Miasto światłem malowane

Łódź jest najpiękniejszym miejscem dla iluminacji świetlnych – mówi Beata Konieczniak, kreatorka Light.Move.Festival.

Publikacja: 01.08.2017 23:00

Miasto światłem malowane

Foto: materiały prasowe

Rz: Festiwal Światła na stałe wrósł w panoramę Łodzi, ale w tym roku odbędzie się nie w październiku, lecz w ostatnim weekend września. Co o tym zdecydowało?

Beata Konieczniak: Od 2011 roku malujemy światłem, kolorem, dźwiękiem i ruchem piękną architekturę Łodzi. Co roku Festiwal odwiedza coraz więcej osób. Jest to dla nas zaszczyt, ogromna radość, ale też odpowiedzialność. Mam nadzieję, że podczas tegorocznej, szczęśliwej VII edycji Light.Move.Festival. znów pobijemy rekord frekwencyjny. Niestety, w ostatnich dwóch latach pogoda nas nie rozpieszczała. Dlatego w trosce o komfort uczestników festiwalu zmieniliśmy termin na wcześniejszy, pamiętając również o wracających z wakacji studentach.

Tegoroczna edycja związana jest z Rokiem Awangardy…

Tematem przewodnim tegorocznej edycji jest hasło „No limits – szlakiem awangardy”. Chcieliśmy w ten sposób podkreślić związek festiwalu z ideami ruchu awangardowego – nowoczesnością, brakiem ograniczeń, wyjściem poza narzucone schematy, eksperymentowaniem i szukaniem nowych środków wyrazu.

Samo powstanie festiwalu w 2011 było swego rodzaju eksperymentem – jako kreator wierzyłam w potencjał wydarzenia, ale nie spodziewałam się, że zdobędzie serca tylu łodzian. Sztuka światła, tak nietypowa, bo mogąca być pokazywana jedynie w ciemności, jest kierunkiem, który w Polsce rozwija swoje skrzydła. Od początku istnienia LMF musieliśmy więc działać w sposób pionierski, a naszym wzorem były wydarzenia zagraniczne, takie jak Fete des Lumieres we francuskim Lyonie.

Patrząc na dorobek łódzkiej awangardy, chcieliśmy w tym roku podkreślić postulaty grupy a.r., w tym szczególnie ważną dla nas konieczność udostępnienia sztuki szerokiemu gronu odbiorców, łączenia rozmaitych sztuk, które służą i oddziałują na ludzi.

Jak rozumieć hasło „No limits”?

Hasło to, choć wpisane w tegoroczny temat festiwalu, tak naprawdę towarzyszy LMF od początku. Zawsze powtarzamy artystom, aby myśląc o nowym projekcie, pozbyli się wszelkich zahamowań i schematów. W sztuce najważniejszy jest pomysł, idea i ten koncepcyjny etap tworzenia dzieła nie powinien być niczym ograniczany. Chcemy, aby artyści naszego festiwalu mogli realizować instalacje, projekcje czy mappingi rodzące się z pozbawionych barier wizji. Z tego względu tak bardzo cenimy sobie współpracę z młodymi twórcami – niezważającymi na schematy, szukającymi nowych ciekawych rozwiązań, z cudownymi pomysłami. My jako organizatorzy pomagamy te pomysły zrealizować.

Które części miasta zostaną w tym roku wyróżnione poprzez festiwal?

Light.Move.Festival., wpisując się w rewitalizację śródmieścia Łodzi, co roku lokuje się w centrum miasta, a jego oś wyznacza słynna w całej Polsce ulica Piotrkowska. Tworząc mapę festiwalową, staramy się jednak wciągnąć w nią obszary niedosłowne, na co dzień niedocenione. W tym roku znów wydłużamy ścieżkę o nowe, nieodkryte dotąd przez festiwal miejsca. Na mapę wpisujemy, idąc od północy: park Staromiejski, plac Wolności, ulicę Piotrkowską, część ulicy Kilińskiego z Cerkwią Aleksandra Newskiego w roli głównej, część ulicy Traugutta i 6 Sierpnia, kończąc na parku Sienkiewicza i pasażu Schillera. To około 15 km ścieżki festiwalowych doznań. Chcemy, aby uczestnicy odbyli magiczny spacer po odmienionej światłem i kolorem Łodzi.

Na festiwalu używane są takie formy, jak mappingi, projekcje wielkoformatowe, instalacje i iluminacje. Proszę wyjaśnić niezorientowanym, na czym one polegają?

Projekcje wielkoformatowe i mappingi to tematyczne i artystyczne animacje, dla których ekranem stają się elewacje wytypowanych przeze mnie budynków. Często to budynki monumentalne, o szerokości nawet 50 metrów. Mapping 3D to animacje w trójwymiarze, które mają olbrzymie możliwości wizualne. Są spektakularne, niecodzienne, plastyczne i kolorowe. Pokazują głębię, tworzą nowe struktury, zmieniają całe fasady i uwypuklają detale architektoniczne. A każdy ruch animacji dostosowany jest do dedykowanej muzyki. Mappingi to bardzo ciekawa i atrakcyjna część Light.Move.Festival., gromadzą ogromną liczbę widzów.

