Rz: Śląsk niesłusznie kojarzony jest wyłącznie z górnictwem. To efekt powracających kłopotów tej branży, o których głośno w Polsce. Jak mówią nam eksperci, przyszłość regionu nie będzie „węglowa”, ale w dużym stopniu powiązana z rozwojem nowoczesnych gałęzi przemysłu, takich jak: automatyka, informatyka, biotechnologia, nanotechnologia czy medycyna. To dobra perspektywa?
To jedyna korzystna, długofalowa perspektywa dla Śląska. Oprócz gałęzi wymienionych przez panią są jeszcze: robotyka, obsługa biznesu, czyli outsourcing, nowoczesne hutnictwo, jak w Hucie Łabędy, bo przecież stal zawsze i wszędzie będzie potrzebna. No i najnowsze, innowacyjne technologie związane z węglem: z jego wydobyciem oraz przetwarzaniem w energetyce, ciepłownictwie, w chemii.
Jaką rolę pana zdaniem mogą odegrać w procesie przekształceń w górnictwie nowoczesne rozwiązania? Rząd mówi, że górnictwo jest niedofinansowane, pracujące na dzierżawionym sprzęcie i to m.in. powód wysokich kosztów wydobycia węgla. Czy to dobry kierunek?
Każdy miliard wydany dzisiaj na podtrzymanie górnictwa „za wszelką cenę” pozbawia nas szansy na rentowną branżę w przyszłości. Kopalnia Silesia przed prywatyzacją przynosiła straty, a pierwsza inwestycja prywatnej już Silesii to było wzięcie w leasing najnowocześniejszego sprzętu polskiej, śląskiej produkcji – i opłaciło się.
Żałować należy, że po przeprowadzonej przez mój rząd niemal dwie dekady temu reformie Steinhoffa kolejne rządy zaniechały stopniowej prywatyzacji górnictwa lub też konsolidacji pionowej z energetyką. Ten proces dałby efekt synergii, biorąc pod uwagę ówczesną dobrą kondycję ekonomiczną zrestrukturyzowanych kopalń.