Książki o wybranych zagadnieniach z historii miasta publikuje też regularnie prof. Krzysztof Stefański, kierownik Katedry Historii Sztuki na Uniwersytecie Łódzkim. Inną gratką dla wielbicieli sztuki będą książki poświęcone rzeźbiarce Katarzynie Kobro i malarzowi Władysławowi Strzemińskiemu. Parze artystów, która wpierw się kochała, by pod koniec życia zwrócić się przeciwko sobie. Ich losy, na dobre i na złe, były związane z Łodzią, gdzie zmarli obydwoje kilka lat po wojnie. Można przeczytać poruszające książki autorstwa córki artystów Niki Strzemińskiej „Sztuka, miłość i nienawiść” o życiu jej rodziców, a także biografię matki pt. „Katarzyna Kobro”. Ponadto w 2015 r. ukazała się bardzo dobra książka Małgorzaty Czyńskiej „Kobro. Skok w przestrzeń” z Łodzią w tle.
Autor fraszek i aforyzmów
Inny literat związany z Łodzią to Jan Sztaudynger, znany poeta, autor fraszek i aforyzmów. Po wojnie zamieszkał w Łodzi, którą opuścił dopiero w 1961 r., by zamieszkać w Zakopanem. Łodzi poświęcił swój zbiór „Łatki na szachownicy” z 1980 r. W innym jeszcze tomiku pisał: „Kto Ciebie zna po wierzchu, niedbały przedchodzień,/ Kto tylko przez Piotrkowską, przewleka się co dzień,/ Ten niech nigdy o Tobie nie zabiera głosu,/ Bo nie zna Twej zadumy, piękna i patosu” („Do Łodzi”).Do prozy Łódź ma mniej szczęścia niż do poezji. „Ziemia obiecana” jest wielka, ale też chyba jedyna w swym kunszcie portretowania życia społecznego robotniczego miasta. Tę lukę w prozie próbował wypełnić Andrzej Makowiecki, twórca o licznych talentach: pisarz, muzyk, scenarzysta i reporter. Autor dwóch ciekawych łódzkich powieści, dwutomowej „Ziemi nawróconej” (1999), a także „Piotrkowskiej 147″ (2004), gdzie opisał codzienne życie swych barwnych sąsiadów z najsłynniejszej łódzkiej ulicy. Makowiecki spisał także historię życia słynnego łodzianina – skrzypka jazzowego Michała Urbaniaka („Ja, Urbanator” z 2011 r.), z którym się od lat przyjaźni.
Jeszcze inną wspomnieniową książką opowiadającą o przełomie lat 50. i 60. w Łodzi jest „Esplanada” Krzysztofa Sowińskiego, który przedstawił inicjacyjną historię dwóch ulicznych chłopaków.
O najbrzydszych obliczach Łodzi napisał powieść „Miasto Ł.” w 2011 r. Tomasz Piątek. Książkę bardzo osobistą, opowiadającą o wychodzeniu z uzależnień i nieustannych próbach naprawienia wyrządzonej bliskim ludziom krzywdy. Jak to bywa w prozie Tomasza Piątka, jest w jego literackim świecie brzydko i dosadnie. Pisarz nie szczędzi nam ludzkich brudów ani języka wypełnionego wulgaryzmami i kolokwializmami, które w swym nagromadzeniu przytłaczają naturalizmem i sprawiają, że lektura jest wyzwaniem, ale niekoniecznie przyjemnym.
W niebezpieczne i mało atrakcyjne zakamarki Łodzi lubią też zaglądać autorzy kryminałów, którzy w oparciu o naturalistyczną obyczajowość budują swoje detektywistyczne fabuły. Tak właśnie jest w ostatniej powieści głośnej pisarki Katarzyny Bondy „Lampiony”, której rozległa akcja w dużej mierze rozgrywa się w Łodzi. W celu nabrania wiarygodności i przeprowadzenia pogłębionej dokumentacji pisarka deklarowała, że spędziła w mieście wiele czasu, regularnie do niego przyjeżdżając. Intrygę „Lampionów” zbudowała wokół tajemniczych podpaleń. Nie ukrywa, że inspiracją do tego pomysłu była m.in. „Ziemia obiecana”, w której kulminacyjnym momentem jest właśnie pożar fabryki trójki bohaterów.
Jeśli ktoś bardziej woli retrokryminały od współczesnych, może sięgnąć po książki Krzysztofa Beśki. 45-letni pisarz stworzył trylogię przygód Stanisława Berga, łódzkiego Sherlocka Holmesa, który rozwiązuje kryminalne zagadki z końca XIX w. Na cykl składają się powieści: „Trzeci brzeg Styksu” (2012), „Pozdrowienia z Londynu” (2014) i „Dolina popiołów” (2015). Dostajemy w nich to, co najbardziej wyraziste i charakterystyczne dla Łodzi z okresu zaborów, panoramę narodowości, społecznych grup oraz warstw. Na rozwój przemysłu włókienniczego nakładają się kolejne zbrodnie i zagadki, które Stanisław Berg oraz różne inne barwne postacie śledczych próbują rozwikłać. Nad tym wszystkim roztacza się atmosfera upadku, zniszczenia i wymarłej przestrzeni… Ale do takiego naturalistycznego tła powracającego w licznych książkach o mieście łódzcy czytelnicy zdążyli się już pewnie przyzwyczaić.