowi wiedzą najlepiej, czego potrzebują ich miasta.