Ulica Haffnera w Sopocie biegnie równolegle do morza. Piechotą to raptem 200, może 300 metrów. Z jednej strony dochodzi do Monciaka, z drugiej do wjazdu do Sopotu od strony Gdyni. Na jednym z jej odcinków, tuż przy miejskich kortach, trwa skomplikowana, dość koronkowa budowa. Ponadstuletni, neobarokowy pałac, przez lata mocno zaniedbany, został teraz rozebrany prawie do szkieletu. Potem cały budynek stanął na stalowym rusztowaniu, co sprawiło optyczne wrażenie, jakby został podniesiony.
– Pałac nie jest podniesiony. Budynek znajduje się w tym samym miejscu i na tej samej wysokości co wcześniej – wyjaśnia Maciej Nowakowski, CEO Arkony Sopot, przedstawiciel inwestora. – Został odcinkami podkopany i „oparty” na mikropalach, po wcześniejszym zabezpieczeniu ścian budynku tymczasową, przestrzenną konstrukcją stalową oraz żelbetową opasującą fundamenty kamienne.
Ta operacja była konieczna po to, by pod pałacem powstały piwnice i garaże. Drugi powód to wysoki poziom wody gruntowej. Dzięki operacji budynek będzie zdrowy.
Do zabytku zostanie dobudowana nowoczesna część mieszkalna. Tym samym neobarok zostanie połączony z modernizmem. Wokół powstanie ogród w stylu angielskim, a z dachowego tarasu będzie można podziwiać morze.