Gdzie zniknęło bezrobocie

W kilkunastu miastach i powiatach bezrobocia już praktycznie nie ma. Ale wciąż są w Polsce miejsca, gdzie co piąty mieszkaniec nie może znaleźć pracy.

Publikacja: 09.02.2018 12:00

Gdzie zniknęło bezrobocie

Foto: Fotorzepa/Magdalena Starowieyska

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że wysokie bezrobocie będzie nam towarzyszyć wiecznie. Tymczasem 2017 r. pokazał, że poprawa na rynku pracy może być na tyle szybka, by zacząć marzyć o pożegnaniu się z tym problemem (przynajmniej na jakiś czas).

Stopa bezrobocia spadła na koniec ubiegłego roku do rekordowo niskiego poziomu 6,6 proc. W szybkim tempie przybyło w Polsce miejsc, w których trudności ze znalezieniem pracy w zasadzie nie ma. Dane GUS pokazują, że już w 35 polskich miastach i powiatach bezrobocie wynosi poniżej symbolicznej granicy 3,5 proc., uznawanej przez ekspertów za poziom naturalny. Pięć lat temu takich miejsc w ogóle nie było.

Wyjątkowo dobra sytuacja jest w Poznaniu i trzech wielkopolskich powiatach (wolsztyńskim, poznańskim i kępińskim), gdzie bez pracy pozostaje zaledwie od 1,4 proc. (w Poznaniu) do 1,9 proc. aktywnych mieszkańców. – Można rzeczywiście powiedzieć, że bezrobocia w naszym powiecie już nie ma – komentuje Sylwia Tomiak-Rozynek, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Wolsztynie. – Nie mamy tu dużych zakładów, mamy za to 3–4 tys. małych firm, które też się rozwijają i potrzebują rąk do pracy – zaznacza. Dodaje jednak, że nie oznacza to, iż urząd nie ma co robić. – Wprost przeciwnie, teraz mamy problem, jak dostarczyć pracodawcom potrzebną siłę roboczą – wyjaśnia.

O znakomitej sytuacji można mówić w przypadku metropolii (Trójmiasto, Katowice, Wrocław, Kraków i Szczecin), ale też mniejszych miast, takich jak Bielsko-Biała, Gorzów Wielkopolski, Tychy, Kalisz i Krosno.

Lista miasta i powiatów z bezrobociem na niskim poziomie (3,5–5 proc.) liczy dziś 44 pozycje, podczas gdy pięć lat temu były na niej cztery samorządy.

Ale nie wszędzie poprawa następuje tak szybko. Na koniec 2017 r. w prawie 130 miejscach w Polsce bezrobocie wciąż przekraczało 10 proc. W czterech zaś powiatach (łobeski, braniewski, bartoszycki, szydłowiecki) aż co piąty aktywny mieszkaniec był zarejestrowany w urzędzie pracy.

W powiecie ostrowieckim (woj. świętokrzyskie) bezrobocie przekracza 12 proc. – Ale widać poprawę – podkreśla Marzena Dębniak, wiceprezydent Ostrowca Świętokrzyskiego. – M.in. dzięki naszym działaniom w ciągu trzech lat udało się zlokalizować na terenie miasta kilka zakładów produkcyjnych i usługowych, dających ponad 500 nowych miejsc pracy. I mamy perspektywy na więcej – dodaje. W całym powiecie w ciągu pięciu lat stopa bezrobocia spadła o prawie 10 pkt proc.

– Cóż, ciągle borykamy się z bagażem przeszłości – mówi z kolei Grzegorz Tokarski, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Łobzie (woj. zachodniopomorskie), gdzie bezrobocia w grudniu sięgało 21,3 proc. Przypomina, że przez wiele lat nie udało się wypełnić pustej przestrzeni w lokalnej przedsiębiorczości, która powstała po upadku PGR. Podkreśla jednak, że i tu jest coraz lepiej. W urzędzie pracy jest zarejestrowanych 2,3 tys. osób, czyli prawie trzy razy mniej niż w momencie, gdy było ich rekordowo dużo (6,14 tys.). – Lokalni przedsiębiorcy są zainteresowani pozyskaniem pracowników, choć trzeba dodać, że poszukują osób o konkretnym wykształceniu i umiejętnościach, które nie zawsze odpowiadają kwalifikacjom naszych bezrobotnych. Staramy się więc organizować indywidualne szkolenie, by dopasować podaż pracy do popytu – podkreśla dyrektor Tokarski.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że wysokie bezrobocie będzie nam towarzyszyć wiecznie. Tymczasem 2017 r. pokazał, że poprawa na rynku pracy może być na tyle szybka, by zacząć marzyć o pożegnaniu się z tym problemem (przynajmniej na jakiś czas).

Stopa bezrobocia spadła na koniec ubiegłego roku do rekordowo niskiego poziomu 6,6 proc. W szybkim tempie przybyło w Polsce miejsc, w których trudności ze znalezieniem pracy w zasadzie nie ma. Dane GUS pokazują, że już w 35 polskich miastach i powiatach bezrobocie wynosi poniżej symbolicznej granicy 3,5 proc., uznawanej przez ekspertów za poziom naturalny. Pięć lat temu takich miejsc w ogóle nie było.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archiwum
Znaleźć sposób na nierówną walkę z korkami
Archiwum
W Kujawsko-Pomorskiem uczą się od gwiazd Doliny Krzemowej
Archiwum
O finansach samorządów na Europejskim Kongresie Samorządów
Archiwum
Pod hasłem #LubuskieChallenge – Łączy nas przyszłość
Archiwum
Nie można zapominać o ogrodach, bo dzięki nim żyje się lepiej