Obecnie na terenie Podkarpacia są cztery drogowe przejścia graniczne z Ukrainą (Korczowa–Krakowiec, Medyka–Szeginie, Krościenko–Smolnica, Budomierz–Hruszew), trzy kolejowe (Przemyśl–Mościska; Krościenko–Smolnica; Werchrata–Rawa Ruska), dwa lotnicze (Rzeszów–Jasionka oraz dodatkowe w Mielcu) oraz piesze w Medyce–Szeginie.
– Im więcej będzie przejść granicznych, tym łatwiejsza będzie komunikacja między nami. I to nie tylko na polu ekonomicznym, ale też kulturalnym czy religijnym – uważa dr Marek Cierpiał-Wolan, wykładowca z Uniwersytetu Rzeszowskiego i dyrektor tamtejszego Urzędu Statystycznego.
Z roku na rok ruch na przejściach granicznych rośnie. Jak wynika z danych Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej największy ruch jest w Medyce, gdzie granicę w 2014 r. przekroczyło 4,6 mln osób, a w pierwszym półroczu 2015 r. – 2,25 mln osób. W Korczowej było odpowiednio 3 mln i 1,5 mln.
– Granica polsko-ukraińska jest jedyną zewnętrzną Unii, gdzie od 2009 r. stale rośnie liczba przekroczeń – mówi dr Marek Cierpiał-Wolan.
Urząd Statystyczny wspólnie z NBP oraz resortem sportu i turystki bada liczbę wjazdów i wyjazdów do Polski w regionie oraz wydatków przez cudzoziemców. Z tych badań wynika, że skala wydatków Ukraińców w handlu detalicznym w regionie jest bardzo wysoka. Sięga ponad 12 proc. i stale rośnie. Podobnie jest z eksportem. Tu wskaźniki mówią o 14 proc. ogółem. Dr Marek Cierpiał-Wolan zwraca uwagę, że Ukraińcy zostawiają w Polsce znacznie więcej pieniędzy niż Polacy na Ukrainie. Nasi sąsiedzi wydają zwykle u nas ponad 700 zł, my u nich ponad 200. – Mamy ciekawą sytuację, że obywatele biedniejszego państwa zostawiają więcej pieniędzy u nas niż bogatszego u nich. To pokazuje, że występują różnice w cenach – tłumaczy wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego.