Cel, jaki postawili sobie uczestnicy European Cycling Challenge, jest prosty – utrzymać pierwsze miejsce zdobyte podczas ubiegłorocznej edycji.
– Już po pięciu dniach mamy kilkakrotną przewagę nad drugim miastem – cieszy się Remigiusz Kitliński, oficer rowerowy w gdańskim magistracie.
Po pierwszym tygodniu maja Gdańsk miał niezagrożone pierwsze miejsce, ale to dopiero pierwszy tydzień. Jego drużyna prowadziła we wszystkich statystykach. Zarówno w liczbie bezwzględnych kilometrów, jak i na głowę uczestnika.
Zasady European Cycling Challenge są proste. Jak najwięcej mieszkańców miasta musi przejechać w ciągu miesiąca jak najwięcej kilometrów. Najważniejszy ranking powstaje na podstawie przelicznika: 1000 km na każdego uczestnika. W 2015 r. Gdańsk pewnie zajął pierwsze miejsce. W tym roku apetyt jeszcze wzrósł. Zgłosiło się ponad 4300 osób, zarówno osoby prywatne, jak i całe teamy. Są wśród nich i firmy, i instytucje. Najwięcej z Lotosu, bo aż 131 osób. Z LPP, potentata odzieżowego, znanego m.in. z marek Reserved, Cropp czy Talinder, do challengu przystąpiło aż 78 osób.
– Start w rywalizacji European Cycling Challenge to wynik oddolnej inicjatywy pracowników. W ubiegłym roku nasza drużyna licząca 106 osób przejechała prawie 17 tys. km, co dało nam II miejsce w kategorii największych firm – mówi Marta Chlewicka, rzecznik prasowy LPP. Są też urzędy – Urząd Celny w Gdańsku reprezentuje 38 osób, a Urząd Miejski 50. Na liście znaleźli się m.in. pracownicy Narodowego Funduszu Zdrowia, urzędu kontroli skarbowej, gdańskich sądów – Okręgowego i Apelacyjnego, Wojewódzkiego Urzędu Pracy, Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Gdańsku, a także prokuratury i policji.