Rz: Tegoroczny Dialog zakończył znakomity spektakl Ivo van Hove „Królowie wojny”. Wojna o treści, o to, co można pokazywać na imprezach współdotowanych przez resort kultury, dotknęła także kierowany przez pana festiwal z powodu pokazu „Klątwy” Olivera Frlijcia. Jak wyglądały kulisy podejmowania decyzji o pokazie?
Tomasz Kireńczuk: „Klątwę” oglądałem w Teatrze Powszechnym na premierze. Już wtedy wiedziałem, że będę chciał ten spektakl pokazać we Wrocławiu. Uznałem bowiem, że spektakl ten jest nie tylko wyjątkowo udaną wypowiedzią artystyczną, ale pokazuje też, i to w bardzo inteligentny sposób, czym jest i czym może być teatr krytyczny. W tym sensie spektakl ten rymował mi się z hasłem „Naprzód! Ale dokąd?”, bo wprost padają w nim pytania o to, czym jest i czym może być teatr jako narzędzie debaty publicznej. Ważne było dla mnie również to, że „Klątwa”, poza oczywiście tematami związanymi z pedofilią oraz relacjami państwo – Kościół, mówi o hipokryzji, i to hipokryzji, w którą uwikłani jesteśmy wszyscy.
A co z formułą pokazu?
Formuła prezentacji spektaklu, a zatem sfinansowanie jego prezentacji z wpływów z biletów, bez angażowania do tego środków publicznych, na pewno budziła i budzi kontrowersje. W moim przekonaniu była jednak jedyną, która dawała realną szansę prezentacji „Klątwy” we Wrocławiu. W wywiadzie, którego udzieliła „Rzeczpospolitej” wiceminister kultury Wanda Zwinogrodzka, pada stwierdzenie, że ministerstwo „wstrzymuje dotację dla festiwalu, który ją forsownie promuje, ponieważ spektakl budzi sprzeciw pokaźnej części podatników, których pieniędzmi resort dysponuje”. Ciekaw jestem, na czym ma polegać owa „forsowna promocja”, której po prostu nie było. Dla mnie „Klątwa” była jednym z przedstawień 9. edycji Festiwalu Dialog – Wrocław, ani ważniejszym, ani mniej ważnym od pozostałych propozycji teatralnych. Tak też zafunkcjonowała w trakcie festiwalu, jako ważny głos w polskim teatrze, który wkomponowany został w ogólną opowieść tegorocznego Dialogu. Jednocześnie chciałbym przypomnieć, że resort kultury dysponuje również pieniędzmi podatników, wśród których „Klątwa” nie budzi sprzeciwu. Moim zadaniem jako kuratora festiwalu jest stworzenie przestrzeni, w której widzowie mogą skonfrontować się z różnymi formami teatralnej wypowiedzi, i to skonfrontować się poprzez realne uczestnictwo w spektaklu, a nie powielanie i przetwarzanie zapośredniczonych przez kogoś opinii.
Wcześniej dotacja została cofnięta poznańskiej Malcie, gdzie Frljic był kuratorem. W Poznaniu w zbiórce społecznej zebrano 500 tys. zł na pokazy, we Wrocławiu 200 tys. Jak to wszystko podsumować?