Reklama
Rozwiń

Żywność potrzebuje promocji

Na krajowym rynku robi się coraz ciaśniej – mówi Wacław Orzech, prezes zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego orzech w Kolbuszowej.

Publikacja: 20.09.2015 21:00

Żywność potrzebuje promocji

Foto: materiały prasowe

Rz: Podkarpacie to dobre miejsce na rozwijanie biznesu?

Wacław Orzech: W przypadku branży przetwórczej na pewno. Podkarpackie rolnictwo jest nadal tradycyjne. To sprawia, że owoce i warzywa nie potrzebują certyfikatów, aby udowodnić swoją wysoką jakość i naturalność. Z opóźnieniem, ale poprawia się infrastruktura drogowa. Dużym udogodnieniem jest dla nas bliskość autostrady A4. Czekamy na odcinek trasy S19 Rzeszów – Barwinek. Ułatwiłoby nam dotarcie na południe Europy do Rumunii i krajów bałkańskich, w których widzimy duży potencjał.

Czy samorząd wspiera wystarczająco lokalnych przedsiębiorców?

Widać pozytywną zmianę w podejściu do branży spożywczej. Władze samorządowe wspierają klastry, takie jak Pro Carpathia i Podkarpackie Smaki, do których należymy. Byliśmy dzięki nim w Rumunii i na Ukrainie, a także na targach Polagra w Poznaniu. Samorząd mógłby się zaangażować jeszcze bardziej w promocję podkarpackiej żywności. Tym bardziej że – jak mówi minister rolnictwa Marek Sawicki – produkty rolno-spożywcze są kołem zamachowym eksportu.

Dlaczego jest to tak ważne?

Małym i średnim firmom, takim jak nasza, trudno jest przebić się ze swoimi markami poza Polską. Mamy dobre produkty, ale w dzisiejszych czasach to za mało, żeby odnieść sukces.

Czy firmy powinny wspierać regiony, z których pochodzą? Co robi ZPOW Orzech?

Wierzę, że tak. Jednym z powodów jest integracja biznesu z lokalną społecznością. Dlatego staramy się wspierać tych, którzy się do nas zgłaszają, m.in. dom pomocy, szkoły czy organizatorzy imprez.

Rozwijacie się szybko za granicą. Skąd decyzja, aby wyjść poza Polskę?

Na krajowym rynku robi się coraz ciaśniej. Ma to związek nie tylko z rosnącą konkurencją między sieciami handlowymi, ale także łączeniem się czołowych detalistów. W efekcie jest coraz mniej miejsca na półkach dla dostawców. Tymczasem polska żywność ma dobrą renomę na świecie, a dodatkowym atutem tej podkarpackiej, jak już wspomniałem, są naturalność i wysoka jakość. Trudno więc tego nie wykorzystać, skoro tak wiele rynków jest wciąż niezdobytych.

Gdzie wasze produkty cieszą się największą popularnością?

W 2014 roku udział eksportu w naszych przychodach wyniósł 34 proc., a w pierwszej połowie tego roku zwiększył się do 37 proc. Zawdzięczamy to głównie Stanom Zjednoczonym, Australii, Izraelowi i Hiszpanii.

Czy to oznacza, ze Hiszpanie polubili polskie marynaty?

Na razie nie, ale chcą kupować polskie ogórki czy kapustę ze względu na turystów. Podobne perspektywy widzimy na Bliskim Wschodzie, np. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które odwiedza coraz więcej obcokrajowców.

Na jakie zagraniczne rynki możecie wejść w najbliższym czasie?

Od 2013 roku bierzemy udział w programie „Paszport do eksportu” prowadzony na Podkarpaciu przez Rzeszowską Agencję Rozwoju Regionalnego. Byliśmy już w Azerbejdżanie i Rumunii. Jesienią wybieramy się do Kazachstanu. I to właśnie w tych krajach widzimy największy potencjał do rozwijania eksportu.

Co planujecie w najbliższym czasie na rynku krajowym?

Mamy już silną pozycję w południowej i wschodniej Polsce. Chcemy to powtórzyć w pozostałych regionach. Dlatego rozwiniemy dział dystrybucji. Do końca 2015 roku zatrudnimy czterech regionalnych kierowników sprzedaży. Planujemy też otwieranie kolejnych sklepów pod marką Orzech. Mamy ich dziewięć, a wkrótce otworzymy kolejny w Sędziszowie Małopolskim. W sumie w grupie Passa, do której należą nasze sklepy, jest już 60 placówek. Dzięki temu mamy m.in. większe możliwości negocjacji cen. Dajemy też pracę w regionie, który nadal boryka się z wysokim bezrobociem.

Planujecie inwestycje?

Wprawdzie mamy niewykorzystane 30 proc. mocy produkcyjnych, ale chcemy zainwestować w sumie ok. 3 mln zł m.in. w nowe magazyny i park maszynowy. Zrobimy to, aby wykorzystać środki dla firm z nowego unijnego budżetu.

Chcą państwo pozostać firmą rodzinną?

Nie planujemy wejścia na giełdę. Jednak gdyby pojawił się inwestor, który wspomógłby nas finansowo lub unowocześnił zarządzanie w naszej firmie, to na pewno z nim porozmawiamy. W biznesie wszystko jest możliwe.

Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku