Jeśliby szukać tego jedynego, wybranego zakątka Polski, który miałby zasłużyć sobie na miano wizytówki, to Mazury praktycznie nie mają konkurenta. No, może jeszcze skrawki polskich gór, Tary, Pieniny, Karkonosze.
Ale Kraina Jezior jako całość dysponuje takim bogactwem atrakcji, że wszystkie inne regiony mogą pozazdrościć.
Cudowne, otoczone lasami jeziora. Te większe, z nowoczesnymi marinami, wybitnym hotelarstwem i rajem dla żeglarzy. I te mniejsze, daleko od ludzkich skupisk, gdzie w ciszy, o poranku nad zamgloną taflą wody słucha się tylko głosu ptaków i cichego szumu traw. Nie wiem, co ważniejsze.
A może stare krzyżackie zamczyska, lub miejsca pradawnych kultów, z czasów Prusów i Jadźwingów? Albo pruskie miasta, które dawno stały się i będą po wieczność polskie?
Trudno rozstrzygnąć. Bo wszystko to tworzy ową unikalną magię, jaka wyziera z każdego zakątka Warmii i Mazur. A skoro magia to są i jej czarownicy; filozofowie, pisarze, twórcy, poeci. Za swoją mieli tę krainę niegdyś Herder, potem Gałczyński i Kruk, dziś literacki bard znad Dadaju, mój przyjaciel Artur Becker. To od niego uczyłem się miłości do tej ziemi. To dla takich jak on „Rzeczpospolita” weszła w akcję „Mazury cud natury”. To dzięki przyjaźni z innym „człowiekiem znad jezior”, Krzysztofem Jaworskim, czuję się pod Olsztynem jak u siebie w domu.