Kultura produkcji na najwyższym poziomie

Stale musimy rywalizować i dowodzić, że nasze oferta wyróżnia się jakością. Ważna okazała się również terminowość dostaw – mówi Adam Krępa, prezes Federal – Mogul Gorzyce Sp. z o.o.

Publikacja: 20.11.2016 23:00

Kultura produkcji na najwyższym poziomie

Foto: materiały prasowe

Rz: Jesteście firmą amerykańską, ale macie długie polskie tradycje.

Adam Krępa: Jesteśmy częścią korporacji Federal Mogul a nasza spółka matka notowana jest na NASDAQ. Korporacja zajmuje się sprzedażą części dla producentów silników i samochodów. W Gorzycach z kolei produkujemy tłoki. Amerykanie kupili zakład w Polsce w 2001 roku, ale tłoki produkuje się w Gorzycach od 1969 roku, w czasach PRL-u w ramach zakładów WSK, a historia firmy sięga 1938 roku, kiedy to dwóch warszawiaków uruchomiło odlewnię z obróbką mechaniczną. Po wojnie oczywiście firma została znacjonalizowana. Od 2001 roku przeprowadziliśmy bardzo dużo inwestycji i zoptymalizowaliśmy proces produkcji. Obecnie jesteśmy największym zakładem na świecie produkującym tłoki dla sektora firm OEM (Original Equipment Manufacturer), czyli na przykład przedsiębiorstw produkujących samochody jak BMW, Toyota, Mercedes, VW, Fiat.

Co skłoniło Amerykanów do zainwestowania w Gorzycach?

Zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, jeżeli chodzi o jakość i terminowość dostaw. Mieliśmy i mamy wskaźniki konkurencyjności na najwyższym poziomie. Inwestorowi to przedsięwzięcie opłacało się nie tylko ze względu na niższe koszty pracy, ale także sprawność i doświadczenie polskich inżynierów oraz planowanie logistyków. Od siedmiu lat dostajemy nagrody wewnątrzkorporacyjne. Wyróżniamy się bardzo niskim poziomem zdarzeń wypadkowych. Audytorzy z Toyoty stwierdzili z kolei, że od kilku lat żaden z ich dostawców nie osiągnął tak wysokiej kultury produkcji, jak zakład w Gorzycach. M. in. dzięki temu nasi pracownicy mają gwarancje zatrudnienia na najbliższe lata, a w samych Gorzycach pracuje 2300 osób.

Komu sprzedajecie?

Przede wszystkim producentom samochodów i silników w Europie, Japonii, ale również w Tajlandii czy USA. Jesteśmy zdywersyfikowani pod względem geograficznym i produktowym, ponieważ wyrabiamy tłoki zarówno do silników diesla, jak i benzynowych. To ma duże znaczenie, bo po załamaniu w 2008 roku w Europie drastycznie spadła sprzedaż samochodów z silnikiem diesla, za to do niskoemisyjnych samochodów z silnikami benzynowymi wiele państw zapewniło dopłaty, co pozwoliło nam utrzymać zadowalający poziom sprzedaży.

W 2014 roku byliście czwartym eksporterem na Podkarpaciu z dominacją sprzedaży zagranicznej w przychodach.

Było to około 906 mln zł z eksportu przy przychodzie na poziomie bliskim 1024 mln zł. W 2015 roku sam eksport wyniósł ok. 1137 mln zł a całe przychody 1266 mln zł. Rzeczywiście, głównie eksportujemy, choć mamy również klientów w Polsce, takich jak Toyota czy Fiat. Nasi klienci posiadają zakłady Niemczech, Francji, Włoszech, Wielkiej Brytanii, Tajlandii, Szwecji, ale również w Europie Wschodniej, np. na Węgrzech. Wielu też ma siedzibę w Japonii. Mamy też dużo dostawców z całego świata, Indii, Chin, Brazylii, Argentyny czy Niemiec. Jako firmą umiędzynarodowiona, zarządzamy skomplikowanym procesem logistycznym.

Będziecie dalej dywersyfikować źródła przychodów, szukając na przykład nowych rynków.

Raczej staramy się wygrywać konkurencję na dostawcę do nowych wersji silników. Cykl życia produktu trwa tu trzy do pięciu lat i musimy stale rywalizować, dowodząc, że nasza oferta przyczynia się do mniejszej emisji, a jego żywotność jest dłuższa niż u konkurencji. Z tym związany jest ciągły proces inwestycyjny. Co roku ponosimy wydatki na zmiany wyposażenia, co kilka lat wymieniamy dużą część parku maszynowego. Stale zwiększamy też moce produkcyjne i pakiety socjalne dla pracowników, by zatrzymać kadry.

Słyniecie z dbałości o kadry i dobrej współpracy z lokalnymi szkołami.

Skład załogi jest stabilny, a pracownicy mogą ciągle się doskonalić i przez to robić karierę w całej korporacji. Ale jest coraz trudniej ze względów demograficznych i emigracyjnych, Mamy teraz rynek pracownika i niskie bezrobocie. Współpracujemy ze szkołami zawodowymi, technikami, uczelniami. Władzom miejscowej szkoły zawodową sugerujemy, jakie urządzenia warte są zakupu do warsztatów na praktyki, czy jaki materiał przerobić, dzięki temu mamy częściowo przygotowaną kadrę do pracy. Absolwenci tej szkoły mają duże szanse na zatrudnienie. Prowadzimy projekty z lokalnymi naukowcami, na przykład przy obróbce mechanicznej, podpowiadają nam jakich narzędzi mamy używać i jaki powinien być ich kształt, doradzają jakie środki konserwujące mamy zastosować, by nie powstała korozja towaru w transporcie.

A jak się układa kooperacja z samorządami?

Jesteśmy zadowoleni z szybkości decyzji przy pozwoleniach budowlanych. Nie czekamy długo na zwołanie rady gminy w celu podjęcia uchwały o rozszerzeniu areału nieruchomości w Gorzycach należących do Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Oczywiście wszystko zgodnie z prawem, ale jeżeli organ ma na decyzję 30 dni, to my czekamy na nia trzy, cztery dni. Gmina i starostwo dbają o inwestorów, a ostatnio też urząd marszałkowski wymienił przemysł motoryzacyjny w gronie czterech inteligentnych specjalizacji województwa.

Chyba cały wasz klaster na tym może skorzystać.

W opracowaniu inteligentnych specjalizacji chodzi o pozyskanie środków z nowej perspektywy unijnej. W ramach klastra Wschodni Sojusz Motoryzacyjny zajmujemy się raczej dzieleniem doświadczeń z innymi firmami branży. Rozmawiamy o źródłach finansowania, grantach.

Jakie ryzyka występują w tym biznesie. Odczujecie na przykład osłabienie funta?

Nie mamy sygnałów o planowanym zmniejszeniu zapotrzebowania z Wielkiej Brytanii. Współpracujemy tam z zakładami Toyoty, które wolą zamawiać komponenty w Europie, czyli u nas. Poza tym osłabienie funta wpłynie pozytywnie na ich kondycję. Bardziej zajmuje nas teraz słaba pozycja Deutsche Banku i gospodarki niemieckiej. W Niemczech mamy wielu partnerów. Oby rząd niemiecki znalazł jakieś rozwiązanie dla tych kłopotów. Największym ryzykiem są wahania kursów walut. Generalnie widzimy idealny kurs dla nas jako eksportera na poziomie 4,5 zł za euro. Ważna jest też jego stabilność.

Rz: Jesteście firmą amerykańską, ale macie długie polskie tradycje.

Adam Krępa: Jesteśmy częścią korporacji Federal Mogul a nasza spółka matka notowana jest na NASDAQ. Korporacja zajmuje się sprzedażą części dla producentów silników i samochodów. W Gorzycach z kolei produkujemy tłoki. Amerykanie kupili zakład w Polsce w 2001 roku, ale tłoki produkuje się w Gorzycach od 1969 roku, w czasach PRL-u w ramach zakładów WSK, a historia firmy sięga 1938 roku, kiedy to dwóch warszawiaków uruchomiło odlewnię z obróbką mechaniczną. Po wojnie oczywiście firma została znacjonalizowana. Od 2001 roku przeprowadziliśmy bardzo dużo inwestycji i zoptymalizowaliśmy proces produkcji. Obecnie jesteśmy największym zakładem na świecie produkującym tłoki dla sektora firm OEM (Original Equipment Manufacturer), czyli na przykład przedsiębiorstw produkujących samochody jak BMW, Toyota, Mercedes, VW, Fiat.

Pozostało 85% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej