Więcej pieniędzy dla gmin i miast

Wszystkie partie polityczne chcą wzmacniać samorządność w Polsce. Ale sposoby, jak to robić, są skrajnie odmienne – od prawdziwej rewolucji po metodę małych kroczków.

Publikacja: 15.07.2018 21:25

Więcej pieniędzy dla gmin i miast

Foto: shutterstock

Reforma samorządowa udała się w Polsce jak mało która, ale sami samorządowcy już od lat apelują o jej dokończenie. To znaczy naprawę finansów i większą swobodę w wykonywaniu zadań. „Życie Regionów” sprawdziło, jaką odpowiedź na te postulaty mają największe partie polityczne.

Totalna zmiana

Platforma Obywatelska proponuje, by – po pierwsze – przekazać władzom lokalnym jeszcze więcej kompetencji, przede wszystkim tych, którymi dziś zajmuje się wojewoda. Oznaczałoby to likwidację urzędów wojewódzkich. Po drugie – zapewnić stabilne źródła finansowania nowych i już wykonywanych zadań.

By tego dokonać, według PO konieczna jest prawdziwa rewolucja w finansach publicznych. Podatki dochodowe PIT i CIT miałyby w całości pozostawać w samorządach i stanowić ich dochody własne. Obecnie z PIT do lokalnych budżetów trafia ok. 50 proc., a z CIT – 21 proc. Według naszych wyliczeń, gdyby – hipotetycznie – te zmiany weszły w życie w 2017 r., miasta, gminy, powiaty i województwa dostałyby z podatków dochodowych ok. 135 mld zł zamiast 53,2 mld zł, czyli 2,5 razy więcej.

Taka wizja jest oczywiście zbyt piękna, by była możliwa. Propozycja PO zakłada więc też i pewne ubytki dla samorządów, czyli prawdopodobnie likwidację subwencji ogólnej, która w zeszłym roku wynosiła ok. 55 mld zł. W sumie więc bilans korzyści z propozycji PO byłby znacznie mniejszy, choć i tak dodatni dla samorządów.

Coś za coś

Niezbędnym uzupełnieniem reformy miałby być fundusz solidarnościowy finansowany po części przez budżet centralny (z VAT), po części z budżetów bardziej zamożnych miast, fundusz o wartości kilkunastu miliardów złotych. Miałby on umożliwiać transfery do gmin o słabszej kondycji finansowej, które straciłyby na rewolucji proponowanej przez PO. Chodzi o ponad 1900 gmin wiejskich (według wyliczeń samej Platformy), których dochody z PIT i CIT są niższe niż dochody z subwencji ogólnej.

– Podatki dochodowe powinny zostawać tam, gdzie mieszkają ludzie, którzy je płacą, samorząd o szerokiej autonomii decyzyjnej wie najlepiej, jak wydawać te pieniądze – przekonywał na naszych łamach Andrzej Rzońca, główny ekonomista PO, który przygotowywał program partii dla samorządów. Podobny program ma Nowoczesna.

– Kluczowym elementem wzmocnienia samorządności w Polsce jest nowe podejście do finansowania samorządów – zaznacza Marek Sowa, poseł Nowoczesnej, b. marszałek województwa małopolskiego. I też proponuje, by do lokalnych budżetów trafiał cały CIT i prawie cały PIT, ten ostatni bez dochodów w tzw. drugim progu podatkowym. Ta część PIT miałaby być wykorzystywana na różne subwencje wyrównujące poziom dochodów w poszczególnych jednostkach samorządu.

– Konieczny jest przegląd wszystkich zadań wykonywanych na poziomie lokalnym, źródeł ich finansowania i prawa regulującego sposoby ich realizacji, tak by cały system był spójny. To znaczy, by samorządy mogły bez nadmiernej ingerencji administracji rządowej realizować swój podstawy cel: zaspokajać potrzeby lokalnych wspólnot – podkreśla Sowa. Dodaje, że warto też pomyśleć o likwidacji zadań zleconych i po prostu przekształcić je w zadania własne samorządów. – Ponad 20 lat pozytywnych doświadczeń pokazało, że lokalne władze świetnie sobie dają radę praktycznie we wszystkich sprawach – uważa Sowa.

Więcej władzy w rękach mieszkańców

– Przypomnę zasadę: tyle władzy, ile pieniędzy, bez pieniędzy nikt nie ma władzy – mówi Andrzej Maciejewski, poseł Kukiz’15, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego. Dlatego Kukiz’15 również proponuje rewolucję w finansowaniu samorządów i chce, żeby wszystkie dochody z PIT stały się dochodami własnymi samorządów przy zachowaniu mechanizmów wyrównujących.

Ugrupowanie postuluje też rozszerzenie jednomandatowych okręgów wyborczych (PiS w ostatniej nowelizacji ordynacji wyborczej jeszcze je ograniczył), lepsze umocowanie wszystkich szczebli samorządów w konstytucji, wzmocnienie instytucji referendum lokalnego.

– Chcemy, by władze miasta czy gminy w większym stopniu niż obecnie konsultowały z mieszkańcami podejmowane decyzje. Świetnie sprawdza się referendum, podczas którego lokalna społeczność mogłaby się wypowiadać na różne tematy, np. te dotyczące ważnych inwestycji powodujących zadłużenie samorządu na kolejnych kilkanaście lat. Tego długu nie będzie przecież spłacał obecny burmistrz czy wójt, tylko mieszkańcy, i to przez lata – wyjaśnia Maciejewski.

Naprawić to, co psuje rząd

Maciejewski zastrzega, że takie fundamentalne tematy nie powinny być poruszane podczas trwającej samorządowej kampanii wyborczej i dlatego Kukiz’15 tego nie robi. – Bo w tej chwili mówienie, jak to czyni PO czy Nowoczesna, że damy wam więcej pieniędzy, to oszukiwanie wyborców. Przecież żaden prezydent czy marszałek, żadna rada czy sejmik nie ma takich kompetencji, by wziąć z CIT czy PIT chociażby złotówkę więcej, niż pozwala ustawa. Kwestia zwiększania dochodów samorządów to temat na wybory parlamentarne – wytyka Maciejewski.

Wielkich pieniędzy nie obiecuje Polskie Stronnictwo Ludowe. Zdaniem ludowców finanse samorządu trzeba wzmacniać, ale metodą małych kroczków, a nie wielką rewolucją. Dobrym zaś do tego sposobem byłaby partycypacja w dochodach z VAT.

VAT jest potężnym źródłem dochodów dla budżetu centralnego, ale do budżetów lokalnych z tego tytułu nie wpływa nawet złotówka. A gdyby udało się uszczknąć z tej puli chociaż 5 proc., to samorządy dostałyby dodatkowo prawie 8 mld zł rocznie (w warunkach 2017 r.).

– Zmiany są konieczne, bo władze centralne przerzucają na samorządy kolejne zadania, ale nie zabezpieczają środków na ich realizację – uważa Piotr Zgorzelski, poseł PSL, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Samorządowej. – Czas skończyć z tymi praktykami, a finansowe wzmocnienie samorządów przyczyni się do przyśpieszenia inwestycji i rozwoju naszych małych ojczyzn – podkreśla Zgorzelski.

PSL obiecuje wprowadzić tzw. rekompensaty ekologiczne dla gmin, których duża część terenu to obszary chronione, oraz finansowanie pensji nauczycieli z budżetu centralnego. – No i odwrócimy to, co psuje PIS, czyli zdecentralizujemy wszystko co możliwe – dodaje Zgorzelski. – W ostatnich latach metodą salami, plasterek po plasterku, samorządy są pozbawiane kolejnych kompetencji. My chcemy iść w odwrotną stronę – w rękach władzy centralnej powinno pozostać tylko to, co niezbędne, np. polityka obronna czy zagraniczna, reszta zadań powinna być realizowana na szczeblu lokalnym, czy to wojewódzkim, czy gminnym odpowiednio do potrzeb – proponuje poseł.

Przypudrowane problemy

– Samorządy borykają się z niedoborami finansowymi od lat, co przekłada się m.in. na rosnące zadłużenie – zaznacza Tomasz Trela, wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej i wiceprezydent Łodzi. – Dobra koniunktura gospodarcza od czasu do czasu pudruje te problemy, ale tylko przejściowo. A my potrzebujmy rozwiązań systemowych – apeluje.

SLD, podobnie jak PSL, proponuje spokojne reformy, a nie skok na głęboką wodę. Jest za stopniowym zwiększaniem udziałów samorządów w PIT i CIT i nowym mechanizmem – udziałem w VAT. Partii chodzi też o stabilność przepisów regulujących działalność samorządów, by nie zaskakiwać ich nagłymi zmianami, i o solidne policzenie kosztów zadań i usług publicznych. – Środki przekazywane z budżetu centralnego muszą wystarczać na realizację usług publicznych na wysokim poziomie. Oczekiwania mieszkańców rosną, każdy chce mieszkać w przyjaznym otoczeniu, jeździć po dobrych drogach i posyłać dziecko do nowoczesnej szkoły. A spełnienie tych potrzeb kosztuje… – argumentuje Trela.

Co na to wszystko PiS, czyli partia będąca u władzy? – Wbrew oskarżeniom opozycji, że nasze działania osłabiają samorządy w Polsce, naszym celem jest prawdziwe ich wzmocnienie – uważa Grzegorz Woźniak, poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Samorządowej.

Nowe mechanizmy podziału

Poseł przypomina, że wciąż funkcjonuje podział na Polskę A i B, a różnice w poziomie rozwoju pomiędzy poszczególnymi regionami są ogromne, PiS zaś robi wszystko, by te różnice zmniejszyć. Stąd – przykładowo – pomysły na zwiększenie funduszu lokalnych inwestycji drogowych do 5 mld zł czy dopłat do infrastruktury sportowej.

– Taki pomysł jak cały PIT dla samorządów może pogłębić podziały między bogatymi a mniej zamożnymi. Trudno go więc oceniać pozytywnie – dodaje Woźniak.

Poseł ujawnia, że w Ministerstwie Finansów trwają prace, jak w rozsądny sposób zwiększyć dochody samorządów. – Widzimy potrzebę zmian finansowania zadań zleconych. Sam byłem samorządowcem i doskonale sobie zdaję sprawę, że istnieje problem z finansowaniem zadań oświatowych. Celem prowadzonych w resorcie analiz jest wypracowanie takich mechanizmów podziału podatków CIT i PIT, by samorządy na tym zyskały – podkreśla.

Samorząd to nie urząd

Zdaniem Woźniaka także zmiany wprowadzone przez PiS w ordynacji wyborczej (np. dwukadencyjność prezydentów, burmistrzów i wójtów, preferencje dla partii politycznych wobec lokalnych komitetów poparcia) mają służyć wzmocnieniu samorządności.

– Bo samorząd to nie urząd ani osoba burmistrza. To przede wszystkim mieszkańcy tworzą samorząd i to oni muszą zyskać większy wpływ na działania i wybranych przedstawicieli – zaznacza poseł PiS.

Reforma samorządowa udała się w Polsce jak mało która, ale sami samorządowcy już od lat apelują o jej dokończenie. To znaczy naprawę finansów i większą swobodę w wykonywaniu zadań. „Życie Regionów” sprawdziło, jaką odpowiedź na te postulaty mają największe partie polityczne.

Totalna zmiana

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej