Rz: Dlaczego akurat Pogoń? Po pracy z Lechem Poznań, Wisłą Kraków i Legią Warszawa był pan raczej kojarzony z klubami z topu i raczej do takich zespołów był pan przymierzany. A tu nagle Szczecin.
Maciej Skorża: Ujęła mnie wizja rozwoju klubu, długofalowy plan, zapowiadane powstanie nowego stadionu, budowa bazy treningowej. Spodobało mi się, że Pogoń ma ambicje i jest tuż przed wielkim skokiem. Że będę mógł brać udział w tworzeniu od podstaw czegoś dużego. Dodatkowo to już jest drużyna oparta na młodych zawodnikach, a w klubie jest bardzo dobra akademia, która wychowuje obiecujących piłkarzy. Pogoń więc może nie jest klubem z pierwszych stron gazet, ale to bardzo atrakcyjny projekt. Dlatego też tak chciałem być częścią tego, co tu powstaje.
Mówi pan o projekcie długofalowym. Tymczasem rozmawiamy dzień po tym, jak dwóch trenerów ligowych straciło pracę, a trzeci, Jacek Magiera z Legii, został zwolniony chwilę wcześniej. W tym zawodzie nie znasz dnia ani godziny.
Życie pokazuje, że trener odciska własne piętno na drużynie po dwóch okresach przygotowawczych. Wtedy może już mówić, że to jego zespół, według jego wizji. Sam fakt, że w Szczecinie podpisaliśmy umowę na dwa lata z możliwością przedłużenia kontraktu o kolejny sezon, pokazuje, że jesteśmy co do takiej koncepcji zgodni. Że efektów w Pogoni spodziewamy się po tych dwóch, a właściwie nawet trzech okresach przygotowawczych i dwóch oknach transferowych. Kiedy będziemy mogli dokooptować do zespołu nowych zawodników, którzy nas wzmocnią. W tej chwili znajdujemy się w momencie, gdy tak naprawdę przyglądam się drużynie. Gdy ją poznaję, oceniam, szacuję potencjał piłkarzy. Dopiero identyfikuję, gdzie potrzebujemy zmian i wzmocnień. I mam nadzieję, że już zimą uda nam się pierwsze takie transfery poprawiające jakość przeprowadzić.
I wierzy pan, że w Szczecinie nie zabraknie cierpliwości? Wiele już było takich klubów, gdzie mówiono o długofalowej polityce, ale zawsze na koniec liczą się tylko wyniki tu i teraz.