Dostrzega pan zmiany w lekkoatletyce pod ręką przewodniczącego IAAF Sebastiana Coe? Nowe spojrzenie, lepszy wizerunek, dbałość o czystość gry? Czy służy temu np. wprowadzenie chodu na 50 km kobiet do programu mistrzostw i kontrastujące z tym faktem słowa o unowocześnieniu mityngów, albo możliwym wyrzuceniu pewnych konkurencji z programu igrzysk, może właśnie chodu, trójskoku albo rzutu młotem?
Słyszałem także o wykreśleniu biegów na 200 i 5000 m, podobne opcje z pchnięciem kulą, bo też jest podobno za mało atrakcyjne. Ja się nie doszukam atrakcyjności w chodzie na 50 km, zarówno pań, jak i panów, choć oczywiście komuś mogą się te konkurencje podobać. Widzę w działaniach IAAF także wiele innych niekonsekwencji. Z jednej strony walka z dopingiem, z drugiej zawodnicy, którzy zostali skrzywdzeni przez tych, którzy stosowali doping, nie mają możliwości naprawy krzywd. Niektóre medale wręczano wprawdzie w Londynie, ale ja otrzymałem medal z Helsinek przesłany pocztą z Monako. Wręczył mi go prezes Henryk Olszewski podczas halowych mistrzostw Polski w Toruniu. O gratyfikacji finansowej nikt w IAAF nawet nie wspomina.
Może trzeba Polaków we władzach IAAF?
W światowej federacji nie jesteśmy dobrze znani i rozpoznawani, poza panią Ireną Szewińską, z którą kiedyś w Atlancie na stadionie rozgrzewkowym z szacunkiem witał się przy mnie Carl Lewis. Moim zdaniem musimy latami pracować na taką rozpoznawalność, dbać o to, by ktoś taki jak pani Irena, jako np. honorowy prezes PZLA, była tam cały czas na świeczniku. Bez krajowego wsparcia i ciągłego dogadywania się z zagranicznymi działaczami, w pewnym sensie na zasadzie barterowej – my wam to, wy nam tamto – to się nie uda.
W sejmowej Komisji Sportu czuje się pan spełniony?
Miałem nadzieje na porozumienie ponad podziałami na początku kadencji, teraz jestem odarty ze złudzeń, niestety jest tam coraz więcej polityki. W tej komisji i tak nie jesteśmy przesadnie decyzyjni, ale wychodzę z założenia, że sport z każdej strony trzeba wspierać, tym bardziej że nie wszyscy, którzy są w naszej komisji, mają pojęcie, czym się ona zajmuje.