Do tego nadeszła wiosna. Słońce i czyste powietrze spowodowały, że na Rynek i Planty wyległy tłumy. Razem z turystami i krakauerami na Rynek wyległy też tłumy promotorów i promotorek. Nie, nie! Nie chodzi o uniwersyteckich mentorów. Dziś – nawet w akademickim Krakowie – promotor/promotorka to osoba dość nachalnie namawiająca przechodniów do skorzystania z pobliskiej restauracji. Kiedyś nazywani byli po prostu naganiaczami. Tak to się porobiło. Miasto stara się z tym walczyć, ale na razie z marnym skutkiem. Ostatnio promowany (!) jest pomysł, by naganiaczom zabronić przebierania się np. za beczkę z piwem. Dopuszczalne mają być wyłącznie stroje historyczne i ludowe.
To jednak niejedyna nowość w promocji w wydaniu krakowskim. Moje miasto będzie miało nowe logo. Tak naprawdę to owe nowe logo będzie łudząco podobne do starego, ale nie będzie już pomarańczowe tylko niebieskie. Niebieski to podobno bardziej krakowski kolor. To prawda. Połowa miejskiej flagi jest niebieska, podczas gdy koloru pomarańczowego nie ma na niej w ogóle. Ciekawe jednak jest to, że przy okazji prezentacji nowego logo dowiedziałem się, co przedstawiało stare i przedstawia też nowe. Mianowicie jest to schemat krakowskiego Rynku wraz z odchodzącymi ulicami. Przyjrzałem się i… rzeczywiście! Trzeba jednak przyznać, że jakoś wcześniej nie miałem takiego skojarzenia, chociaż w Krakowie mieszkam od urodzenia i większość tego czasu nie dalej niż 10 minut na piechotę od Sukiennic.
Wraz ze starym logo Kraków używał w ramach „identyfikacji wizualnej miasta” (tak to się oficjalnie nazywa) trzech litr: KRK. Jak wszystko w stolicy Małopolski symbol miał napędzać nam jeszcze więcej turystów. Z tego KRK władze miasta były bardzo dumne. Używały go, używały i pewnego dnia przestały. Nie do końca wiadomo dlaczego. Złośliwcy twierdzą, że może odkryto wreszcie fakt, że za pieniądze krakowskich podatników promowano turystykę… Chorwacji. Otóż Krk to nazwa największej chorwackiej wyspy na Adriatyku.
No to w tej sytuacji chyba nie będę się więcej czepiał nowego/starego logo. Układ urbanistyczny Rynku i okolicznych ulic jest rzeczywiście dość charakterystyczny. Wszystkie ulice odchodzą pod kątem prostym, a tylko ul. Grodzka jakoś tak, ni z gruchy, ni z pietruchy, po skosie. Jest możliwe, że to układ niepowtarzalny.