Skala technologicznego biznesu już dawno przekroczyła regionalne granice.
Na fali koniunktury w zeszłym roku 130 firm Doliny Lotniczej zarobiło 2 mld dolarów na eksporcie lotniczych części, w tym nie powinno być gorzej. W wyścigu po zamówienia samolotowych i śmigłowcowych gigantów podkarpaccy przedsiębiorcy zatrudniający już ponad 25 tys. techników i najwyższej klasy specjalistów wygrywają z konkurencją czeską, rumuńską, w niczym nie ustępują rywalom z Zachodu.
W ostatnich latach do Doliny ściągnęło kilkadziesiąt nowych firm i wyraźnie widać, że to nie wyłącznie efekt kontynuacji polityki inwestycyjnej międzynarodowych koncernów czy przymusu wynikającego z zobowiązań offsetowych. W ślad za wielkimi branżowymi korporacjami, takimi jak amerykańska UTC Aerospace Systems czy bawarskie MTU, w Rzeszowskiem otwierają swój biznes wyspecjalizowani mniejsi gracze – innowacyjne firmy rodzinne. – Jeśli ich właściciele decydują się u nas budować swoją przyszłość, to znaczy, że uwierzyli w siłę, trwałe podstawy i pewną przyszłość swojego biznesu w Polsce – mówi Andrzej Rybka, dyrektor stowarzyszenia Dolina Lotnicza. Potwierdza, że właśnie kilka kolejnych, technologicznych spółek szuka swojej niszy pod Rzeszowem, w Stalowej Woli czy Mielcu.
Firmy, które już wcześniej zakorzeniły się na Podkarpaciu, idą krok dalej: przełamują barierę nieufności i tworzą pierwsze konsorcja, aby mieć większe szanse w rywalizacji o zamówienia gigantów, a także w wyścigu o rozwojowe granty m.in. z programu Innolot, który ma być sprężyną przyszłych innowacji. – Szacujemy, że bezpośrednie inwestycje rozpędzające branżę, ale też oddziałujące na cały rynek: logistykę, usługi, nawet zawodowe i specjalistyczne szkolnictwo, już pochłonęły 1,5 mld zł – mówi dyrektor Rybka. Charakterystyczne zwłaszcza w ostatnim okresie jest to, że przedsiębiorcy zaczęli wreszcie wydawać pieniądze na badania i rozwój – powstają laboratoria, centra inżynierskie, biura konstrukcyjne. Na Politechnice Rzeszowskiej na swoją markę zapracowało już lotnicze laboratorium materiałowe, w jego ślady idzie kolejne centrum rozwoju technologii kół zębatych. Biura konstruktorskie rozwijają też same spółki.
To inwestycje, które nie zwracają się natychmiast, ale oznaczają, że biznes zaplanowano z wiarą w przyszłe sukcesy i na lata – podkreśla dyr. Rybka.