Kino pokaże piękno regionu

Dotacja z Białostockiego Funduszu Filmowego przyciągnęła do stolicy Podlasia produkcję filmu „Rock and roll Eddie”, który będzie realizowany m.in. w plenerach stolicy Podlasia.

Publikacja: 20.02.2017 22:45

Kruszwil sprawdzał też, czy Pałac Branickich nie jest meliną.

Kruszwil sprawdzał też, czy Pałac Branickich nie jest meliną.

Foto: UM Białystok, Dawid Gromadzki

W Białymstoku latem będzie kręcony film „Rock and roll Eddie”. Jego producent firma Dogoda Media, którego jednym z założycieli jest Marcin Ksobiech, współprodukowała wcześniej „Żyć nie umierać” z Tomaszem Kotem w roli głównej, w reżyserii Macieja Migasa.

Szalona przygoda

Nowy film opowiadać będzie historię nastolatka Franka, który bardzo chce zostać wynalazcą. W trakcie naukowych testów, jego najnowszy eksperyment wymyka się spod kontroli, niespodziewanie torując drogę do innego świata – tajemniczej krainy Oblivio. Jednym ze skutków jest przybycie na Ziemię dziwnego przybysza, tytułowego Eddiego. Jego pojawienie wywraca życie Franka do góry nogami, bo choć Eddie jest sympatyczny, to jednocześnie stanowi wcielenie rockandrollowego szaleństwa i nigdy nie da się przewidzieć, co za chwilę wymyśli. Ale i dla Eddiego świat Franka jest obietnicą przygody oraz wielkiej miłości, o której śpiewa w piosenkach. Franek razem z Eddiem wyruszają w podróż, która przynosi coś więcej niż tylko muzyczne szaleństwo.

Reżyserem filmu „Rock and roll Eddie” jest Tomasz Szafrański, będący również autorem scenariusza. To jego czwarty pełnometrażowy film fabularny. Wcześniej znakomicie sprawdził się w gatunku kina familijnego, czego przykładem jest „Klub Włóczykijów i tajemnica dziadka Hieronima”.

– Intensywne przygotowania do naszej produkcji rozpoczniemy po zakończeniu przez Tomka zdjęć do drugiego sezonu serialu „Druga Szansa” – zapowiada producent Marcin Ksobiech. – Obecnie realizujemy zdjęcia próbne, które niebawem wyłonią odtwórców głównych ról młodzieżowych. Wybór zawodowych aktorów grających główne role jest już za nami, ale to najpilniej strzeżona przez nas tajemnica, którą zdradzimy dopiero bezpośrednio przed zdjęciami, zaplanowanymi na lato.

Producent filmu Dogoda Media otrzymał największą dotację z Białostockiego Funduszu Filmowego – 135 tysięcy złotych.

Jak mówi Marcin Ksobiech, kwota, którą ma w dyspozycji Białostocki Fundusz Filmowy, stanowi z reguły kilka procent budżetu filmu fabularnego. Nie są to duże środki w kontekście całości finansowania, ale stanowią istotny element, bez którego budżet filmu byłby niekompletny. Taka kwota zwykle pozwala sfinansować kilka dni zdjęciowych filmu.

Po pierwsze film

Gdy dotacje oferowane przez samorząd są magnesem przyciągającym producentów filmowych, warto zapytać, co było ważniejsze: atrakcyjność lokalizacji czy związana z nią dotacja?

– W naszym myśleniu o filmie, Białystok pojawił się wraz z rozpisaniem konkursu filmowego w ramach Białostockiego Funduszu Filmowego – przyznaje szef Dogoda Media. – Wcześniej nie myśleliśmy o możliwości umieszczenia akcji na terenie Podlasia. Tak naprawdę to wsparcie finansowe filmu ze strony władz lokalnych okazało się kluczowe, zarówno dla przystąpienia do konkursu, jak i ulokowania produkcji filmowej na terenie regionu.

Zdjęcia w części mają zostać zrealizowane na terenie Białegostoku i okolic.

– Lokalizacje powinny gwarantować filmową wyjątkowość, a jednocześnie dawać szansę zobaczenie ich z nowej perspektywy – mówi Marcin Ksobiech. – W wyniku naszych scenograficznych poszukiwań, znaleźliśmy kilka obiektów na terenie Podlasia, które pomogą uzyskać efekt filmowej magii, o którą nam chodzi. Z pewnością będzie to pałac Branickich ze swoimi pięknymi ogrodami, ale również parę innych miejsc na terenie miasta, które dla mieszkańców mogą wydać się zwyczajne, jednak w naszym ujęciu zyskają nowy, oryginalny wymiar. Na razie nie możemy zdradzić wszystkich filmowych lokalizacji, w których będzie działa się akcja filmu, ale z pewnością będą to miejsca budujące pozytywną atmosferę całości.

„Rock and roll Eddie” ma być filmem utrzymanym w klimacie kina familijno-przygodowego, łączącego w dynamiczny sposób humor z elementami fantastyki oraz muzyki. Dlatego historia nie będzie się rozgrywać w konkretnym, wymienionym z nazwy mieście.

– Filmowe wydarzenia mają być przede wszystkim przekonujące i, pomimo motywów fantastycznych, mogą zdarzyć się wszędzie – tłumaczy Marcin Ksobiech. – Bardzo nam zależy na tym, żeby widzowie byli blisko akcji i bohaterów, by razem z nimi przeżywali najbardziej nieprawdopodobne przygody. Scenografia ma pomóc we wciągnięciu widza w pełną emocji filmową podróż.

Ludzie i przysmaki

Marcin Ksobiech nie miał do tej pory bliższych związków z Podlasiem, poza kilkoma skojarzeniami filmowymi.

– Wciąż w mojej pamięci jest zachwycający film dokumentalny „Cząstka Podlasia” – mówi producent. – To genialna prezentacja piękna regionu, jego zachwycającej wyjątkowości wizualnej i emocjonalnej. Tak naprawdę dopiero teraz zaczynamy poznawać Podlasie, a pierwsze kontakty zawsze zaczynają się od dwóch rzeczy: relacji z ludźmi i kuchnią regionalną. W pierwszym przypadku stykamy się z wielką serdecznością, a w drugim z ogromnym bogactwem smaków.

Na Podlasiu swój popularny cykl „U Pana Boga” kręcił Jacek Bromski.

– To dobry przykład na to, że regionalizm stanowi o sile przekazu kulturowego – mówi szef Dogoda Media. – Tym bardziej że żyjemy, niestety, w świecie mocno zunifikowanym. Na co dzień Polska wydaje się być krajem mocno jednolitym, a przecież tak nie jest. Być może nie posiadamy tak dużej różnorodności regionalnej, jak Hiszpania czy Włochy, ale przecież trudno nie zauważyć, że realia białostockie są kompletnie różne od śląskich, poznańskich czy krakowskich. Co prawda, tematy poruszane w filmach muszą być uniwersalne i, by zainteresować widza, powinny dotykać emocji wykraczających poza granice Polski czy nawet Europy, ale jednak kontekst regionalny wzmacnia każdy filmowy przekaz. Z filmowej perspektywy każde regionalne bogactwo jest interesujące. Wywołuje u widza większe zainteresowanie opowiadaną historią. Sprawia też, że poprzez kontrast dowiadujemy się więcej o nas samych i o naszym społeczeństwie.

Decyzja prezydenta

Korzystanie z atrakcyjnych lokalizacji to złożony problem związany z różnymi warunkami odpłatności.

– Dla osoby niewprowadzonej w temat, przestrzeń publiczna wydaje się być ogólnodostępna, a niestety, tak nie jest. W zasadzie wszystko, co nas otacza jest czyjąś własnością – mówi Marcin Ksobiech. – Często okazuje się, że teren lub budynek należą do samorządu, ale zarządza nim instytucja, udostępniająca przestrzeń jeszcze innemu podmiotowi. Jeśli sytuacja właścicielska jest uporządkowana, to bywa, że samorząd jest zainteresowany współpracą z filmem na zasadzie nieodpłatnego udostępniania obiektów zdjęciowych. Taki system jest najprostszym sposobem promocji samorządu, bo daje możliwość bezkosztowego dotarcia z przekazem medialnym do znacznej liczby odbiorców. A to buduje rozpoznawalność regionu daleko poza jego granicami.

Jednocześnie kreowanie rozpoznawalności miasta i regionu jest zadaniem skomplikowanym.

– Ten proces można streścić w następujący sposób: jeśli nikt nie wie, że gdzieś jest ładnie, to skąd ma wiedzieć, że warto tam przyjechać? – mówi Marcin Ksobiech. – Tymczasem film gwarantuje bardzo szerokie grono widzów, najpierw na widowni w kinie, potem przed telewizorem, a w końcu poprzez Internet i DVD. Za każdym razem spore grono odbiorców styka się z filmem, a jeśli zawiera on odpowiednie przesłanie, to łączy pokazywaną przestrzeń z pozytywnymi emocjami. Jeśli te emocje są pozytywne i mocne, to mogą wpływać na decyzje widzów, a wśród nich są zarówno turyści jak i producenci innych branż.

Przypomnijmy, że prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski rozstrzygnął ogłoszony pod koniec lipca konkurs filmowy. Przyznano trzy dofinansowania na dwa filmy fabularne i jeden dokumentalny. Produkcje filmowe powinny powstać najpóźniej do końca 2017 roku. Poza filmem „Rock and roll Eddie” 35 tysięcy zł wsparcia brutto otrzyma fabuła „Czarna Dama” w reżyserii Bartka Tryzny o przedwojennym białostockim detektywie Pierso. Dotację 30 tysięcy brutto otrzyma film dokumentalny „17 dni, które zadecydowały o Polsce” w reżyserii Leszka Staronia. To historia opowiadająca o tym, w jaki sposób mieszkańcy Białegostoku brali udział w procesie kształtowania się polskiej państwowości po I wojnie światowej.

– Mam nadzieję, że powstaną wartościowe i ciekawe dzieła, które zdobędą szeroki rozgłos i zostaną docenione przez odbiorców. I co ważne, przyczynią się także do promocji naszego miasta – powiedział prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej