– Patron nie jest przypadkowy, bo Henryk Tomaszewski był artystą znanym na całym świecie jako twórca Wrocławskiego Teatru Pantomimy, którym kierował przez 45 lat – przypomina Małgorzata Bruder, szefowa Muzeum Teatru.
Niewielki prostokątny trzykondygnacyjny budynek o powierzchni około 1300 metrów kwadratowych ma prestiżową lokalizację – między Narodowym Forum Muzyki a Pałacem Królewskim, w którym mieści się Muzeum Miejskie miasta Wrocławia.
– Myślę, że jego umiejscowienie spodobałoby się Henrykowi Tomaszewskiemu, bo dokonało się – jakby specjalnie z myślą o nim – mówi Małgorzata Bruder. – Z jednej strony ma Operę, w której zaczynał swój wrocławski artystyczny życiorys jako tancerz, z drugiej świątynię muzyki, którą kochał. Z trzeciej zaś Pałac będący domem sztuki, a ta – też była dla niego bardzo ważna.
Serce ekspozycji
W muzeum znajduje się kilka stałych ekspozycji. Jego sercem jest odtworzone mieszkanie Henryka Tomaszewskiego, a mózgiem – gabinet i biblioteka profesora Janusza Deglera.
– Mieszkanie nie jest odtworzone „jeden do jednego” – wyjaśnia szefowa Muzeum Teatru. – Tomaszewski mieszkał we Wrocławiu przy ulicy św. Jadwigi, ale miał też malutki, prześliczny domek w Karpaczu. Staraliśmy się stworzyć wrażenie, że znaleźliśmy się wśród rzeczy, które były jemu bliskie. Dlatego, na przykład, zielony pokój, który w naszym zamierzeniu jest jego miejscem prywatnym – dość dokładnie został odtworzony, jeśli chodzi o kolor ścian i sprzęty. Meble, obrazy, porcelana, które pokazujemy – stanowiły własność twórcy. Są też kolekcjonowane przez Tomaszewskiego tzw. butelki cierpliwości ze scenami Pasji w środku, które górnicy robili w podobny sposób, jak marynarze w butelkach umieszczają statki i żaglowce. Jest też pokój lalek, który rzeczywiście w Karpaczu był, ale wyglądał zupełnie inaczej i lalki też nie są tymi przekazanymi do tamtejszego muzeum. Pochodzą jednak z kolekcji, którą twórca zostawił dla siebie. W jednej z szuflad w pokoju lalek siedzi sam Henryk Tomaszewski ze swoim przyjacielem Stefanem Kajzerem – to lalki zrobione przez Annę Nabiałkowską, która była przez wiele lat świetną mimką w zespole Tomaszewskiego i jak się okazało – miała też talent plastyczny.