Pożegnanie z piecem

W przyszłym roku Kraków wyda na likwidację palenisk węglowych 100 mln złotych.

Publikacja: 13.09.2015 18:22

Smog zagraża zdrowiu mieszkańców Krakowa

Smog zagraża zdrowiu mieszkańców Krakowa

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Na dawnych fotografiach i malowanych przed 100 laty pejzażach Krakowa uliczki Starego Miasta i Planty spowija impresjonistyczna mgiełka, dodająca miastu tajemniczego uroku. Można dostrzec ją i dziś, zwłaszcza jesienią i zimą. To odwieczny krakowski smog, którego głównym źródłem są tysiące dymiących pieców i kuchni na węgiel i drewno. Zagraża on zabytkowym kamienicom, pałacom i kościołom, miejskiej zieleni, a przede wszystkim zdrowiu mieszkańców Krakowa.

Aromatyczne bardzo szkodliwe

Szacuje się, że smog powoduje – najbardziej szkodliwe są pyły zawierające związki m.in węgla, siarki i chloru, w tym rakotwórcze wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (68 proc. zawartego w smogu benzoalfapirenu to skutek palenia węglem w piecach) – ok. 400 „dodatkowych” zgonów w mieście rocznie.

Przyjęte w UE wskaźniki zanieczyszczenia powietrza przekraczane są w Krakowie przez blisko połowę dni w roku.

Radykalni pionierzy

Te alarmujące liczby sprawiły, że władze samorządowe, jako pierwsze i jedyne na razie w kraju, zdecydowały się na radykalny krok – przed dwoma laty sejmik województwa małopolskiego podjął uchwałę zakazującą budowy palenisk na paliwa stałe oraz nakazującą stopniową likwidację istniejących tradycyjnych kuchni i pieców. Miało to nastąpić jeszcze przed sezonem grzewczym 2018/2019 r.

68 proc. szkodliwego benzoalfapirenu to skutek palenia węglem

Termin ten prawdopodobnie okaże się nierealny. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił bowiem uchwałę w całości, zarzucając jej m.in. naruszenie wartości konstytucyjnych, w tym zasady równości – radni, zabraniając ogrzewania piecami, dopuścili jednak palenie w kominkach. W ostatnich dnia września br. Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrzy wniesioną na to orzeczenie skargę kasacyjną urzędu marszałkowskiego.

25 tys. o tyle spadła liczba palenisk węglowych w Krakowie w ciągu ostatnich 20 lat

Jak jednak podkreśla się w krakowskim ratuszu – od likwidacji pieców nie ma odwrotu, niezależnie od losów uchwały „zakazowej” . Samorząd liczy tu na poparcie większości mieszkańców świadomych, że ponad 40 proc. pyłów w krakowskim powietrzu pochodzi z domowych palenisk węglowych.

Dowodem konsekwencji krakowskich władz są coraz większe, zwłaszcza od 2012 r., środki w budżecie miasta przeznaczane na realizowany od wielu lat „Program ograniczania niskich emisji”. Zapewnia on mieszkańcom likwidującym piece zwrot kosztów zmiany sposobu ogrzewania w wysokości nawet do 100 proc. – średnio ok. 20 tys. na mieszkanie lub ok. 30 tys. na dom jednorodzinny.

To głównie dzięki owym dotacjom liczba palenisk węglowych w Krakowie zmniejszyła się w ciągu ostatnich 20 lat o prawie 25 tys. Jednak jak wynika z dobiegającej końca inwentaryzacji, drugie tyle (24–25 tys.) ich jeszcze pozostało. Na Starym Mieście i wewnątrz tzw. II obwodnicy (m.in. Aleje Trzech Wieszczów, ul. Dietla, Grzegórzecka, Prandoty) dymi ich nadal prawie 6 tys.

W tym roku na likwidację pieców miasto wyda – z własnego budżetu i środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska z programu „Kawka” – 62 mln zł. Około 70 proc. tej kwoty już rozdzielono, na razie wstępnie i na papierze, między wnioskodawców. Łącznie zlikwidowanych zostanie 2 tys. palenisk węglowych, w tym, oprócz pieców i kuchni, ok. 400 małych domowych kotłowni.

Plany na rok przyszły są jeszcze ambitniejsze. Miasto zamierza wydać na program ograniczania niskich emisji ogromną sumę 100 mln zł. Złożą się na nią oprócz środków własnych i pochodzących z programu „Kawka” (to największa pozycja – 27 mln zł) także dotacje z funduszy unijnych.

Troska o koszty

Wydatki na wymianę pieców na kotły gazowe czy grzejniki elektryczne – ponoszone niemal w całości przez miasto – to jednak tylko część kosztów likwidacji palenisk węglowych. Nawet zwolennicy uchwały „zakazowej” wyrażają obawy przed jej skutkami finansowymi dla części krakowskich rodzin.

Węgiel jest u nas zdecydowanie najtańszym paliwem. Zastąpienie go gazem, olejem opałowym lub energią elektryczną oznacza nieuchronny, często poważny, wzrost wydatków na ogrzewanie w domowych budżetach.

Ciepło z miejskiej elektrociepłowni wypada wprawdzie niewiele tylko drożej od węgla, ale możliwości rozbudowy sieci ciepłowniczej są z powodów ekonomicznych ograniczone. Wielu mieszkańców bardziej odległych dzielnic, jak np. Swoszowice, gdzie pieców węglowych jest nadal dużo, nie będzie mogło z niej korzystać. Zwiększone wydatki ma rekompensować mniej zamożnym osobom i rodzinom miasto w formie zasiłku celowego przyznawanego przez ośrodki pomocy społecznej.

Za lepsze powietrze krakowianie – mieszkańcy i samorząd – będą musieli zatem płacić jeszcze długo, nawet gdy o piecach na węgiel mało kto będzie w mieście pamiętał.

Opinia

Witold Śmiałek, doradca prezydenta miasta Krakowa ds. jakości powietrza

Nie stawiamy sobie pytania, czy piece na węgiel zostaną w Krakowie zlikwidowane, lecz kiedy to ostatecznie nastąpi. Program eliminowania palenisk na paliwa stałe, najbardziej uciążliwego źródła niskich emisji w mieście, będzie kontynuowany niezależnie od treści wyroku NSA. W najbardziej niekorzystnej sytuacji liczymy się rzecz jasna z jego spowolnieniem. Jeśli NSA podtrzyma wyrok I instancji, będziemy współpracować z Urzędem Marszałkowskim w celu jak najszybszego wprowadzenia wymaganych prawem korekt do treści nowej uchwały „antysmogowej”, tak by jak najszybciej zaczęła na nowo obowiązywać. Nasz zasadniczy cel i zasady działania nie zmienią się, bez względu na wyniki postępowania przed NSA. Wskaźniki zanieczyszczenia powietrza w porównaniu z innymi europejskimi miastami pozostają u nas wciąż na niezadowalającym poziomie. Powagę problemu i konsekwencje wynikające ze złej jakości powietrza rozumie zdecydowana większość krakowian. Jednocześnie nie zapominamy, że ogrzewanie innymi, droższymi niż węgiel, paliwami obciąży znacząco i trwale budżety uboższych rodzin. Dla nich gmina Kraków przygotowała i realizuje specjalny program osłonowy.

Na dawnych fotografiach i malowanych przed 100 laty pejzażach Krakowa uliczki Starego Miasta i Planty spowija impresjonistyczna mgiełka, dodająca miastu tajemniczego uroku. Można dostrzec ją i dziś, zwłaszcza jesienią i zimą. To odwieczny krakowski smog, którego głównym źródłem są tysiące dymiących pieców i kuchni na węgiel i drewno. Zagraża on zabytkowym kamienicom, pałacom i kościołom, miejskiej zieleni, a przede wszystkim zdrowiu mieszkańców Krakowa.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej