Bieszczadzka proza

Po latach kulinarnego zapomnienia proziaki znów wracają do łask. Podkarpackie bary zamiast pizzy i burgerów coraz częściej serwują turystom placki pieczone na rozgrzanej blasze.

Publikacja: 21.08.2017 01:00

Proziaki na Podkarpaciu można zjeść m.in. z bryndzą, mięsem, wędzonym pstrągiem czy humusem.

Proziaki na Podkarpaciu można zjeść m.in. z bryndzą, mięsem, wędzonym pstrągiem czy humusem.

Foto: Fotolia

Złośliwi twierdzą, że proziaki wzięły się z galicyjskiej biedy. Bo pieczywo bijące dziś na południowym wschodzie Polski rekordy popularności to nic innego jak prosty placek z mąki, kefiru i sody zwanej na Podkarpaciu prozą. Błyskawiczny w wykonaniu, bo legenda głosi, że niegdyś gospodyni potrafiła w ciągu 10 minut zarówno rozpalić ogień, jak i upiec taką bułkę. – W przeszłości pieczywo wypiekano raz na tydzień lub nawet na dwa tygodnie. Gdy się ono skończyło, a z uwagi na nadmiar obowiązków w polu kobieta nie była w stanie z wyprzedzeniem przygotować kolacji, robiła naprędce proziaki, by podać je mężowi razem z kubkiem mleka. W ten sposób głodny gospodarz mógł łatwiej doczekać pory posiłku – opowiada Krzysztof Zieliński ze stowarzyszenia Pro Carpathia zajmującego się promowaniem tradycyjnej żywności w regionie.

Pozostało jeszcze 81% artykułu

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej