– O zimy w Polsce jest coraz trudniej, ale tutaj zawsze śnieg był, bo jest odpowiedni mikroklimat, nawet jeśli 20 kilometrów dalej było zielono, to u nas było biało. Taka specyfika regionu. Tłumaczę to położeniem w dolinie, ale leśnicy mówią o lasach jodłowych, które ściągają śnieg. Fakty są takie, że nasze trasy są położone w lasach. Mówi się o nich Siwa Dolina i są coraz bardziej znane. Przyjeżdżają chętni do biegania na nartach, działają wypożyczalnie, mamy sztuczne naśnieżanie, a trasy przygotowuje ratrak – wylicza w rozmowie z „Życiem Regionów” Waldemar Kołcun.
Kompleks tras liczy ponad 5 kilometrów i można tam znaleźć odcinki o różnej skali trudności. Trasa profesjonalna ma ok. 2,5 kilometra i homologację Polskiego Związku Narciarskiego. Samo położenie jest atrakcyjne, bo nie trzeba wyjeżdżać za miasto, żeby przypiąć narty i biegać. Trasy zaczynają się w okolicy stadionu miejskiego, czyli 15 minut spacerem od centrum miasta, i chyba nigdzie w Polsce nie są tak dogodnie położone. Może z wyjątkiem Zakopanego, ale tam klub ma siedzibę w Kościelisku, a więc kilka kilometrów dalej.
Potrzebny lepszy… asfalt
W Tomaszowie tworzą plany rozwoju. Pilną potrzebą jest powiększenie zbiorników wodnych, żeby śnieg lecący z armatek był lepszy, bo przy bardziej intensywnym naśnieżaniu zbiorniki podają zbyt ciepłą wodę. Ośrodek planuje również zakup nowej armatki, a na torze nartorolkowym przydałoby się wymienić wysłużony asfalt, zamontować materace osłonowe oraz zmodernizować instalację elektryczną. Koszt wszystkich inwestycji to około 300 tysięcy złotych. Sam klub tego nie udźwignie, więc w MULKS Grupa Oscar bardzo liczą na finansowanie z Ministerstwa Sportu lub urzędu marszałkowskiego. Nowym marszałkiem województwa lubelskiego został były wiceminister sportu Jarosław Stawiarski, więc jest szansa, że sport będzie w centrum zainteresowania władz samorządu wojewódzkiego.
Bez wsparcia władz samorządowych byłoby bardzo ciężko rozwinąć i utrzymać klub, w którym w siedmiu grupach trenuje ponad setka dzieci. Są oczywiście prywatni sponsorzy, ale środki od nich pochodzące nie wystarczyłyby, bo potrzeby są duże. Klub zapewnia zawodnikom sprzęt (narty, stroje, kijki), do tego trzeba doliczyć smary, wyjazdy na zawody, na obozy (spora grupa wyjechała tej zimy do włoskiego Livigno), a i trenerom trzeba zapłacić.