Bartosz Szydłowski, dyrektor festiwalu, zaprasza na pokazy „Placu Bohaterów” z litewskiego Teatru Narodowego 13 i 14 grudnia.
Ośma już edycja Boskiej Komedii jest potwierdzeniem tego, że mamy do czynienia w wyjątkową prezentacją polskiego teatru.
– To fenomen różnorodności, ambicji, namiętności. Mamy w kraju wiele ciekawych festiwali, ale tylko Boska Komedia rozpływa się w ich obfitości, od awangardy i eksperymentów po teatr bardziej klasyczny – ocenia dyrektor Bartosz Szydłowski. – Jakość tworzą dyskusja, siłowanie się artystycznych światów. W tym roku można zobaczyć blisko 30 tytułów, twórców zaś obecnych w Krakowie jest kilkuset. Do tego trzeba doliczyć około setki kuratorów, dyrektorów i krytyków z zagranicy, reprezentujących najważniejsze tytuły medialne, projekty, festiwale, teatry. Temperatura rozmowy o teatrze jest bardzo wysoka.
Boska Komedia to okno na świat i szansa na zagraniczne kontrakty, których oferty przuchodzą do polskich scen.
– To niepodważalna, obiektywna wartość. Dla mnie jednak równie istotne jest uruchomienie międzynarodowej dyskusji o polskim teatrze jako niezwykłym fenomenie, tradycji, która wykracza poza krąg kilku wybitnych twórców. Polski teatr żywi się sytuacją „tu i teraz” – mówi szef Boskiej Komedii. – Jest zwierciadłem dla napięć społecznych i politycznych, ale potrafi znaleźć w nich inspirację dla treści egzystencjalnych, a nawet metafizycznych. Wszystkich fascynuje niespotykane nigdzie indziej napięcie między publicznością i artystami. W Krakowie mamy ekwiwalent brazylijskiego karnawału w Rio. Tutaj się walczy o bilety, zapisuje na listy oczekujących, siedzi na schodach lub stoi od ścianą, a potem ta frenetyczna atmosfera przenika spotkania po spektaklach. Dla gości z zachodniej Europy to jak powrót do lat 70.
Od kilku lat Boska Komedia w przeciwieństwie do innych festiwali nie tylko konsumuje gotowe już produkcje, lecz koprodukuje własne.
– To sposób na wyjście poza kategorie jednorazowego wydarzenia. Wspieramy polski system produkcji teatralnych – mówi dyrektor Szydłowski. – Spektakle koprodukowane przez dwa teatry są przecież grane średnio dwa razy więcej, tymczasem budżet dwukrotnie większy nie jest. Możemy mówić o sukcesach artystycznych.
Zeszłoroczny „Koncert życzeń” z udziałem Danuty Steńki zrealizowany z TR Warszawa stał się przebojem na wielu festiwalach, a zakup biletu graniczy z cudem. Wcześniej podobnie było z przedstawieniem „W imieniu Jakuba S.” Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego, które wygrało m. in. Festiwal R@port w Gdyni. Nagród było wiele, a większość koprodukcji Boskiej Komedii trafia do czołówki wydarzeń teatralnych roku.
Boska Komedia koprodukowała też spektakl „Plac Bohaterów” Krystiana Lupy w litewskim Teatrze Narodowym. To adaptacja prozy Thomasa Bernharda.
– Dla nas jest to sprawa bardzo prestiżowa, tym bardziej że przedstawienie zostało już zaproszone na Festiwal Awinioński oraz na festiwal jesienny w Paryżu – powiedział szef Boskiej Komedii. – W Krakowie zobaczymy je na finał festiwalu 13 i 14 grudnia. Nasz symboliczny udział w tej produkcji pokazuje potencjał rozwoju Boskiej Komedii. Możemy inicjować wiele podobnych zdarzeń, poszerzać współpracę, ciągle nowe pomysły przychodzą do głowy. A to jest głowa natchniona polskim teatrem i pewnie dlatego przebije każdy mur niemożności, od tych ekonomicznych po te wynikające z ideowego zaślepienia.
Taki festiwal jak Boska Komedia wymaga pieniędzy.
– To prawda. Z trudem dźwigamy wypracowany format. Głównym mecenasem festiwalu jest Miasto Kraków, 30 proc. budżetu pokrywa Ministerstwo Kultury – informuje Bartosz Szydłowski.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.