Instalacje artystyczne to nic innego, jak nocne oblicze rzeźb przestrzennych, zrealizowanych z wykorzystaniem medium światła. To moja ulubiona część festiwalu. Każdy artysta pokazuje w rzeźbie cząstkę siebie, kreacji twórczych i wizji artystycznych. Każdego roku w ramach konkursu wyłaniamy nowych twórców z kraju i ze świata. Instalacje dają możliwość nie tylko zrobienia z nimi zdjęcia, ale przede wszystkim obcowania ze sztuką w bliskości. Czasem do instalacji możemy wejść, spojrzeć z różnych perspektyw. Instalacje interaktywne pozwalają na bezpośrednie zaangażowanie widzów, którzy swoim działaniem wpływają na ich ruch, kolor czy dźwięk. Wspomnę też o iluminacjach architektoniczno-artystycznych, czyli genezie Light.Move.Festival. Dla mnie Łódź jest najpiękniejszym i najwłaściwszym miejscem dla iluminacji świetlnych. W trakcie trzech dni festiwalowych miasto z kaczątka staje się pięknym i dostojnym łabędziem. To na ulicy Piotrkowskiej całe pierzeje zachwycają kolorem, dynamiką, podkreślając postindustrialną spuściznę Łodzi. W tym roku po raz pierwszy połączymy artystyczne iluminacje z dźwiękiem, w tym muzyką poważną.

Technologie zmieniają się błyskawicznie. Jak festiwal nadąża na nimi i czy wymaga to dużych wydatków?

Celem Fundacji Lux Pro Monumentis, organizatora festiwalu, jest pokazywanie odbiorcom, jak można zmieniać nasze otoczenie, jak promować swoje miasto, a jednocześnie urozmaicać codzienność. Festiwal światła zawsze korzysta z nowoczesnych, ale też ekologicznych i energooszczędnych technologii. Na bieżąco śledzimy nowinki techniczne, które mogą być zarówno pomocne, jak i atrakcyjne dla wydarzenia. Nasi artyści i partnerzy nie pozwalają, abyśmy byli technologicznie w tyle. Wspólnie staramy się zadowolić widza, a jednocześnie nie zanieczyszczać nieba niepotrzebnym światłem. Tak inteligentne rozwiązania oczywiście nie są tanie. Nie byłoby festiwalu bez miasta, partnerów, sponsorów, mecenasów kultury. Nie wystarczy mieć pomysły, trzeba dużych środków, żeby te pomysły zrealizować. Jednakże, poniesione nakłady finansowe przekładają się w wymierny sposób na wzrost gospodarczy regionu. Podczas trzech dni festiwalu tysiące gości i artystów korzysta z hoteli, restauracji, komunikacji, różnego rodzaju usług. Ekonomicznie to miasto rozkwita.

Jak pani zainteresowała się tą formą wizualnej działalności?

Z wykształcenia jestem architektem, urbanistą. Architektura, a właściwie nasze dziedzictwo kulturowe, zawsze była bliska mojemu sercu. W rewitalizacji upatruję ogromnej szansy dla rozwoju naszych miast. A przecież Festiwal światła to taka nocna rewitalizacja, która ma olbrzymią moc i wpływ na postrzeganie miejsca. Pomysł na zrealizowanie pokazów świetlnych zaczerpnęłam z wyjazdów po Europie. Największy wpływ na moje działania artystyczne ma miasto Lyon. Tam festiwal światła jest taką wisienką na torcie. Chciałabym, żeby to samo spotkało Łódź, która jest dla mnie szczególna. To tutaj znalazłam swoje miejsce na ziemi i to ona uruchomiła moje pokłady wyobraźni, właśnie związane z architekturą i światłem. Na festiwalu architektura zawsze gra pierwszoplanową rolę. Nawet koncerty muzyczne odbywają się z okien jednej z najpiękniejszych na ulicy Piotrkowskiej kamienicy pod nr. 86 tzw. kamienicy Pod Gutenbergiem. Chcę pokazać wszystkim, jak ważną rolę odgrywa dla nas otoczenie, miejsce, w którym żyjemy, pracujemy i odpoczywamy. Festiwalem światła i zaczarowaną w trakcie jego trwania architekturą, jako kreator artystyczny chcę dzielić się z całym światem, niosąc w barwach radość i dobre samopoczucie.

Jak ocenia pani łódzki festiwal na tle innych imprez tego typu w kraju i na świecie?

Nasz łódzki festiwal zdecydowanie wyróżnia się dużą obecnością wspomnianych przeze mnie iluminacji architektonicznych – nie ma drugiego festiwalu światła na świecie, podczas którego całe przecznice mienią się milionami barw. W ubiegłym roku Łódź w czasie Light.Move.Festival. odwiedziło ponad 600 tysięcy osób. Takie wyniki są dla nas ogromną motywacją do ciągłego rozwoju.

Rz: Festiwal Światła na stałe wrósł w panoramę Łodzi, ale w tym roku odbędzie się nie w październiku, lecz w ostatnim weekend września. Co o tym zdecydowało?

Beata Konieczniak: Od 2011 roku malujemy światłem, kolorem, dźwiękiem i ruchem piękną architekturę Łodzi. Co roku Festiwal odwiedza coraz więcej osób. Jest to dla nas zaszczyt, ogromna radość, ale też odpowiedzialność. Mam nadzieję, że podczas tegorocznej, szczęśliwej VII edycji Light.Move.Festival. znów pobijemy rekord frekwencyjny. Niestety, w ostatnich dwóch latach pogoda nas nie rozpieszczała. Dlatego w trosce o komfort uczestników festiwalu zmieniliśmy termin na wcześniejszy, pamiętając również o wracających z wakacji studentach.

Pozostało 91% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej