Później pisał i pamiętał o Gdańsku, a Gdańsk do dziś pamięta o nim. Od zeszłego roku pisarz siedzi na placu Wybickiego, obok swojego najsłynniejszego bohatera – Oskara Mazeratha. Jego rodzinna dzielnica od dawna nazywa się Wrzeszcz, a ulica, przy której stoi dom rodzinny – Lelewela.
Obie rzeźby – chłopca z blaszanym bębenkiem i starszego pana z fajką i książką – wykonano w tym samym 2002 roku. Pisarz nie zgodził się jednak na wystawianie pomników za życia. Dlatego dołączył do Oskara dopiero kilka miesięcy po śmierci.
Proponuję, żebyśmy się spotkali, gdzie Strzyża wpływa do Raduni, Radunia wpływa do Motławy, Motława wpływa do Wisły, awszystkie wody razem uchodzą do Morza Bałtyckiego. (Turbot)
Kiedy urodził się Günter, była niedziela, 5 rano. Pogoda była pochmurna z rosnącym zachmurzeniem, wiał słabnący, południowo-zachodni wiatr, rano temperatura wynosiła 8 stopni Celsjusza. Na wejście do portu gdańskiego czekały 22 statki, a wśród nich pięćsetdwudziestotrzytonowy duński parowiec s/s Rigmer. W Teatrze Miejskim wystawiano operetkę „Carewicz” Franciszka Lehara. Reprezentacja Gdańska w piłce nożnej przegrała z reprezentacją Helsinek 3:5, do przerwy 1:3 – wylicza Mieczysław Abramowicz w „Gdańsku według Güntera Grassa” – przewodniku po miejscach związanych z pisarzem.
Nobliści nie rodzą się na kamieniu, zatem już samo to jest dla gdańszczan wystarczającym pretekstem, by się pochwalić. A jest jeszcze przecież gdańska trylogia („Blaszany bębenek”, „Kot i mysz” oraz „Psie lata”). I, trzeba przyznać, miasto robi wiele dla czytelników polsko-niemieckiego twórcy.