Trzypiętrowy, nowoczesny budynek przy jednej z głównych arterii Gdańska. Oszklone wejście. W środku, wokół sporej recepcji, przeszklone drzwi do gabinetów, gdzie lśni najnowszy sprzęt. Tak jest na każdym piętrze.
– Działamy od 25 lat, najpierw był gabinet w mieszkaniu, potem centrum stomatologiczne w Stogach, aż wreszcie tutaj, w nowej siedzibie, gdzie jesteśmy od 4 lat – opowiada Violetta Szycik, prezes Vivadental, jednej z prężniejszych klinik stomatologicznych Trójmiasta. – Leczymy pacjentów interdsycyplinarnie, wykonujemy na miejscu wszystkie badania i wszystkie zabiegi stomatologiczne. Szkolimy lekarzy i prowadzimy badania naukowe. Prowadzimy też działalność charytatywną, w ramach fundacji mamy pod opieką 200 dzieci – wylicza.
Dwa lata temu właściciele Vivadental wizytowali w Kaliningradzie tamtejszą klinikę, by podjąć współpracę badawczą. Umówili się na rewizytę w Trójmieście, ale nie doszło do niej. – To był moment kiedy pewien restaurator napisał u siebie, że Rosjan nie obsługują. Pani profesor zapytała więc czy będą mogli u nas zjeść. No i do współpracy nie doszło z powodu polityki. Głupiej polityki. A mieliśmy ciepłą, fajną więź – opowiada Szycik.
Mieli też pacjentów z Kaliningradu, którzy stanowili 10 proc. wszystlkich klientów. Prowadzili akcje marketingowe w obwodzie. Założyli rosyjską domenę i zatrudnili rosyjskojęzyczną pracownicę, która pomagała pacjentom podczas pobytu, a nawet chodziła z nimi na zakupy. Rosjanin podczas leczena zostawiał w Trójmieście nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Po zawieszeniu MRG przestali przyjeżdżać, a Vivadental zwinęła promocję w Kaliningradzie. – Nie mamy Rosjan z odległego o 140 km Kaliningradu, ale mamy za to wciąż pacjentów z odległego o 6 tys. km Kazachstanu – stwierdza ironicznie.