Z wdzięczności za odzyskanie wolności

Świątynia Opatrzności Bożej to najdłużej powstający kościół w Europie. Budowa słynnej hiszpańskiej Sagrada Familii trwa tylko… 100 lat krócej.

Publikacja: 29.11.2016 22:00

Kościół udało się wybudować dzięki wsparciu oko. 100 tys. darczyńców.

Kościół udało się wybudować dzięki wsparciu oko. 100 tys. darczyńców.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Monumentalna świątynia góruje nad nową częścią warszawskiego Wilanowa. Gdy zaczęto ją budować, wokół rozciągały się pola. Dziś ze wszystkich stron kościół otaczają osiedla mieszkaniowe. W Święto Niepodległości, 11 listopada, w świątyni odprawiono pierwsze nabożeństwo, ale jej wykańczanie będzie trwało jeszcze przez długie lata.

– Musimy zostawić coś dla następnych pokoleń – śmieje się kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. I błyskawicznie dodaje, że kościół w całości powstał z datków wiernych. – Darczyńców jest ok. 100 tysięcy i jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni – stwierdza. – To właśnie oni zbudowali tę świątynię – powstała ona z małych, średnich, wielkich ofiar. To oni poważnie potraktowali obietnicę historyczną, ale równocześnie włączyli się, mimo że nie było to proste, w to, co na przełomie tysiącleci rozpoczął prymas Glemp – wyjaśnia.

Na razie wchodzących do świątyni witają surowe betonowe ściany. W archidiecezji warszawskiej trwa już dyskusja o tym, kto zaprojektuje jej wnętrza. Niedawno na specjalnym seminarium o architekturze i sztuce sakralnej warszawski biskup pomocniczy Michał Janocha zdradził, że monumentalne malowidło Chrystusa na Majestacie z symbolami ewangelistów, które znajdzie się na ścianie za ołtarzem głównym, namaluje hiszpański malarz Kiko Argüello. Z kolei projektowanie drzwi zaproponowano nestorowi polskich rzeźbiarzy prof. Gustawowi Zemle, a jednej z kaplic Stanisławowi Niemczykowi, autorowi wystroju m.in. kaplicy Matki Boskiej Żółkiewskiej w kościele Dominikanów na Służewie.

– To nie są łatwe decyzje. Zwłaszcza, że świątynia będzie ważnym miejscem na mapie Polski. Nie tylko religijnym, ale i kulturalnym. W jej kopule powstaje przecież muzeum Jana Pawła II i kardynała Wyszyńskiego, które chcemy otworzyć w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości – mówi warszawski kardynał.

Burzliwe dzieje

Przyjmuje się, że pomysł budowy świątyni Opatrzności Bożej pojawił się w 1791 r. przy okazji uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Świątynia miała być wotum za jej uchwalenie. Ale tak naprawdę był to jedynie pretekst, aby zrealizować stary pomysł króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, który marzył o wybudowaniu symbolicznej świątyni odwołującej się do starożytnego Panteonu. Pierwsze wzmianki na ten temat pochodzą już z 1775 r. – a więc 16 lat przed uchwaleniem konstytucji. Część historyków jest nawet zdania, że wybudowany w Warszawie w latach 1777–1781 przy pl. Małachowskiego kościół według projektu Szymona B. Zuga jest odzwierciedleniem marzenia króla. Wszak architekt inspirował się właśnie Panteonem oraz drezdeńskim kościołem Najświętszej Marii Panny.

Jeśli rzeczywiście stojący tuż przy Zachęcie kościół był zgodny z wizją króla, to po co w 1791 r. podjęto uchwałę o budowie świątyni Opatrzności Bożej? Trudno to jednoznacznie stwierdzić. Być może jednak świątynia nie spodobała się monarsze. Być może uznał, że jest za mała. Coś w tym jest. Otóż architekci pracujący na zlecenie króla przy przebudowie Zamku Ujazdowskiego potajemnie robili też projekty świątyni, którą Poniatowski chciał postawić obok rezydencji. Projektów kościoła stworzono wówczas ok. 60. Przygotowania zarzucono, bo król się rozmyślił. Ale z planów do końca nie zrezygnował.

Uparty król

Nic zatem dziwnego, że gdy pojawiła się okazja, postanowił ją skrzętnie wykorzystać. 5 maja 1791 r. postawił sprawę na forum sejmowym. Przekonał posłów, by zbudować świątynię wotywną za łaski, które ojczyzna i naród otrzymali od Boga. Taka formuła uchwały oznaczała, że budowa świątyni będzie finansowana z pieniędzy publicznych. Uchwałę przyjęto.

Budowa rozpoczęła się błyskawicznie. Projekt zlecono królewskiemu architektowi Jakubowi Kubickiemu, który już wcześniej rysował dla Stanisława Augusta. Król wspaniałomyślnie podarował ziemię pod budowę. I już w 1792 r. wmurowano kamień węgielny pod kościół – jego resztki można dziś oglądać w ogrodzie botanicznym w Łazienkach. Wmurowano płytę z marmuru chęcińskiego ze specjalnie napisanym wierszem biskupa Ignacego Krasickiego: „Wspaniały z ugnębienia powstał naród wolny/by okazał całemu światu w swej robocie/Co może dzielna rozpacz, gdy wsparta na cnocie”. Budowę przerwał wybuch wojny polsko-rosyjskiej, której efektem był drugi rozbiór Polski. Ale świątynia Opatrzności według projektu Kubickiego powstała…

Mokobody zamiast stolicy

Otóż w Mokobodach w ziemi drohickiej w dobrach Jana Onufrego Ossolińskiego, posła na Sejm Czteroletni, spalił się w 1792 r. drewniany kościół pod wezwaniem św. Jadwigi. Ossoliński ściągnął z Warszawy Kubickiego i nakazał mu budowę świątyni. Architekt nie zwlekał. Gotowy projekt kościoła, który miał stanąć w stolicy, zmniejszył czterokrotnie i rozpoczęto budowę. Zakończono ją ostatecznie w 1837 r.

Ponownie o świątyni przypomniano sobie już w wolnej Polsce. W 1921 r. Sejm przyjął ustawę „o wykonaniu ślubu uczynionego przez Sejm Czteroletni”. Ogłoszono wówczas publiczny konkurs na projekt świątyni. Nadesłano 50 prac. Przyznano trzy równorzędne nagrody pierwsze, jednak żadna z prac nie zadowoliła episkopatu. Toczyła się zażarta dyskusja wokół budowy. W 1931 r. kardynał Aleksander Kakowski, ówczesny metropolita warszawski, w referacie wygłoszonym na temat świątyni mówił: „Episkopat chce, ażeby mający być wzniesionym kościół Opatrzności odpowiadał pojęciom o świątyni katolickiej”. Wyjaśniał, że nie może to być budowla świecka, tj. coś na kształt fabryki, gazowni, hali targowej, dworca kolejowego. Ogłoszono zatem kolejny konkurs. Tym razem nadesłano tylko 15 prac. Zwyciężył projekt znanego przedwojennego architekta Bohdana Pniewskiego. Spierano się, gdzie wybudować kościół. Ostatecznie zdecydowano, że powstanie na Polu Mokotowskim w planowanej dzielnicy im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Zakładano wówczas budowę specjalnej Alei Marszałka, która miała się zaczynać w miejscu dzisiejszego pl. Na Rozdrożu, a kończyć na Polu Mokotowskim na tzw. Polu Chwały znajdującym się przy świątyni Opatrzności Bożej.

Skończyło się na planach. Wybuch II wojny światowej uniemożliwił budowę – przynajmniej w Warszawie. Bo projekt Pniewskiego ostatecznie zrealizowano… w Prostyniu na Podlasiu.

Świątynia razy dwa

Po wojnie świątynię Opatrzności Bożej nadal usiłowano wybudować również w Warszawie. Plany takie pojawiły się już w 1947 r. w otoczeniu ówczesnego prymasa Polski kard. Augusta Hlonda. Nowe władze nie chciały jednak o świątyni rozmawiać. I tak było aż do lat 70. XX wieku. Jakimś cudem metropolita warszawski kard. Stefan Wyszyński dostał od władz pozwolenie na budowę kościoła na warszawskiej Ochocie. Natychmiast zdecydował, że nowa świątynia będzie nosiła wezwanie Opatrzności Bożej – chciał przypomnieć o dawnej obietnicy przodków. Władze sprzeciwiały się takiemu wezwaniu, ale budowa ruszyła i nie miały na to wpływu. Świątynię ukończono w 1979 r. Podczas jej konsekracji Wyszyński miał powiedzieć, że dług zaciągnięty przed ponad 150 laty uważa za spłacony.

Gdy po 1989 r. ówczesny prymas Polski kardynał Józef Glemp zaproponował, by w końcu wypełnić zobowiązania przodków, szybko przypomniano mu słowa Wyszyńskiego. Glemp się nie poddał. W 1991 r. Senat podjął uchwałę z okazji 200. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja. Senatorowie przypomnieli, że zobowiązanie przodków jest aktualne. W czasie obchodów 400-lecia stołeczności Warszawy w 1996 r. myśl o budowie wotum poparły władze stolicy i Konferencja Episkopatu. Z kolei Sejm RP, uchwałą z 23 października 1998 r., wyraził uznanie dla inicjatywy prymasa. Świątynia Opatrzności Bożej miała się stać symbolem wdzięczności narodu za odzyskanie wolności w 1989 r., 20 lat pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II oraz jubileusz 2000-lecia chrześcijaństwa. 13 czerwca 1999 r. Jan Paweł II poświęcił kamień węgielny pod budowę świątyni. Do realizacji wybrano projekt pracowni architektonicznej Szymborskich.

Dziś nad Wilanowem góruje monumentalna bryła świątyni. Jej kopuła w całości pokryta jest miedzią, a na elewacji znajduje się marmur strzegomski. Po 225 latach od powstania idei budowa świątyni Opatrzności Bożej została skończona.

Monumentalna świątynia góruje nad nową częścią warszawskiego Wilanowa. Gdy zaczęto ją budować, wokół rozciągały się pola. Dziś ze wszystkich stron kościół otaczają osiedla mieszkaniowe. W Święto Niepodległości, 11 listopada, w świątyni odprawiono pierwsze nabożeństwo, ale jej wykańczanie będzie trwało jeszcze przez długie lata.

– Musimy zostawić coś dla następnych pokoleń – śmieje się kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. I błyskawicznie dodaje, że kościół w całości powstał z datków wiernych. – Darczyńców jest ok. 100 tysięcy i jesteśmy im za to ogromnie wdzięczni – stwierdza. – To właśnie oni zbudowali tę świątynię – powstała ona z małych, średnich, wielkich ofiar. To oni poważnie potraktowali obietnicę historyczną, ale równocześnie włączyli się, mimo że nie było to proste, w to, co na przełomie tysiącleci rozpoczął prymas Glemp – wyjaśnia.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej