Rz: Mazury wydają się wspaniałym miejscem na urlop bądź weekendowy wypad latem – bo są jeziora. Także jesienią – bo rzadko zawiodą grzybiarzy. A zimą?
Ireneusz Czerski: Utarło się już, że są trzy kierunki turystyczne w Polsce – morze, góry i na trzecim miejscu Mazury, bo mają tylko letnią ofertę. W rzeczywistości zima w naszym regionie daje duże możliwości spędzenia wolnego czasu. Mamy stoki narciarskie i wcale nie trzeba jeździć w Tatry, Beskidy czy Bieszczady, przepłacać za wyciągi i stać w kolejkach, żeby sobie dobrze pojeździć. Mamy tutaj wzgórza, to prawda nie góry. Ale trasy narciarskie do półtora czy nawet dwóch kilometrów można znaleźć bez problemu. Przy tym Mazury nie są tak oblegane ani zadeptane i zniszczone, jak Pomorze czy Zakopane. To duży obszar, więc i turystycznie mają sporą przepustowość. Dodatkowo jakość zimowej infrastruktury jest u nas wysoka, sprzęt jest nowy i starannie konserwowany. Armatki śnieżne mamy takie same jak w Tatrach.