Rocznica powstania wielkopolskiego, podobnie jak niedawna rocznica Poznańskiego Czerwca, minęła pod znakiem awantury między władzami samorządowymi i państwowymi. Ale o tym cisza, szkoda nerwów.
Przy powstaniu wielkopolskim chcę się jednak zatrzymać. Reforma minister Zalewskiej wymiotła wielkopolski zryw z podstawy programowej dla szkoły podstawowej. Powstanie pewnie wróci, wielkopolscy posłowie PiS zapowiedzieli w tej sprawie interwencję. Zastanawiam się jednak, co mają w głowach ludzie, którzy postanowili wyrugować z narodowej pamięci powstanie zwycięskie, a zachować przegrane. Może po prostu nic o nim nie wiedzieli? To nie najlepiej świadczyłoby o ośmioletniej szkole podstawowej, do której tęsknią tak bardzo, że ciupasem postanowili zafundować ją młodym obywatelom III RP. Inna koncepcja mówi, że o powstaniu wielkopolskim słyszeli, ale ich zdaniem godne pamięci i hołdu są wyłącznie wydarzenia tragiczne, walka bezrozumna, która zawsze kończy się morzem krwi. Jak powstania: listopadowe, styczniowe i – przede wszystkim – warszawskie. Jak bezsensowny zbrojny czyn wynoszonych dziś pod niebiosa Żołnierzy Wyklętych, którzy z bronią w ręku rzucili się przeciwko Armii Czerwonej. Romantyzmu w tym było – dzisiaj, z perspektywy czasu – ogromnie dużo. Zdrowego rozsądku, perspektywicznego myślenia i analizy – nie było nawet krztyny.
Zastanawiam się, co gorsze w myśleniu urzędników MEN: brak wiedzy o powstaniu wielkopolskim czy umiłowanie dla bezsensownego rozlewu krwi.
We wrześniu 1939 roku Stefan Starzyński, prezydent Warszawy, wezwał obywateli tego miasta do walki z Niemcami, zagrzewając ich wzniosłymi przemówieniami. Takimi, dzięki którym wchodzi się do panteonu polskich bohaterów. W tym czasie Cyryl Ratajski, prezydent Poznania, przestrzegał obywateli stolicy Wielkopolski przed zbrojnym oporem. Znał druzgocącą przewagę niemieckiej armii nad Wojskiem Polskim i walkę o miasto uważał za bezsensowną, bo z góry skazaną na porażkę. Porażkę, której efektem będzie zrujnowanie miasta i tysiące ofiar. Ratajski wiedział, że najważniejsze jest ratowanie intelektualnej substancji narodu.
Który z nich był bohaterem? Obaj. Ale Ratajski był nie tylko bohaterem. Był też politykiem myślącym. A tych mieliśmy i mamy niewielu.
Po zajęciu Poznania Ratajski nie zgodził się na uroczyste przekazanie kluczy do miasta władzom niemieckim, wylądował w Forcie VII, a później budował cywilne struktury Państwa Podziemnego, był delegatem rządu RP na kraj. Jego zasługi zostały docenione – pośmiertnie prezydent RP na wychodźstwie odznaczył go Krzyżem Niepodległości Polski Podziemnej z Mieczami. Ale może ważniejsza od orderów (w tym Orła Białego) była opinia Władysława Czarneckiego, architekta i profesora Politechniki Poznańskiej, który nazwał Ratajskiego „mądrym, wzorowym obywatelem państwa, doskonałym gospodarzem miasta. Swoimi zasadami etycznymi i politycznymi nie frymarczył. Nie umiał ich naginać do panującej koniunktury”.
Dwie Polski. Od zawsze i chyba już na zawsze.
Autor jest niezależnym publicystą. Do księgarń trafia właśnie jego biografia Wojciecha Jaruzelskiego pod tytułem „Czerwony Ślepowron”.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętę digitalizację, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami "Regulaminu korzystania z artykułów prasowych" [Poprzednia wersja obowiązująca do 30.01.2017]. Formularz zamówienia można pobrać na stronie www.rp.pl/licencja.