Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że tak właśnie będzie. Później jednak ceny węgla się załamały, branża górnicza pogrążyła się w kryzysie, a kopalnie zaczęły oszczędzać. I ciąć wydatki inwestycyjne (pomysły ograniczenia kosztów pracowniczych czy szukania oszczędności w samych spółkach pojawiły się – narzucone przez właściciela – stosunkowo niedawno). Drastycznemu ograniczeniu zamówień towarzyszyły wydłużające się opóźnienia w płatnościach za otrzymane produkty i wykonane usługi, które sięgają kilku miesięcy. Zaległości kopalń wobec dostawców urosły już do 2 mld zł. Takiego „kredytu kupieckiego” nie sposób wytrzymać.