Piłka na Śląsku: Historia nie gra

Trudno powiedzieć, co jest dziś w śląskim futbolu bardziej prawdopodobne – mistrzostwo Polski dla Piasta czy spadek z ekstraklasy Górnika.

Publikacja: 12.01.2016 20:00

Śląskie zespoły dzieli w tabeli przepaść, ale to piłkarze z Zabrza aż 5:2 wygrali ostatnie spotkanie

Śląskie zespoły dzieli w tabeli przepaść, ale to piłkarze z Zabrza aż 5:2 wygrali ostatnie spotkanie ligowe. Na zdjęciu Bartosz Szeliga z Piasta Gliwice podaje obok Rafała Kosznika z Górnika Zabrze

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

Miejski stadion na gliwickim Zatorzu oraz Stadion im. Ernesta Pohla w centrum Zabrza dzieli nieco ponad 10 km. Dystans w ligowej tabeli między tamtejszymi klubami jest już zdecydowanie większy. Piast, który po rundzie jesiennej jest sensacyjnym liderem ekstraklasy, ma 45 punktów. Tułający się w strefie spadkowej Górnik aż o 24 mniej. rzed oboma śląskimi drużynami najważniejsza zimowa przerwa od lat. Walczący o mistrzowski tytuł Piast zastanawia się, jak nie przestać wygrywać i dalej czarować swoich kibiców, a Górnik – co zrobić, by ich kompletnie nie rozczarować. – Czy Górnik spadnie z ligi? Nie sądzę. A czy Piast zdobędzie tytuł? Liczą na to kibice z niemal całej Polski, bo chcą, by ktoś przełamał w końcu dominację Lecha i Legii – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Radosław Gilewicz, Ślązak, były reprezentant Polski, a dziś ekspert piłkarski. – Przy obu kwestiach pojawia się sporo znaków zapytania. Kluczowa dla obu ekip może się okazać zima – dodaje.

Utrzymać skład to sztuka

– Jeśli będziemy dalej tak wygrywać, to w końcu zostaniemy mistrzem – mówił po ostatnim meczu zeszłego roku 21-letni kapitan Piasta Radosław Murawski.

Kipiała z niego energia, bo jego zespół pokonał chwilę wcześniej Lecha Poznań, czyli odradzającego się pod wodzą Jana Urbana mistrza Polski. – To coś niezwykłego kończyć rok na pierwszej pozycji. Wygrana z Lechem to wspaniały rezultat dla drużyny, trenera, klubu i całego miasta. Jesteśmy dumni z tego, czego dokonaliśmy – dodał strzelec jednej z bramek Josip Barisić.

A osiągnęli wynik ponad miarę, czego z pewnością nawet w Gliwicach się nie spodziewano. Wyniki Piasta na początku sezonu traktowane były jak anomalia. Klub, który szybko pojawił się na szczycie tabeli, równie szybko miał z niego zniknąć, by ustąpić miejsca prawdziwym kandydatom do tytułu. Raczej ciekawostka niż poważny rywal dla poważnych drużyn. Piast wygrywał, swoją szybką i mądrą grą wzbudzał podziw, ale tylko czekano na moment, aż złapie zadyszkę i popadnie w dobrze sobie znaną przeciętność.

Ligowi rywale zaczęli się liczyć z ekipą z Gliwic i baczniej jej się przyglądać dopiero po tym, gdy w dwóch kolejnych meczach ograła Legię i Lecha, a za chwilę także Lechię i Śląsk. I nie przestała wygrywać aż do końca rundy – ekipie Radoslava Latala zdarzyły się ledwie dwie króciutkie serie bez wygranej.

Czeski trener przyszedł do klubu w marcu zeszłego roku, zastępując Angela Pereza Garcię. Miał za zadanie uratować ekstraklasę. Udało mu się, niewiele zabrakło do gry w grupie mistrzowskiej. Latem klub przeszedł jednak małą rewolucję kadrową – z Piasta odeszło wielu czołowych graczy, m.in. król strzelców ligi Kamil Wilczek. Ale Latal miał nosa przy letnich transferach – z Czech sprowadził napastnika Martina Nespora i Kamila Vacka, wziął też Patrika Mraza, któremu w Łęcznej nie przedłużono umowy. Mocno postawił również na Murawskiego, a w bramce na Jakuba Szmatułę – 34-latka, który przez całą wcześniejszą karierę uzbierał zaledwie 31 meczów w ekstraklasie. Każdy z wyborów Latala okazał się strzałem w dziesiątkę, a o jego piłkarzy w przerwie zimowej bije się pół ligi.

– To, że do tej pory nie odszedł z Gliwic żaden kluczowy piłkarz, to sztuka. Działaczom należą się ogromne brawa – twierdzi Gilewicz. – Specyfika polskiej ligi jest taka, że po świetnej rundzie często dochodzi do wyprzedaży – albo klub chce szybko zarobić na swoich zawodnikach, albo nie ma argumentów, by ich u siebie zatrzymać. Tymczasem wygląda na to, że z Gliwic nie odejdzie żaden z czołowych graczy – dodaje.

Zagrać o całą pulę

Do Gliwic zawodnicy będą raczej przychodzić, niż ze Śląska wyruszać. Kontrakt podpisał 22-letni Martin Bukata, który w słowackiej młodzieżówce grał razem z Ondrejem Dudą z Legii. Kolejnym nabytkiem ma być Czech Tomas Pekhart z niemieckiego FC Ingolstadt 04. Trener Latal twierdzi, że ma osobiste zapewnienie prezesa klubu Adama Sarkowicza, że nikt z Piasta nie odejdzie. A po Vacka ustawiła się długa kolejka – wypożyczonego ze Sparty Praga pomocnika chciałyby Legia, Lech i Lechia. Lech zgłosił się też po Nespora, ale wygląda na to, że o tytuł będzie on walczył w barwach Piasta.

– Rywale przed startem sezonu popełnili wiele pomyłek i teraz starają się je nadrabiać. Tymczasem Latal ma za zadanie utrzymać zimą formę swoich graczy i kontynuować to, co robił z zespołem jesienią. Tylko i aż, bo rywale będą stawiać Piastowi już zupełnie inne wymagania i inaczej będą na niego spoglądać – kończy Gilewicz.

Czy mistrzostwo dla Piasta to realny scenariusz? Dotychczas piłkarze odnosili się do takiej prognozy z rezerwą, trener powtarzał, że celem jest przede wszystkim udział w europejskich pucharach. Ale skoro w Gliwicach udowodnili już, że niemożliwe nie istnieje, to czemu nie zagrać o całą pulę?

Niepewny los Górnika

Kilka kilometrów dalej, w Zabrzu, jest zupełnie inna sytuacja. Górnik szykuje się do walki o życie. Po pierwszej rundzie znajduje się w strefie spadkowej. Kibice, którzy na początku nieudanego sezonu pisali do działaczy listy i oświadczenia, nie chcą powtórki z 2009 roku, kiedy ich klub spadł z ligi. Nie interesuje ich także walka o utrzymanie do ostatniej kolejki, która różnie się kończy – w 2013 roku pogoń Podbeskidzia zakończyła się sukcesem, ale już w zeszłym sezonie Zawisza do ostatniej kolejki stawał na głowie, a mimo to spadł. Co zrobić, by uniknąć podobnego scenariusza?

W Zabrzu zimą postawili wszystko na jedną kartę. Władze nie szczędzą pieniędzy. Drużynę wzmacniają kolejni zawodnicy – przyszli już Marcis Oss z Łotwy, Estończyk Ken Kallaste, Szymon Matuszek, Sebastian Steblecki oraz Paweł Golański. Na liście transferowej znalazło się z kolei aż 12 niepotrzebnych Leszkowi Ojrzyńskiemu piłkarzy.

Trener Górnika po dobrej końcówce rundy wyraźnie odżył. Po kilku pierwszych meczach w nowej roli (funkcję objął w połowie sierpnia) część kibiców chciała jego zwolnienia. W czterech ostatnich jesiennych meczach zespół z Zabrza uzbierał jednak dziesięć punktów, a nastroje się bardzo poprawiły – zwłaszcza po najbardziej efektownym triumfie w sezonie – wygranej 5:2 z… Piastem Gliwice. Dziś pewny siebie Ojrzyński mówi o tym, że choć celem nadrzędnym jest utrzymanie, to interesuje go także czołowa ósemka. – Stać nas na więcej niż walka o byt. Przyszedłem do Górnika, żeby grać o wysokie cele. Liczę, że wiosną tak będzie – mówi.

– Wolałbym, by więcej w tym kierunku robiono, niż mówiono. Pamiętajmy, że Górnik, mimo kilku ostatnich dobrych wyników, wciąż znajduje się w strefie spadkowej i nie ma żadnej gwarancji, że się z niej wydostanie. Oczywiście – dół tabeli jest bardzo płaski (różnica między przedostatnim w tabeli Górnikiem a ósmą Jagiellonią Białystok to tylko cztery punkty – przyp. red.) i szybko można wskoczyć wyżej, ale dziś jest za wcześnie na tak optymistyczne deklaracje jak gra w grupie mistrzowskiej – mówi Gilewicz.

Podkreśla, że zimowe transfery to spory znak zapytania. – Zimą bardzo rzadko trafiają się wartościowi zawodnicy, a transfery w trakcie sezonu zawsze niosą ze sobą dozę niepewności. Dla starszych kibiców, pamiętających wielkie sukcesy Górnika, sytuacja, w której ich klub walczy o utrzymanie, a na czele tabeli jest gliwicki Piast, może się zdawać nie do pomyślenia. Gdy bowiem Górnik w latach 60. przez 11 kolejnych lat nie schodził z pozycji medalowych (co w historii polskiej piłki jest wydarzeniem bez precedensu), Piast grał w niższych ligach – najwyżej w drugiej. A znacznie bardziej utytułowani niż piłkarze byli gliwiccy szermierze i tenisistki.

Dziś, przynajmniej w futbolu, role się odwróciły. A kibice Piasta śpiewają na trybunach do zabrzan: „Tak was to boli, że historia nie gra już roli?”.

Miejski stadion na gliwickim Zatorzu oraz Stadion im. Ernesta Pohla w centrum Zabrza dzieli nieco ponad 10 km. Dystans w ligowej tabeli między tamtejszymi klubami jest już zdecydowanie większy. Piast, który po rundzie jesiennej jest sensacyjnym liderem ekstraklasy, ma 45 punktów. Tułający się w strefie spadkowej Górnik aż o 24 mniej. rzed oboma śląskimi drużynami najważniejsza zimowa przerwa od lat. Walczący o mistrzowski tytuł Piast zastanawia się, jak nie przestać wygrywać i dalej czarować swoich kibiców, a Górnik – co zrobić, by ich kompletnie nie rozczarować. – Czy Górnik spadnie z ligi? Nie sądzę. A czy Piast zdobędzie tytuł? Liczą na to kibice z niemal całej Polski, bo chcą, by ktoś przełamał w końcu dominację Lecha i Legii – twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Radosław Gilewicz, Ślązak, były reprezentant Polski, a dziś ekspert piłkarski. – Przy obu kwestiach pojawia się sporo znaków zapytania. Kluczowa dla obu ekip może się okazać zima – dodaje.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej